Na przystanku pl. Zamkowy w Warszawie w niedzielę można było zobaczyć przyklejoną kartkę zachęcającą do bojkotu napoju energetycznego Tiger. Wszystko z powodu kontrowersyjnej reklamy.
Tiger Energy Drink 1 sierpnia reklamował się grafiką z wysuniętym środkowym palcem oraz napisem "Chrzanić to, co było. Ważne jest to, co będzie". Firma potem przepraszała, wpłaciła też pół miliona złotych na rzecz Związku Żołnierzy AK.
Częścią wiat przystankowych w Warszawie zajmuje się firma AMS, która wynajmuje tam powierzchnię reklamową. Resztą od niedawna Zarząd Oczyszczania Miasta. Przystanek na pl. Zamkowym jest kontrolowany właśnie przez ZOM.
- Przystanki są sprzątane przynajmniej raz dziennie - mówi w rozmowie z Metrowarszawa.gazeta.pl Magdalena Niedziałek. ZOM kontroluje przystanki przed porannym szczytem o godz. 7. Te, na których jest wzmożony ruch, nawet do siedmiu razy w ciągu dnia, także w weekendy. Dodatkowo straż miejska i inspektorzy ZOM patrolują miasto w zasadzie bez przerwy - jeśli coś zauważą, zgłaszają od razu.
Zgłoszeń mogą dokonywać również mieszkańcy. Dzwoniąc pod numer 19115 (bądź przez stronę internetową), można poinformować o zbitych szybach, zanieczyszczeniach itd.
Jak dodaje Niedziałek, nielegalne ogłoszenie na pl. Zamkowym już zniknęło.
Można by pomyśleć, że kiepski pomysł na reklamę bardzo Tigerowi zaszkodził. Tymczasem okazuje się, że po kryzysie wizerunkowym sprzedaż napoju wzrosła.
- Bojkoty marek z powodów ideologicznych są nieskuteczne. Przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego - komentował dla Wirtualnemedia.pl Jakub Bierzyński, szef domu mediowego OMD Poland.