Jak donoszą inspektorzy Straży dla Zwierząt, otrzymali oni zgłoszenie, że przy ul. Wolskiej w Warszawie w mieszkaniu od kilku dni jest psiak pozostawiony sam sobie.
- Późnym wieczorem inspektorzy udali się pod wskazany adres. Z wywiadu z sąsiadami okazało się, że właściciela nie ma co najmniej od 3-4 dni. Pies drapie w drzwi, piszczy i wyje. W domu jest bez jedzenia i wody - donosi Straż dla Zwierząt.
Zaszło podejrzenie, że właścicielka nie żyje, więc na miejsce została natychmiast wezwana jednostka policji z KRP IV, przy ul Żytniej.
Policji udało się ustalić, iż właścicielka od 6 kwietnia przebywa w szpitalu. Pies został zamknięty w domu bez jedzenia i picia.
Jak opisuje Straż, policja natychmiast udała się do szpitala po klucze od mieszkania. - Po otworzeniu mieszkania, zobaczyli małą, starszą sunię, która nie wiedziała, co się dzieje - informują. Jak piszą, na szyi miała kawałek odgryzionego sznurka ( smyczy), wiec najprawdopodobniej została przywiązana do mebli.
- Próbowała się ratować, wiec go przegryzła. W domu panował niesamowity bałagan,ale odchodów jak na tyle dni pozostawionego bez opieki psa, było wyjątkowo mało. Sunia najprawdopodobniej żywiła się nimi. Nie miała wody oraz jedzenia - dodaje Straż.
Jak dodają, w momencie wyjścia z nią na dwór, sunia oddała hektolitry moczu. - Jest bardzo spokojna i przyjaźnie nastawiona do otoczenia. Ma około 10 lat. Po przewiezieniu do naszej siedziby dostała pić, była bardzo spragniona.
Jak udało ustalić policji, właścicielem suni jest starsza, chora kobieta, która nie do końca orientuje się, co dzieje się wokół niej.
- Gdyby nie sąsiedzi i ich reakcja nie wiadomo jak ta historia by się skończyła- pisze Straż dla zwierząt.