64 zarzuty prokuratorskie ma były zarząd Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Warszawie. 30 zarzutów ma jego była prezes Krystyna R. Dziewięć - były członek Jacek S., wieloletni prezenter pogody TVP. Chodzi o działanie na szkodę spółdzielni.
Jacek S. zamieszany w aferę w śródmiejskiej spółdzielni YouTube.com
Prokuratura zarzuca wyrządzenie w mieniu spółdzielni w latach 2012-2014 szkód majątkowych sięgających łącznie blisko 40 mln zł, a także narażenie jej na niebezpieczeństwo wyrządzenia szkód o wartości ok. 118,5 mln zł.
We wtorek konferencję w tej sprawie zorganizowało stowarzyszenie Wolne Miasto Warszawa. - Do niedawna ŚSM była jedną z bogatszych w Polsce - mówił wtedy członek zarządu WMW Karol Perkowski. - Była, ponieważ były zarząd przez wątpliwą inwestycję w wieżowiec mieszkalny przy Grzybowskiej doprowadził ją do upadku - dodał. W 2014 r. spółdzielnia ogłosiła upadłość.
Była prezes zarządu ŚSM ma 30 zarzutów z tytułu wyprowadzania majątku ze spółdzielni. Dziewięć zarzutów ma Marcin M., szef znanej kancelarii adwokackiej Mamiński & Wspólnicy, który był pełnomocnikiem zarządu, a wcześniej członkiem rady nadzorczej. - Spółdzielnia wypłaciła mu 1,5 mln zł za wysyłanie pism procesowych. Z rachunku powierniczego, jaki prowadził Marcin M., wyparowały 2 mln zł - mówił Jan Śpiewak.
Księgowa zarządu spółdzielni przeniosła na siebie własność jednego z lokali usługowych na al. Jana Pawła II 20. Wśród członków spółdzielni był także Jacek S., aktor i od 1991 r. prezenter pogody w "Panoramie" w TVP2. "W związku z zaistniałą sytuacją dyrektor TAI podjął decyzję o zawieszeniu pana Jacka S. w pełnionych obowiązkach do odwołania" - napisało nam Centrum Informacji TVP.
Jakie są najważniejsze wątki afery? - Blok mieszkalny zdaniem władz miasta unosi się w powietrzu - mówił Śpiewak. - Nie ma żadnego tytułu umowy gruntu na ten budynek. Co miesiąc władze miasta naliczają spółdzielni karę za bezumowne korzystanie z gruntu za ten blok - dodał. Chodzi o budynek przy ul. Grzybowskiej 9.
O sprawie szerzej pisało stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. - Mieszkańcy ogromnego bloku na osiedlu Za Żelazną Bramą nie mogą uregulować swojej sytuacji prawnej przez roszczenia…do działki, na której ich blok nie stoi i nigdy nie stał! - czytamy na Facebooku.
Po wojnie grunty przy Twardej 14 zostały znacjonalizowane dekretem Bieruta, od wielu lat do działki zgłoszone są roszczenia reprywatyzacyjne. Problem w tym, że w 2007 r. dokonano nowego podziału gruntów, wykrojono wtedy kilka mniejszych działek, w tym jedną niemal dokładnie po obrysie bloku przy Grzybowskiej 9.
Roszczenie reprywatyzacyjne zostało przypisane do tej działki, choć, jak argumentuje MJN, "nieruchomość przy Twardej 14 nawet w części się z nią nie pokrywała". Ponadto działka pod budynkiem nie ma dostępu do drogi publicznej.
- Wydawać by się to mogło absurdalne i nieprawdopodobne, ale jednak tak jest - mówił na konferencji Śpiewak. - Mieszkańcy tego budynku de facto lewitują nad ziemią, nie mają żadnego prawa do gruntu - podkreślił. - Nie są pewni jutra - dodał Perkowski.
Dlaczego tak się stało? Spółdzielnia razem ze spółką Gresco planowała wybudować między blokami 94-metrowy wieżowiec. ŚSM podpisała jednak niekorzystną umowę, której warunków nie mogła spełnić. - Od razu zaczęto naliczać kary umowne, spółka weszła na hipotekę spółdzielni. Teraz na skutek wirtualnych długów próbuje przejąć grunt między Grzybowską 9 a wieżowcem Q22 - mówił szef WMW. - Toczy się walka, czy stanie ten budynek. Czy firma Gresco zdobędzie ten grunt czy uda się to powstrzymać - dodał.
Zdaniem WMW tematem powinien zająć się specjalnie powołany zespół prokuratorów. Najlepiej spoza Warszawy. - Odpowiedzieliby na pytanie, czy w centrum miasta działała zorganizowana grupa przestępcza, której celem było rozkradzenie majątku spółdzielni - mówił Perkowski.
- Apelujemy do prokuratury, aby unieważniła te umowy, które dały początek aferze i umożliwiły wyprowadzenie tego gruntu poza spółdzielnię - mówił Śpiewak. - Mamy do czynienia z układem, który nosi wszelkie cechy zorganizowanej grupy przestępczej - oceniał. Prokuratura jednak nie postawiła takich zarzutów, a jedynie zarzuty działania na szkodę lub fałszowania dokumentów.
- To jest niemożliwe, żeby zarząd działał nie w porozumieniu ze sobą, żeby to nie był większy plan, który miał na celu wyprowadzenie majątku ze spółdzielni - mówił Śpiewak. W jego opinii, prokuratura powinna wnioskować o aresztowanie podejrzanych.
- Są na wolności, mogą mataczyć, wpływać na świadków - podkreślał. - Mają ogromne przełożenie na to, co się dzieje w sądach i instytucjach publicznych. Ci ludzie powinni zostać aresztowani. Nie rozumiemy działania prokuratury, która jest zbyt pobłażliwa - dodał Śpiewak.
- Zastosowano dozory policji, zakazy opuszczania kraju. Marcina M. zawieszono w prawie wykonywania zawodu adwokata. Zastosowano też zabezpieczenia majątkowe na łączną kwotę 27 mln zł. W naszej ocenie są to wystarczające środki - powiedział nam rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Michał Dziekański.
W sumie zarzuty usłyszeli:
W toku śledztwa podejrzanym zarzucono popełnienie łącznie 79 przestępstw na szkodę spółdzielni. Grozi im za nie kara do 10 lat pozbawienia wolności.