Ogromny odzew po apelu klientki baru na Muranowie. "Poszły dzisiaj wszystkie kotlety"

Pani Krystyna, klientka Baru Gastronomicznego przy al. Solidarności, apeluje do mieszkańców Warszawy: Przychodźcie tutaj, bierzcie i jedzcie. Lokal był na skraju bankructwa. Ale od czasu wpisu klientów przybyło.

Bar Gastronomiczny przy al. Solidarności 64 prowadzi pani Marzena wraz z mężem. Funkcjonujący od 2002 roku lokal był na krawędzi bankructwa. Wszystko zmieniło się, kiedy na Facebooku pojawił się wpis, nawołujący do odwiedzania lokalu.

"Pomóżmy utrzymać się małym przedsiębiorcom! Przychodźcie tutaj, bierzcie i jedzcie!" - napisała pani Krystyna, zachwalając serwowaną tam grochówkę.

"Ludzie, to działa!"

Post spotkał się z ogromnym odzewem. Otrzymał do tej pory ponad 1300 polubień, udostępniony został prawie 7 tys. razy. W jednym z komentarzy pani Krystyna pisze: Ludzie ludzie, to działa! Co ja piszę: to MY działamy, Zuckerberg dał nam tylko dobre narzędzie.

22 września po godz. 15 pani Krystyna odwiedziła Panią Marzenę.

Cytuję: 'poszły dzisiaj wszystkie kotlety, cała zupa wiejska i prawie cała ryba - jak nigdy!'. Pani Marzena zmęczona, ale szczęśliwa, a ja dziękuję Wam wszystkim za ocean dobrej woli. Działamy dalej!

Jak pisze nam pani Krystyna, w tej chwili pani Marzena nie chce rozmawiać z dziennikarzami. "Zdaje się, że bywają tam teraz tłumy i chyba niechcący zrobił się mały problem z nadmiarem frekwencji" - pisze. Pytanie, czy to tylko chwilowe, czy może naprawdę uda się uratować bar.

Pani Krystyna dodaje, że pani Marzena musi płacić 12 tys. zł czynszu. Jej lokal nie jest barem mleczny, więc nie otrzymuje dofinansowania.

Dwa razy więcej klientów

Odwiedziliśmy Bar Gastronomiczny w czwartek 28 września. Faktycznie, po publikacji wpisu obroty wzrosły. I to dwukrotnie. Jak mówi pani Marzena, wcześniej dzienny utarg wynosił 500-600 zł, teraz to ok. 1000 zł. Bar otwarty jest w tygodniu od 12 do 17, najwięcej klientów przychodzi tu w pierwszej i ostatniej godzinie pracy. Najlepsze dni? Wtorek i piątek.

Rozmawialiśmy też z jednym z bywalców. Przychodzi do baru od roku, bardzo sobie go chwali. Szczególnie - duże porcje posiłków.

W barze można zjeść kilka prostych dań. Bitki wołowe, kotlet schabowy czy z indyka kosztują 13 zł. Naleśniki z serem lub z jabłkami - 8 zł. Zupa - grochowa lub zacierkowa - 7 zł.

Lubisz bary mleczne? Masz swój ulubiony? A może miałeś, ale nie ma go już na mapie Warszawy? Czekamy na Twoje historie: metrowarszawa@agora.pl.

Mustangiem po drodze rowerowej. Skandaliczne zachowanie kierowcy w al. Wilanowskiej

Więcej o: