Jak podaje Stołeczna Komenda Policji, w protestach w Warszawie wzięło udział około 14 tysięcy osób. Protesty przebiegały według funkcjonariuszy spokojnie. Nie obyło się bez awantur.
W czwartek demonstracje w związku ze zmianami PiS w sądownictwie rozpoczęły się o godzinie 20. Sprzed Pałacu Prezydenckiego ludzie ruszyli pod Sejm. Dane podawane przez policję na temat liczby demonstrantów pochodzą jedynie sprzed Pałacu. Jak mówi Mrozek, było już ciemno, tłum był w ciągłym ruchu, więc ciężko było określić liczbę osób. Jak podkreśla, policja to nie zastęp księgowych i wyliczenia są jedynie szacunkowe.
Według ratusza demonstrowało wczoraj w Warszawie nawet 50 tys. osób.
Mrozek mówi, że wczorajsze zgromadzenia należy podzielić na dwie części. Pierwsza, do północy przebiegała spokojnie. - Ludzie przeszli spod Pałacu pod Sejm, a następnie się rozeszli - dodaje.
Przed godziną 3 w nocy doszło jednak do ostrych starć kilkudziesięciu demonstrantów z policją.
Grupy młodych ludzi zablokowały drogi wyjazdowe z Sejmu. Policja zaczęła ściągać siedzących na jezdni. Funkcjonariusze maszerowali przy radiowozie i torowali drogę między zebranymi. Tłum zaczął skandować: "hańba!", "będziesz siedział!" i "faszyści, policja - jedna koalicja".
Jak informuje Mrozek, 270 demonstrantów uniemożliwiło wyjazd posłów z sejmu. Demonstranci chcieli uniemożliwić wyjazd Rafałowi Bochenkowi, podsekretarzowi stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Około godz. 3:30 w piątek policja usunęła osoby siedzące i blokujące ul. Wiejską i Górnośląską.
Jak wyjaśnia Mrozek, nie udało się rozwiązać konfliktu poprzez dialog. - Można wyrażać swoje poglądy, ale nie można uniemożliwiać innym swobodnego przemieszczania się. Zespół antykonfliktowy próbował porozumieć się z demonstrantami. Konieczne stało się podjęcie środków siłowych - wyjasnia.
I wylicza: Wystawiliśmy 52 mandaty karne, a 203 osoby czeka proces sądowy, który najprawdopodobniej zakończy się karą grzywny - dodaje w rozmowie z Metrowarszawa.pl.
Ponadto, jak informuje Mrozek, jedna osoba została zatrzymana. - Kończone są czynności procesowe w jej sprawie. Prawdopodobnie usłyszy zarzut za naruszenie nietykalności posła - dodaje.
Protesty to pokłosie zmian, które PiS chce wprowadzić w Sądzie Najwyższym. W ubiegłą środę wieczorem PiS złożył projekt ustawy, który przewiduje m.in. wygaszenie kadencji 15 członków Rady będących sędziami. Ich następców wybrałby Sejm (obecnie robią to środowiska sędziowskie).
Projekt zakłada też, że z momentem wejścia w życie ustawy wszyscy sędziowie przechodzą w stan spoczynku poza wskazanymi przez ministra sprawiedliwości.
W nocy z czwartku na piątek ustawa została przegłosowana w Sejmie. W piątek trafiła do Senatu.