Jak podaje TVN Warszawa, w nocy z czwartku na piątek około godziny 3 na teren zajezdni przy Woronicza wtargnęło dwóch mężczyzn. Namalowali graffiti na jednym z tramwajów.
Czyn zauważyli pracownicy zajezdni. Według relacji reportera TVN, doszło między mechanikami a wandalami do bójki. Jeden z pracowników został ranny w głowę.
Robert Szumiata z komendy na Mokotowie potwierdza, że doszło do zdarzenia. - Gdy policja dotarła na miejsce, zastała pracowników zajezdni. Jeden z nich był ranny w głowę. Policjanci zaoferowali pomoc medyczną, ale ten odmówił. Nie chcieli również składać zawiadomienia w sprawie wandalizmu - sami poradzili sobie z mężczyzną pochodzenia ukraińskiego - informuje Szumiata.
Pracownicy przykuli mężczyznę łańcuchem do koła tramwaju i kazali mu zmywać malowidło.
Jak informuje reporter TVN, drugi mężczyzna odpowiedzialny za wandalizm, prawdopodobnie uciekł. Poprosiliśmy o komentarz w sprawie Tramwaje Warszawskie.
W odpowiedzi na naszą prośbę przewoźnik pisze, że stanowczo potępia zachowania, które przyczyniają się do dewastacji mienia publicznego.
"Są to pieniądze wszystkich warszawiaków. W tej sprawie została wezwana policja. W obecności funkcjonariuszy wandal zadeklarował chęć naprawienia szkody i dobrowolnie podjął się czynności usuwania graffiti z naszego pojazdu" - pisze Michał Powałka, rzecznik prasowy Tramwajów Warszawskich.
Jak dodaje, nieakceptowana jest również forma zatrzymania graficiarza przez pracownika. "W stosunku do osoby odpowiedzialnej za tę sytuację zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne" - pisze.
W rozmowie z TVN Warszawa Rzecznik Praw Obywatelskich uznał, że takie zachowanie pracownika mogło być przestępstwem. Według kodeksu karnego, o ile zgodne z prawem jest zatrzymanie podejrzanego do czasu przyjazdu policji, o tyle zmuszanie do czegoś więcej, czyli na przykład do zmywania graffiti, już nie.
Rzecznik Tramwajów Warszawskich twierdzi jednak, że mężczyzna dobrowolnie poddał się karze.