O samochodzie marki żuk zaparkowanym przed samym wejściem do szpitala im. Orłowskiego w Warszawie pisaliśmy kilka tygodni temu. Odezwała się do nas oburzona pacjentka, która nie mogła zrozumieć, jakim prawem auto z tak drastycznymi plakatami zajmuje miejsce postojowe, z którego mogłyby korzystać pacjentki.
Metrowarszawa.pl udało się wtedy porozmawiać z kobietami korzystającymi z placówki oraz z jej dyrektorką - poruszone widokiem plakatów były nawet przeciwniczki aborcji jako takiej. Ich zdaniem takie zdjęcia negatywnie wpływają na psychikę kobiet, a także dzieci, z którymi kobiety czasem przychodzą do szpitala.
Fundacja Pro - Prawo do życia zajmuje miejsce postojowe legalnie - parking należy nie do szpitala, ale do miasta. Nikt nie może nic zrobić. Dlaczego żuk stoi właśnie przed szpitalem im. Orłowskiego? To tam według danych NFZ w 2016 roku przeprowadzono 120 terminacji ciąży.
Działacze Fundacji organizują również regularne pikiety pod szpitalem, a także innymi placówkami w Polsce. To część kampanii "Szpitale dla aborterów", która trwa od kilku miesięcy. Fundacja planuje zakup kolejnych samochodów oklejonych plakatami, które postawią pod innymi szpitalami.
Samochód Fundacji Pro - Prawo do Życia pod szpitalem Tomasz Golonko
Jak donosi TVN Warszawa, do wandalizmu miało dojść w nocy z soboty na niedzielę. Jak informuje portal, żuk został oblany czerwoną farbą z każdej strony. W rozmowie z reporterem ochroniarz pilnujący samochodu powiedział, że zgłosi sprawę na policję. Jeszcze w niedzielę Komenda Stołeczna Policji takiego zgłoszenia nie otrzymała.
To już drugi raz, kiedy doszło do zniszczenia plakatów. Pod koniec czerwca nieznani sprawcy zamalowali banery i wymalowali na plakaty sprayem feministyczne symbole oraz zdewastowali antyaborcyjne grafiki, czyniąc je całkowicie nieczytelnymi
Jak powiedział Wawalove.pl Mariusz Dzierżawski z zarządu fundacji, celem kampanii jest pokazanie, czym aborcja jest i jak wygląda. Twierdzi, że szpitale dokonujące aborcji "nie potrafią z tym polemizować, więc za wszelką cenę chcą ukryć prawdę o niej przed społeczeństwem".
W rozmowie z Metrowarszawa.pl, dyrektorka szpitala, Aleksandra Słabik-Ledóchowska, podkreślała, że samochód, który stoi przed szpitalem, przedstawia nieprawdziwe obrazy.
Samochód Fundacji Pro - Prawo do Życia pod szpitalem Tomasz Golonko
- To, co robimy, badania, które wykonujemy, są zgodne z prawem. Natomiast to pacjentka podejmuje decyzję o terminacji ciąży, jeżeli jest zagrożenie życia. I w myśl prawa taką terminację wykonuje się tylko do 22 tygodnia ciąży. I nie wygląda to tak, jak przedstawiają ilustracje zamieszczone na samochodzie - zaznaczała.
Zdaniem dyrektorki, pacjentki, które przychodzą w celu dokonania terminacji ciąży są bardzo obciążone treścią obrazów. - Staramy się im pomóc, zawsze mają możliwość porozmawiania z psychologiem. Ale takie treści na pewno im nie pomagają, wręcz przeciwnie - dodaje.