W najbliższy poniedziałek książę William i księżna Catherine odwiedzą Warszawę. Książęca para uda się m.in. do Muzeum Powstania Warszawskiego, a potem na spotkanie z młodymi przedsiębiorcami w pobliskim biurowcu Warsaw Spire przy pl. Europejskim. Tymczasem Towarowa nie jest chyba najlepszą okolicą, którą można pokazać gościom z rodziny królewskiej.
Z trzech stron ronda Daszyńskiego trwają budowy. Za jedną z nich straszy niedokończony od 2005 budynek Towarowa Business Center. Na poboczach ulicy trwają prace, leżą rury.
Tomasz Kunert ze stołecznego ratusza podkreśla, że w okolicach ulicy Towarowej nie odbywają się żadne prace miejskie. - Miasto odpowiada wyłącznie za inwestycje publiczne, nie odpowiadamy za roboty wykonywane przez prywatnych inwestorów. Każdy inwestor dba o porządek na swojej budowie. Odpowiadamy wyłącznie za miejskie ulice - wyjaśnia Kunert.
Czy wizyta spowoduje jakieś utrudnienia? Rzecznik stołecznego ratusza mówi, że jak do tej pory nie ma żadnej o tym informacji. Nieznana jest również trasa, jaką pojadą William i Kate.
Spytaliśmy ludzi w okolicy, co sądzą o wizycie pary w tym miejscu. - To mnie akurat nie interesuje - przyznaje bez ogródek Mariusz, który sprzedaje truskawki przy rondzie Daszyńskiego. - Tutaj Muzeum Kolejnictwa i Muzeum Powstania czy coś takiego jest, tak to nic ciekawego - twierdzi.
Muzeum Powstania Warszawskiego? Mało oryginalnie. Tak przynajmniej uważa dziewczyna za barem "Pokoju na lato" tuż przy placówce. Zamiast tego poleciłaby Williamowi i Kate Muzeum Historii Żydów Polskich. - Choćby ze względu na ciekawszą architekturę. Albo niedawno otwarte Muzeum Warszawy - dodaje.
Muzeum Warszawy proponuje także pani Alicja. - Są piękne muzea współczesne, Zachęta na przykład - mówi. Dlaczego nie powstanie warszawskie? - Mam dość wystąpienia Trumpa i pokazywania męczeńskiej roli Polaków. Trzeba żyć dniem - podkreśla kobieta. - Jestem warszawianką z dziada pradziada, a w Muzeum Powstania nie byłam - wyznaje. I dodaje, że nie jest też "wielką pasjonatką pary książęcej".
Pani Maria przyjechała do Warszawy aż spod granicy. Kierunek na Lwów. - Jestem tu pierwszy raz, byłam właśnie w muzeum. Jeśli się ktoś interesuje, to na pewno warto - uważa. - Pewnie się przygotują. Ja, jak gdzieś jadę, to mniej więcej się orientuję, co chcę zobaczyć - mówi.
- Coś słyszałam - na pytanie o wizytę Williama i Kate odpowiada pracująca w Warsaw Spire Kasia. - Muzeum? Dobrze, ale wątpię, że biurowiec jest odpowiednim miejscem. Co w razie czego z ewakuacją? Nie zjedziemy z 30. piętra na dół. Względy bezpieczeństwa - podkreśla.
- Mamy wspólną historię, to ładnie z ich strony - tak odwiedziny w muzeum ocenia młody człowiek, czekający na tramwaj. Ale Brytyjczykom pokazałby chętnie Powązki. - Jedno z najładniejszych miejsc Warszawy - zaznacza.
- Za stara jestem na politykę i się nie mieszam - mówi pani Irena. - Powinni przyjeżdżać zobaczyć, jak Warszawa wygląda teraz, bo w ogóle sobie z tego nie zdają sprawy - uważa.
- Dla nich dobrze, że przyjadą. Dla ludzi mniej, bo paraliż - twierdzi Dominika. - Lepiej, żeby zobaczyli Centrum Nauki Kopernik, bo to ewenement na światową skalę - dodaje.
To samo miejsce poleca Dorota, która pracuje w zakładzie fryzjerskim naprzeciwko muzeum. - Ponadczasowe, nowoczesne - wymienia walory obiektu. - Że trudności będą? Jest taki czas letni wakacyjny, że i tak jest luźniej. Niech para zobaczy, że w Warszawie jest takie muzeum - kwituje.
Ochroniarz z pobliskiego centrum handlowego pochodzi ze wsi we wschodniej Polsce i kompletnie nie zna Warszawy. Co pokazałby w swojej miejscowości? - Ludzie z miasta nie lubią wsi - ucina.