Światowej sławy urbanista Mikael Colville-Andersen na zaproszenie wydawnictwa Eurobuild CEE odwiedził Warszawę. I nie mógł nie skomentować problemu poruszających się po mieście pieszych i cyklistów. Zwłaszcza że duński (urodzony w Kanadzie) specjalista jest gorącym orędownikiem usprawniania ruchu rowerowego.
"To po prawej to Warszawa" - napisał Colville-Andersen na Twitterze przy grafice, przedstawiającej krótką historię inżynierii ruchu drogowego.
Widzimy tam, jak wyglądała jego ewolucja - od początku XIX wieku aż po czasy współczesne. Kiedyś zarówno piesi, jak i jeźdźcy mogli po prostu... jeździć sobie prosto. Z prawej widzimy stan rzeczy od połowy XX wieku. I tu sytuacja się komplikuje.
Choć samochody dalej mogą jeździć względnie prostymi ulicami, to cykliści muszą liczyć się m.in. z urywającymi się nagle drogami rowerowymi, piesi zaś - z szukaniem przejść przez jezdnie. Czy tak faktycznie wygląda Warszawa?
Tweeta na Facebooku udostępniła organizacja Zielone Mazowsze. Pod wpisem pojawił się komentarz: "Samochodem, gdy pusta jest droga, to jedzie się bezproblemowo, natomiast rowerem, nawet gdy jest pusto, trzeba się nieźle nagimnastykować - zarówno pod względem fizycznym, jak i umysłowym".
Colville-Andersen był w Warszawie keynote speakerem podczas Festiwalu Architektury. Doradza władzom miast całego świata w kwestiach usprawnienia ruchu rowerowego. Chce, by miasta były bardziej przyjazne rowerzystom. W 2009 założył firmę Copenhagenize.
Jak możemy przeczytać na jej stronie, "40 lat temu Kopenhaga była zapchana samochodami tak samo, jak każde inne miasto, ale teraz 41 proc. mieszkańców jej obszaru metropolitalnego dojeżdża rowerami, by pracować czy uczyć się. 56 proc. samych kopenhażan korzysta z roweru na co dzień".
Co myślisz o tym, jak traktowani są rowerzyści i piesi w mieście? Napisz do nas: metrowarszawa@agora.pl