Powiesił się w radiowozie straży miejskiej. Strażnicy zignorowali informację o depresji?

W sierpniu pisaliśmy o 25-latku, który powiesił się w radiowozie straży miejskiej. Był przewożony do izby wytrzeźwień. Policja twierdzi, że strażnicy wiedzieli o jego stanie psychicznym. Straż zaprzecza.

Pojawiły się nowe informacje w sprawie 25-latka, który powiesił się w radiowozie straży miejskiej w połowie sierpnia 2017 roku. Jako pierwszy podał je serwis TVN Warszawa.

Strażnicy wiedzieli o stanie mężczyzny?

Został znaleziony nad Wisłą, na plaży niedaleko Stadionu Narodowego. Wypatrzyli go funkcjonariusze z komisariatu rzecznego, którzy patrolowali Wisłę. Jak informuje policja rzeczna, mężczyzna próbował wskoczyć do wody. Przekonywał funkcjonariuszy, że choruje na depresję, rozstał się z kobietą i chce popełnić samobójstwo.

Kinga Czerwińska, rzecznik rzecznej policji przekonuje, że funkcjonariusze opisali całą sytuację lekarzowi. Ten podjął decyzję o przewiezieniu mężczyzny do izby wytrzeźwień.

Policjantka zapewnia, że strażnicy, którzy mieli przewieźć 25-latka do izby, wiedzieli, w jakim jest stanie. - Zostali poinformowani przez policjantów o tym, że mężczyzna choruje na depresję i ma myśli samobójcze - mówi Metrowarszawa.pl oficer prasowa rzecznej policji.

Pacjent pod wpływem alkoholu

Skontaktowaliśmy się z Moniką NIżniak ze straży miejskiej, która twierdzi jednak, że jej funkcjonariusze nie zdawali sobie sprawy, z tego, kogo wiozą. - "Z wyjaśnień funkcjonariuszy, przewożących do SODON mężczyznę po spożyciu alkoholu, złożonych w postępowaniu prowadzonym przez wydział kontroli wewnętrznej wynika, że nie posiadali oni informacji o tym, że mężczyzna choruje na depresję i ma myśli samobójcze" - czytamy w oświadczeniu przesłanym przez rzeczniczkę.

Jak dodaje, takie informacje nie znajdują się w przekazanej strażnikom karcie medycznych czynności ratunkowych. Znajdują się inne zapisy.

"Pacjent pod wpływem alkoholu, znaleziony przez policję na plaży wiślanej. Nie zgłasza dolegliwości" oraz "Zalecono wytrzeźwienie w obecności osób trzecich. Zalecono transport w pozycji bezpiecznej. Przekazano straży miejskiej, godz. 12.50" - cytuje Niżniak.

Miał obwiązaną szyję rękawem koszuli

Co się wydarzyło w radiowozie? Podczas drogi 25-latek usiłował targnąć się na własne życie. O tym fakcie straż miejska dowiedziała się, gdy jeden z funkcjonariuszy po około 20-minutowej podróży na Kolską, otworzył tylne drzwi furgonetki. Jak wynika z dokumentacji, mężczyzna miał szyję obwiązaną rękawem koszuli. Drugi rękaw przywiązany był do kraty. Jeszcze żył.

Strażnicy rozpoczęli czynności reanimacyjne, wezwali pogotowie. Mężczyzna został przewieziony do Szpitala Wolskiego około 14.15. Niestety nie udało się go uratować. Zmarł po 10 godzinach. Sprawa trafiła do prokuratury na Woli.

Będą kamery w radiowozach

Po incydencie straż szef straży miejskiej zdecydował, że we wszystkich nowych radiowozach straży miejskiej będą montowane kamery monitoringu. Ponadto monitorowane mają być wnętrza wszystkich przewozówek. Na razie straż ma 9 pojazdów, w których znajduje się monitoring. 

"Komendant Straży Miejskiej m.st. Warszawy przyśpieszył decyzję o dodatkowym wyposażeniu pojazdów wykorzystywanych do przewozu osób w systemy monitorująco-rejestrujące. Kamery o wysokich parametrach jakości obrazu wraz z rejestratorami i możliwością bieżącego monitorowania przewożonej osoby zostaną zamontowane w 24 pojazdach. Kamery będą tak umiejscowione aby umożliwiły rejestrowanie obrazu już w trakcie wprowadzania osoby do wydzielonej części przewozowej. Radiowozy zostaną wyposażone w nowy sprzęt w październiku bieżącego roku" - pisze Monika Niżniak. 

Trwa właśnie procedura przetargowa. Szacunkowy koszt realizacji projektu to ok. 80 tys. złotych. Jak dodaje Niżniak, dzięki tej inwestycji 33 pojazdy straży wykorzystywane do przewozu osób będą objęte systemem monitoringu wizyjnego.

embed
Więcej o: