29-latek przez ponad pół roku bez żadnych uprawnień leczył ludzi. Wpadł przez przypadek

Przez ponad pół roku podszywał się pod lekarza. Pracował jednocześnie w trzech prywatnych klinikach: w Górze Kalwarii, Otwocku i w Warszawie. Policjant z Piaseczna: Nigdy nie spotkałem się z taką sprawą.

29-letni mężczyzna postanowił zostać lekarzem - nie chciał jednak poświęcać czasu na zdobywanie niezbędnych uprawnień do wykonywania zawodu. Zdobył dokumenty i dyplomy szanowanego lekarza-ortopedy ze Starachowic i się pod niego podszył.

Dzięki sfałszowanym papierom znalazł pracę w trzech przychodniach prywatnych na terenie Warszawy i okolic. Przyjmował tam pacjentów przez ponad pół roku - od października 2016 aż do czerwca 2017.

W końcu wpadł.

Przypadek

Jak informuje kom. Jarosław Sawicki z piaseczyńskiej policji, ktoś przekazał prawdziwemu lekarzowi ze Starachowic, że mężczyzna o tym samym imieniu i nazwisku - i wykonujący identyczny zawód - szuka pracy w Warszawie. 

Lekarz postanowił zgłosić sprawę na policję. Poinformował funkcjonariuszy, że najprawdopodobniej ktoś posługujący się jego danymi osobowymi, próbuje zatrudnić się w jednym z warszawskich szpitali.

- Mundurowi zgodnie z przeprowadzonymi ustaleniami weszli do jednej z przychodni w Górze Kalwarii. W gabinecie lekarskim, w którym przyjmował "fałszywy" lekarz, akurat był pacjent. W poczekalni na swoją kolej czekali inni. Policjanci przerwali wizytę, mężczyzna został wylegitymowany i poproszony o okazanie dokumentów uprawniających go do wykonywania zawodu lekarza - opowiada Sawicki.

Pokazał dokumenty

29-latek, jak gdyby nigdy nic, okazał dyplom ukończenia studiów oraz dokumenty uprawniające go do wykonywania zawodu lekarza, a także kartę przynależności do Okręgowej Izby Lekarskiej.

- Po dokładnym zbadaniu, dokumenty okazały się sfałszowane. Co prawda widniało na nich nazwisko prawdziwego lekarza ze Starachowic, zmienione jednak zostały między innymi zdjęcia i numery - wyjaśnia Sawicki i dodaje: 29-latek nie spodziewał się naszej wizyty. Nie mniej zszokowani byli pacjenci, a najmniej - dyrekcja przychodni, która zatrudniła "lekarza".

W trakcie przeszukania jego miejsca zamieszkania ujawniono także inne podrobione dokumenty, w tym pieczątki i dyplom specjalizacji w zakresie ortopedii i traumatologii ruchu. Decyzją sądu 29-latek został zatrzymany i na najbliższe trzy miesiące osadzony w areszcie. Grozi mu nawet do 8 lat pozbawienia wolności.

Nietuzinkowa sprawa

Jak mówi Sawicki, sprawa jest wyjątkowo nietypowa. - Spotkałem się wielokrotnie z podszywaniem się pod inne zawody, ale jeszcze nigdy nie z podszywaniem się pod lekarza. Co ciekawe, przez te kilka miesięcy nie wpłynęły żadne skargi, ani od pacjentów, ani od dyrekcji placówek medycznych w związku czy to z udzielaną pomocą medyczną przez 29-latka, czy z wiarygodnością dokumentów przez niego złożonych - opowiada.

Na razie nie wiadomo, czy mężczyzna miał jakiekolwiek wykształcenie medyczne - czy studiował medycynę, czy kiedykolwiek uczył się zawodu. Zagadką pozostaje również, jak mężczyzna wszedł w posiadanie dokumentów lekarza ze Starachowic. 

- Osobą poszkodowaną jest oczywiście prawdziwy lekarz. Osobami poszkodowanymi mogą być jednak również pacjenci, których 29-latek naraził na uszczerbek na zdrowiu. Na szczęście nie był chirurgiem - podsumowuje Sawicki.

Czy glutaminian sodu jest szkodliwy? Oto wyniki badań

Więcej o: