Bakterie kałowe, grzyby. Na basenach w Warszawie jest ich mnóstwo. Sanepid: Problemem nie jest stan wody

Mimo że stan wód na basenach w Warszawie jest oceniany w tym sezonie jako dobry, to nie znaczy, że jesteśmy na pływalniach bezpieczni. 

O tym, skąd biorą się bakterie na basenach opowiada Joanna Narożniak, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie.

Tomasz Golonko, Metrowarszawa.pl: Zaczęło się lato, korzystamy chętniej z basenów krytych, jak i otwartych, więc wraca pytanie: czy woda w stołecznych basenach jest czysta i bezpieczna?

Joanna Narożniak: Czystość wody w basenie, jak i zawartość substancji dezynfekujących wodę m.in. chloru jest stale kontrolowana przez personel pływalni. Od grudnia 2015 r. zarządzających pływalniami czy ich właścicieli obowiązują wymagania, szczegółowo opisane w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia, jakim powinna odpowiadać woda na pływalniach.

Jakość wody podlega systematycznym i udokumentowanym badaniom prowadzonym zgodnie z harmonogramem ustalonym z właściwym państwowym powiatowym inspektorem sanitarnym. Woda jest pobierana do badań laboratoryjnych: mikrobiologicznych oraz fizykochemicznych.

W przypadku, gdy wyniki badań wskazują na zły stan sanitarny wody, basen jest unieruchamiany, wszczynane są specjalne procedury naprawcze i po zatwierdzeniu przez inspekcję sanitarną wyników badania wody potwierdzających, że jest ona zdatna do kąpieli, basen może zostać ponownie otwarty.

Wszystkie pływalnie odkryte i zakryte na terenie całego Mazowsza są pod stałym nadzorem właściwych terenowo-powiatowych inspektorów sanitarnych. Wyniki kontroli z lat ubiegłych wskazują, że jakość wody w basenach jest dobra.

A stan sanitarno-techniczny?

Również. W porównaniu z ubiegłymi latami można stwierdzić systematycznie rosnącą
poprawę stanu sanitarno-technicznego pływalni. Właściciele tych obiektów starają się, aby były coraz nowocześniejsze i bardziej przyjazne użytkownikom. W świetle aktualnych przepisów nadzór nad jakością wody wymaga zaangażowania i stałej współpracy administratorów obiektów z inspekcją sanitarną. Owszem, zdarzają się uchybienia, ale sukcesywnie są eliminowane.

Ile tych kontroli państwo przeprowadzili?

W zeszłym roku, na Mazowszu, w tym w Warszawie, dokonaliśmy około 200 kontroli.
Skontrolowano 128 obiektów, w tym 119 basenów krytych oraz 18 basenów odkrytych.
Kontrole wykazały, że stan sanitarno-porządkowy obiektów odkrytych można określić jako dobry. Jeśli chodzi o baseny kryte: wydano kilkanaście ocen jakości wody o nieprzydatności do kąpieli. Negatywne oceny jakości wody, mandaty (10 na łączna kwotę 1600 zł) oraz decyzje merytoryczne wynikały przede wszystkim z nieprzestrzegania aktualnych przepisów prawa. Dzięki wprowadzonym działaniom naprawczym nadzór nad obiektami stał się bardziej odpowiedzialny.

Czyli to, że w wodzie pływają bakterie i wirusy to miejska legenda?

To, czego powinniśmy się obawiać w zakresie niebezpieczeństw epidemiologicznych na basenach, to przede wszystkim samych siebie. Z przykrością muszę to powiedzieć, ale jako inspekcja sanitarna zauważamy, że ludzie po prostu nie przestrzegają zasad korzystania z pływalni. To znaczy, że po prostu nie myją się przed wejściem do basenu, jak i po wyjściu z niego.

A to ważne?

Bardzo. Na basenie spotykają się ludzie różniący się nie tylko płcią i wiekiem, ale także stanem zdrowia i poziomem higieny osobistej. Z tego też powodu powinniśmy pamiętać, iż pływalnie bywają miejscem rozwoju licznych szkodliwych drobnoustrojów. Zagrożeniem na publicznych pływalniach są chorobotwórcze bakterie, wirusy, grzyby oraz pasożyty, które w środowisku wilgotnym i ciepłym czują się znakomicie.

Skąd się biorą?

Wnosimy je na basen z zewnątrz. Dlatego w regulaminach każdej pływalni napisane jest, że zanim wejdziemy do niecki basenowej, powinniśmy skorzystać z prysznica. Ale nie po to, by się jedynie zmoczyć, jak robi to duża część użytkowników, ale porządnie umyć z resztek potu, kurzu czy brudu. Właśnie bez porządnego prysznica wnosimy na teren pływalni paciorkowce, gronkowce czy niebezpieczne wirusy. To mogą być bakterie kałowe, pasożyty czy pierwotniaki. Patogeny, które mogą wywołać dolegliwości skórne, oddechowe czy pokarmowe.

Pamiętajmy, że my nie wiemy, czy ktoś nie jest nosicielem jakiejś choroby. Powinniśmy
nawzajem pilnować tego, aby każdy użytkownik pływalni porządnie się mył przed i po
basenie dla swojego i innych bezpieczeństwa. A my to - mówiąc po ludzku - olewamy.

Co przez to możemy “złapać” na basenie?

Od grzybicy stóp czy skóry po poważniejsze dolegliwości. Panie na przykład mogą nabawić się grzybicy pochwy. Możemy złapać chlamydiozę czyli bakterię wywołującą problemy układu pokarmowego. Możemy nabawic się alergii skórnych, jakiś liszajowatych zmian.

Możemy powiedzieć procentowo, ile ludzi nie myje się przed wejściem do basenu?

Nie wiem, czy ktoś robił takie badania w Polsce, ale z własnego oglądu widzę, że
zdecydowana większość tego nie robi.

Pani żartuje?

Nie. Bywa też, że ludzie nie noszą klapek na zmianę, co może skutkować grzybicą stóp, a zamiast zanurzyć stopy w specjalnym brodziku, to dosłownie przeskakują go, by nie moczyć stóp. Ten brodzik to żadna fanaberia, tylko swoista bariera ochronna.
Mało tego. Ludzie nie tylko nie dbają o higienę osobistą na basenach, ale i namiętnie do tych basenów sikają. I uprzedzę pana pytanie. Mimo obiegowej opinii woda po oddaniu moczu do niecki basenowej nie zmienia koloru na czerwony czy niebieski. Ludzie mogą to robić bezkarnie.

Co zawiera ludzki mocz i czego powinniśmy się obawiać?

Sama uryna jest sterylna. Do tego ewentualne drobnoustroje, które mogą znajdować się w urynie są zabijane przez środki do dezynfekcji wody w basenie. Jak popularny, chociażby chlor. Mimo wszystko w moczu może znaleźć się bakteria E. Coli, paciorkowce czy gronkowce. Można nabawić się zakażenia dróg moczowych czy dróg płciowych a nawet zapalenia ucha czy oczu.

Czy w Polsce prowadzimy badania na temat stężenia moczu w wodach basenowych?

Dziennikarze często o to pytają. Nie wiem, czy robią to jakieś instytucje w Polsce, na pewno nie bada tego państwowa inspekcja sanitarna.

Jakie grzechy jeszcze popełniają kąpiących się w basenach warszawiacy?

Na przykład to, że kobiety nie zmywają makijażu przed wejściem do basenu, czego już
zupełnie nie rozumiem. Przecież makijaż sam w sobie też może być niebezpieczny. Otóż make-up rozpuszcza się w wodzie i może stanowić zagrożenie dla małych dzieci, które miewają problemy alergiczne. Kolejna sprawa. Rodzice często nie myją swoich pociech przed wejściem do basenu.

A skąd wiemy, czy któreś z nieumytych dzieci nie ma owsików? Gdzie zwykły Kowalski może przeczytać o jakości wody na basenie, na który się wybiera?

Na przykład na stronach internetowych pływalni. To efekt rozporządzenia Ministra Zdrowia z listopada 2015 roku, właśnie w sprawie wymagań, jakim powinna odpowiadać woda na pływalniach. Od tamtego momentu zarządzający obiektami zaczęli nie tylko częściej badać wodę, ale i mają obowiązek informować o wynikach swoich klientów. Również informacja powinna znajdować się w widocznym miejscu już na samej pływalni.

Zapytam wprost. Co powinien zrobić użytkownik basenu, jeżeli zobaczy, że inna osoba oddaje do basenu mocz albo w brodziku dziecięcym pływają, a zdarza się, odchody?

Zdarza się też, że ktoś w basenie zwymiotuje. Jeżeli mamy taką sytuację, to natychmiast trzeba sprawę zgłosić do osoby, która pracuje na pływalni. Na przykład do ratownika. Jeżeli zarządzający pływalnią uzna, że faktycznie doszło do takiego incydentu, to powinno nastąpić zamknięcie basenu. Jeżeli administrator nie zrobi tego, to łamie prawo.

Proszę pamiętać, że pływalnia to nie tylko niecka basenowa, ale i szatnie czy korytarze, gdzie wszędzie możemy się zetknąć z chorobotwórczymi patogenami. Wystarczy, że osoba zarażona nie przestrzega podstawowych zasad higieny osobistej, wówczas stanowi potencjalne zagrożenie dla innych.

Dlatego jeszcze raz powtórzę. To nie jest tak, że powinniśmy żyć od teraz w wyjałowionym środowisku i popadać w paranoję czystości, ale zachowajmy na basenie, tak jak w każdym miejscu publicznym, zdrowy rozsądek. Bowiem pływanie to wielka przyjemność, do której szczerze zachęcam.

Basen "tylko dla orłów". Całkowicie przeszklony i wystaje 150 metrów nad ruchliwą ulicą

Więcej o: