W Warszawie temperatura znienacka spadła. Nie wszędzie jeszcze grzeją. Dlaczego?

Temperatura w Warszawie znienacka spadła o kilka stopni. Czy to oznacza, że zaczną grzać? To zależy.

Jak się okazuje, nie wszędzie funkcjonuje zasada, że temperatura musi spaść do przynajmniej 12 stopni na plusie, żeby ogrzewanie na danym osiedlu czy w budynku zostało włączone. I, o ile na Mokotowie kaloryfery już są ciepłe, to na Osiedlu Starówka przy Starym Mieście jeszcze nie. Dlaczego?

Skontaktowaliśmy się z kilkoma spółdzielniami mieszkaniowymi w Warszawie, aby dowiedzieć się, czy "już grzeją", a jeśli nie, to co musi się wydarzyć, aby grzać zaczęli.

Sezon grzewczy nie istnieje

Wielu nie wie, ale już nie funkcjonuje coś takiego, jak "sezon grzewczy". Ciepło sieciowe dostępne jest cały rok. Tak, jak przez cały rok produkowane jest ciepło do ogrzania wody w kranach. Nie ma również określonego z góry momentu rozpoczęcia i zakończeniu ogrzewania. 

Informację potwierdza administrator Osiedla Dąbrowskiego w Spółdzielni SM Mokotów. - Sezon trwa cały rok. Gdy temperatura spada poniżej 12 stopni, kaloryfery automatycznie się włączają. W poniedziałek się włączały - słyszymy.

Podobnie jest na Pradze-Północ, przy ul. Kijowskiej. - Ogrzewanie włącza się, gdy temperatura spada poniżej 10 stopni Celsjusza - słyszymy w RSM Praga. 

Nie wszędzie automat

Na Mokotowie się włączały, ale na Osiedlu Starówka jeszcze nie. W niektórych miejscach nie ma bowiem tzw. automatu pogodowego, który reaguje na temperaturę na zewnątrz. W wielu miejscach w Warszawie ogrzewanie wciąż włącza się "ręcznie". - Temperatura musi spaść poniżej 10 stopni. Wtedy wspólnoty kontaktują się z dostawcą ogrzewania i proszą o włączenie - informuje administrator osiedla Starówka.

Podobnie jest na Żoliborzu, gdzie o włączeniu ogrzewania zazwyczaj decydują sami mieszkańcy. - Zaczynamy grzać, gdy temperatura spada, ale przeważnie to mieszkańcy sygnalizują nam, że chcą, aby włączyć ogrzewanie - słyszymy w WSM Żoliborz IV.

Wełniane skarpety

Tam, gdzie funkcjonuje automat pogodowy, nie ma większych problemów z włączanym na czas ogrzewaniem. Gorzej jest tam, gdzie o grzaniu decyduje administrator.

Co roku zdarza się, że gdzieś w Warszawie wciąż jest zimno, a mieszkańcy we własnych domach siedzą w kurtkach puchowych czy kocach, a śpią w wełnianych skarpetach. Dlaczego administratorzy zwlekają z włączaniem ogrzewania? Przede wszystkim chodzi o pieniądze. Im dłużej administrator przetrzyma włączenie ogrzewania, tym więcej pieniędzy zostaje w kasie.

Nie musisz czekać, aż zaczniesz zamarzać

Warto się więc dowiedzieć, w jaki sposób dostarczane jest ciepło do budynku. Po drugie, jeśli jest nam zimno, można od razu poinformować o tym administratora. Według ustawy nie musimy nawet czekać aż temperatura spadnie do 12 czy 10 stopni.

"W przypadku pomieszczeń takich jak pokoje mieszkalne, przedpokoje, kuchnie, biura czy sale posiedzeń temperatura nie może być niższa niż +20 stopni Celsjusza. Natomiast w przypadku łazienek, szatni, pływalni czy oddziałów położniczych musi to być minimum +24 stopnie" - czytamy w ustawie.

Zgodnie z powyższym, jeśli temperatura zmierzona w poszczególnych pomieszczeniach jest niższa, to powinien być to sygnał dla zarządcy, że należy włączyć ogrzewanie w bloku. Jeśli w naszym mieszkaniu jest zimno, a ogrzewanie centralne nie zostało jeszcze uruchomione, to powinniśmy skontaktować się nie z zarządcą budynku, administracją lub wspólnotą mieszkaniową (nie z dostawcą ciepła).

Jak obniżyć rachunek za ogrzewanie

I na koniec przydatna informacja. Aby obniżyć rachunek za ogrzewanie, ale nie marznąć, warto pamiętać o kilku prostych zasadach:

- nie zastawiajmy grzejników meblami
- zmniejszajmy temperaturę w nocy oraz w czasie, w którym jesteśmy poza domem
- rachunek za ogrzewanie obniżają zasłony w oknach 
- pamiętaj, aby odpowietrzyć grzejniki

embed
Więcej o: