Poranny protest taksówkarzy sparaliżował Warszawę - od rana warszawiacy nie mogli przedrzeć się przez miasto, by dotrzeć do pracy. Większość jest wściekła.
"Z całym szacunkiem do wszystkich taksówkarzy, ale zafundowaliście sobie sporo mniej klientów dzisiaj, w tym mnie. Jechać 5 km/h to już lekka przesada, i to trzema pasami" - pisze Agnieszka.
- Zamiast 30 minut jechałam do pracy ponad godzinę. Niby wszystko jechało, ale jednak bardzo powoli, można powiedzieć, że przez godzinę turlałam się samochodem z Bielan na Mokotów - opowiada Karolina.
- Jedynym efektem #protesttaksówkarzy będzie wkurzenie ludzi i zachęcenie do Ubera. Bezsensowna forma strajku - pisze Jan Błoński na Twitterze.
"Nie ukrywam, że nigdy nie jechałam Uberem, ale okradziona przez taksiarzy byłam kilka razy. Że o chamstwie nie wspomnę. Unikam taksówek za wszelką cenę" - pisze Magdalena.
Inni uważają, że zamiast blokować miasto, taksówkarze powinni popracować nad jakością świadczonych usług.
"Nie pamiętam już, kiedy jechałam taksówką, w której nie śmierdziało i była klima. Poza tym taksówkarze również mają problem z lokalizacją mniej znanych ulic i muszą się wspomagać nawigacją - chyba każdy doświadczył powolnego "wstukiwania" nazwy ulicy jednym palcem, w okularkach, oczywiście z włączonym taksometrem. Znajomość Warszawy również idzie w zapomnienie, kiedy chodzi o zaproponowanie objazdów, gdy są korki" - pisze Zuzanna.
I kończy: Niech sobie tak jadą i trąbią w tych śmierdzących puszkach. Nic to nie da, bo podobnie jak w krajach bardziej rozwiniętych, przewóz osób zostanie zdominowany przez Ubera i inne takie.
- Na pewno nie dam się terroryzować. Nie będą narzucać mi, czym i z kim mam jeździć. Za takie zachowanie popierać będę Ubera - powiedziała naszemu reporterowi Tomaszowi Golonce studentka z Warszawy.
Starsza kobieta, którą spotkał nasz reporter skwitowała: Trzeba walczyć o swoje. Rozumiem taksówkarzy. Ale trzeba zrozumieć innych, którzy dziś nie mogą jeździć po ulicach normalnie. Jak komuś jest źle, winni są politycy, a nie zwykli ludzie. Co my możemy?
40-letni mężczyzna dopowiada: Niech blokują Sejm. Wiejską całą zastawią autami. A nie miasto. Debile.
- Taksówkarze dziś sobie nagrabili. Zero tolerancji dla blokowania Warszawy. Średniowiecze zarówno w standardach przewozu klientów, jak i metodach rozwiązywania problemu - mówi pan Jacek (spóźniony do pracy 1,5 h).
Bardziej wyważoną opinię, choć wciąż krytykującą taksówkarzy, wyraził Igor Konefał, współwłaściciel popularnego w Warszawie parku trampolin - Hangaru646.
Pisze, że z winy taksówkarzy wiele dzieci nie dojedzie dziś na zajęcia do Hangaru. Podkreśla, że nie pisze tego posta, ponieważ uważa, że taksówkarze nie mają prawa protestować.
"Jako osoba, która zajmuje się PRem i promocją, nie mogę zrozumieć, jakim cudem można tak psuć sobie opinie przy każdej możliwej okazji i myśleć, że takiego typu negatywne i krótkowzroczne działania mogą spowodować, że użytkownicy usług związanych z przewozem osób zaczną sympatyzować z taksówkarzami" - pisze.
I apeluje do taksówkarzy: Walczcie o swoje prawa, ale zacznijcie robić to dobrze, a nie terroryzując wszystkich ludzi.
Pojawiają się też głosy zrozumienia i wsparcia dla taksówkarzy.
"Ja bym im bił brawo, że potrafią się zorganizować i wspólnie o coś walczyć - my w branży nie potrafimy o siebie zadbać, zrobić związków zawodowych i każdy sobie skacze do gardła..." - pisze Adam.
"Wolę zapłacić więcej, a mieć pewność, że między innymi kierowca nie miał wyroku za przestępstwo umyślne. Zresztą, nie każdy kierowca naciąga... A większość "za uberem" to uogólnianie, "bo raz się zawiodłem" albo "bo koledzy mówią". Może z początku Uber był lepszy, może. Czepiacie się taksówkarzy, nauczycieli, pielęgniarek, bo ciągle strajki, ciągle im za mało. Ale masa krytyczna jest okey?" - pisze Oliwia.
"Bardzo słusznie. W niektórych państwach Uber został już przegoniony. (...) Wolny rynek prowadzi do nadużyć, nieuczciwej konkurencji i wyścigu szczurów. Dlatego przepisami powinno się regulować pewne kwestie" - pisze Paweł.