Sceny jak z sensacyjnego filmu rozegrały się we wtorek w rejonie jednego z centrów handlowych Mokotowa.
Przed godziną 18 doszło tam do napadu. Trzech mężczyzn ubranych w kamizelki odblaskowe udawało robotników. Mieli rzekomo wykonywać prace remontowe przy centrum handlowym.
Obok nich przechodził 59-latek z plecakiem. "Robotnicy", przy użyciu gazu łzawiącego, nagle obezwładnili mężczyznę i wyrwali mu plecak. Okazało się, że w środku jest mnóstwo pieniędzy - jak później poinformowała policja - 700 tys. zł.
Uciekających z "łupem" napastników zauważyli dzielnicowi, którzy jednocześnie usłyszeli wołanie o pomoc. Natychmiast rzucili się w pościg za sprawcami. Do pościgu dołączyli powiadomieni o zdarzeniu inni policjanci.
Sprawcy wsiedli do czarnego audi i szybko odjechali z miejsca zdarzenia. Jak informuje stołeczna policja, w samochodzie był kierowca, który w czasie napadu czekał z włączonym silnikiem na swoich wspólników.
Powiadomieni funkcjonariusze natychmiast włączyli się w działania pościgowe i blokadowe, odcinając drogę ucieczki. Napastnicy łamali przepisy, starali się uniknąć za wszelką cenę policyjnej blokady. Zjeżdżali na pobocze i taranowali zaparkowane samochody. Gdy uznali, że nie uda im się umknąć samochodem, porzucili audi i zaczęli uciekać pieszo.
Policjanci ruszyli za nimi. W końcu udało się ich dopaść. Jak się później okazało, sprawcami byli między innymi 42-letni obywatel Gruzji i 40-letni obywatel Ukrainy. Policjanci zabezpieczyli plecak, a mężczyzn przewieźli do aresztu. Zatrzymanym grozić może kara do 12 lat więzienia.
- Nie mamy na te chwilę informacji o ich historii kryminalnej - informuje Mariusz Mrozek z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Nieoficjalnie wiadomo, że ofiarą był właściciel kantoru. Stołeczna policja nie potwierdza tej informacji. - Właścicielem plecaka był warszawski biznesmen. Mogę powiedzieć tyle, że nie jest to nazwisko z pierwszych stron gazet. Jego zachowanie można nazwać skrajną lekkomyślnością i narażaniem na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, ale osób w swoim otoczeniu. W przypadku działania napastników trudno mówić o przypadku. Wszystko mieli zaplanowane - dodaje Mrozek.
Policjanci wyjaśniają okoliczności zdarzenia, również dotyczące tego, dlaczego ofiara przemieszczała się ulicą z tak dużą ilością gotówki. A także tego, skąd napastnicy wiedzieli, że mężczyzna będzie przechodził obok centrum handlowego własnie w tamtym momencie.
- Zabezpieczony został monitoring z centrum handlowego, przesłuchiwani są świadkowie. W tej chwili priorytetem jest dla nas odnalezienie dwóch pozostałych uczestników napadu, którzy jeszcze nie zostali zatrzymani - kończy Mrozek.