'10 miejsc, 100 aut, nie można stanąć pod domem'. Mieszkańcy bezradni, stają na zakazie

Jak się okazuje, problem z parkowaniem w Warszawie nie dotyczy wyłącznie centrum. Co robią mieszkańcy warszawskich osiedli? Stają w miejscach niewyznaczonych do parkowania. I sypią się mandaty.

Pan Kacper mieszka na osiedlu na Imielinie, ma samochód, ale nie może go zaparkować pod domem. Jedyną opcją jest zaparkowanie w miejscu niewyznaczonym, co kończy się mandatem.

- Otrzymałem mandat o 2:30 za parkowanie pod swoim domem w "miejscu niewyznaczonym jako parkingowe". Wiem, że zaparkowałem na zakazie, ale tutaj większość tak parkuje. Dlaczego? Bo miejsc postojowych jest 10, a samochodów - 100 - opisuje sytuację pan Kacper, mieszkaniec osiedla przy ul. Wasilkowskiego 6 na warszawskim Imielinie.

100 zł za parkowanie pod domem

Jak mówi, wszyscy stają w jednym ciągu. - Inaczej się nie da na Ursynowie. Osobiście zawsze zwracam uwagę na to, jak parkuję tak, żeby nie blokować ruchu - mówi. Jednocześnie, jak podkreśla, mandatów nie dostają ci, którzy zajmują miejsca w zatoczkach nieoznakowanych jako parkingowe.

Pan Kacper wysłał nam zdjęcia, na których zaznacza, które samochody są nieprawidłowo zaparkowane.

Parkowanie w WarszawieParkowanie w Warszawie materiały czytelnika

Pozostaje bezradny: Mógłbym oczywiście szukać miejsca gdzieś dalej od domu, ale nie jestem przekonany, czy bym znalazł. 

Parkowanie w WarszawieParkowanie w Warszawie materiały czytelnika

Jak się okazuje, problem z parkowaniem nie dotyczy wyłącznie centrum Warszawy, ale również tych dalszych rejonów miasta, gdzie teoretycznie jest mniejsze natężenie ruchu. Kto ponosi winę za tego typu problemy? Miasto, które nie zapewniło miejsc postojowych (osiedle, na którym mieszka pan Wasilkowski zostało wybudowane w latach 80.). 

Jest za dużo samochodów

Tadeusz Baranowski, miejski aktywista, jeden z założycieli grupy "Święte Krowy Warszawskie" mówi, że problem dotyczy całej Warszawy. - U mnie na Bielanach jest podobnie. Mnie ten problem bezpośrednio nie dotyka, ponieważ staję na ogrodzonym parkingu. Zdarza się jednak, że i on się zapcha. Gdy jednak przyjeżdżają do mnie zmotoryzowani goście, to często musza krążyć jakiś czas po okolicy, zanim coś znajdą. Na Żoliborzu, gdzie jest sporo wąskich uliczek, ludzie zastawiają każdy, nawet najmniejszy skrawek wolnego miejsca. Potrzeba sporo determinacji, żeby ich zniechęcić do jazdy po chodnikach, parkowania na trawnikach i tak dalej - opowiada Baranowski. 

Jak mówi Baranowski, problemem nie jest jednak brak miejsc parkingowych, ale zbyt duża liczba samochodów. 

W Warszawie jest zarejestrowanych ponad 1,5 miliona samochodów, czyli tyle, ile stolica ma zameldowanych mieszkańców – od niemowląt do osób w sędziwym wieku. Dla porównania – w Berlinie aut jest trzykrotnie mniej niż ludzi. Do tego codziennie w granice Warszawy wjeżdża ok. pół miliona samochodów. Miasto nie jest z gumy. Osiągnęliśmy już stan, w którym więcej samochodów się nie mieści, a mimo to wciąż kupujemy, wciąż przyjeżdżamy, wciąż dostawiamy - wyjaśnia aktywista.

I dodaje: Na naszej grupie facebookowej "Święte krowy warszawskie", poświęconej zawłaszczaniu wspólnej przestrzeni przez nielegalnie i niebezpiecznie parkujące samochody, regularnie mamy do czynienia z pojazdami, które wylewają się poza parkingi również w dzielnicach poza ścisłym centrum – ten problem nie omija żadnej części miasta.

Zmiana mentalności

Baranowski uważa, że rozwiązaniem problemu jest zmiana nawyków wśród mieszkańców. - Niestety prędzej czy później ludzie będą musieli zmienić mentalność, zacząć więcej korzystać z rowerów i komunikacji miejskiej - mówi.

Jak twierdzi, nie ma takiej możliwości, żeby każdy jeździł swoim samochodem.

Nawet patologiczne amerykańskie metropolie, budowane w 100 proc. pod samochody, korkują się potwornie w godzinach szczytu. Wielohektarowe parkingi zajmują tam znaczną część miasta. W Warszawie, nawet gdyby ktoś chciał, nie ma gdzie takich parkingów budować - dodaje.

Zadaniem miasta nie jest umożliwienie przemieszczania się autem

- Jeśli spojrzymy na trendy w innych miastach to Berlin, Paryż, a zwłaszcza Sztokholm wprowadzają konsekwentnie politykę, która ma redukować liczbę aut w mieście - docelowo do zera. Ze względu na konieczność walki ze smogiem i podnoszenia jakości zamieszkiwania - wtóruje mu aktywistka Joanna Erbel.

Podkreśla, że jest ograniczona liczba aut, które się zmieszczą w mieście. - Albo będziemy mieć dobrej jakości, bezpieczną przestrzeń do życia albo zamienimy całe miasto w parking. A przecież chcemy mieć parki, boiska, miejsce na budynki mieszkalne - mówi i przekonuje: 

Zadaniem miasta jest umożliwienie maksymalnie wygodnego i szybkiego przemieszczania się z punktu A do punktu B, a nie przemieszczania się autem.

Jej zdaniem posiadanie auta w mieście to luksus, a nie prawo podstawowe. - Nie wiem, jak to jest w przypadku Imielina, ale w wielu miejscach problemem nie jest często brak miejsc parkingowych tylko super tanich lub darmowych - zauważa.

Są rozwiązania

O komentarz poprosiliśmy również Zarząd Dróg Miejskich. Mikołaj Pieńkos zauważa, że umieszczenie zakazów parkowania na osiedlach podobnych do tego na Imielinie wynika z bezpieczeństwa.

- Gdy samochody parkują w miejscach niewyznaczonych, blokują dojazd służbom ratunkowych - np. straży pożarnej - wyjaśnia. I przekonuje, że problem z parkowaniem można rozwiązać w prosty sposób.

W celu zaproponowania alternatywy dla tych, którzy muszą co pewien czas skorzystać z samochodu, ZDM przygotowuje wsparcie dla systemu carsharingu, czyli aut na wynajem. Takie systemy działają już w Warszawie komercyjnie i obejmują swoim działaniem również Ursynów. Nie ma więc konieczności posiadania własnego samochodu - wyjaśnia.

W ostatnich dniach aplikacja do zamawiania taksówek mytaxi udostępniła w Warszawie usługę ride-sharingową wykorzystującą taksówki: mytaxi match.

Jest to pierwsza tego typu usługa w Europie, która polega na współdzieleniu przejazdu i podziale kosztu za kurs między dwoma nieznającymi się pasażerami - informuje Agnieszka Ciesek z biura prasowego.

W ramach mytaxi match, koszt przejazdu taksówką, obejmujący opłatę startową oraz wspólnie przejechany odcinek, będzie dzielony proporcjonalnie do przejechanego dystansu między dwóch pasażerów zamawiających przejazd z różnych miejsc, wybierających miejsce docelowe na podobnej trasie. - W wypadku, gdy aplikacja nie znajdzie pasażerowi partnera do przejazdu, pasażer odbędzie standardowy kurs, jednak z 25% zniżką. Dodatkowo, w ramach mytaxi match, dostępni będą kierowcy taksówek mytaxi ze stawką nie większą niż 2 zł/km - dodaje.

Co roku średnio o 200 tys. więcej samochodów

Według raportu z systemu "Pojazd", przygotowanego przez Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych, 31 grudnia 2015 roku w Warszawie zarejestrowanych było dokładnie 1 492 745 pojazdów. Oznacza to wzrost o 192 266 względem 2014 roku, kiedy to było ich w sumie 1 300 479. Natomiast w stosunku do roku 2013 jest to wzrost już o ponad 312 tysięcy – wówczas odnotowano ich 1 180 464.

Według danych Zarządu Dróg Miejskich ze stycznia 2017 roku, każdej dobry granice miasta przekracza blisko milion pojazdów. Do najbardziej zatłoczonych tras wylotowych niezmiennie należą: Trasa Toruńska (73 376 pojazdów na dobę), ulica Puławska (67 585), ulica Pułkowa (62 671), Modlińska (52 552) oraz wschodnia wylotówka ze stolicy – Trakt Brzeski (52 360). Każdej dobry tylko tymi drogami wjeżdża do miasta i z niego wyjeżdża średnio ponad 300 tys. pojazdów.

embed
Więcej o: