Jeden z mieszkańców Warszawy zaskarżył obowiązek podawania numeru rejestracyjnego w trakcie zakupu kwitka na parkowanie w płatnej strefie. Jego zdaniem narusza to ustawę o ochronie danych osobowych, jak również prawo do prywatności zagwarantowane w konstytucji.
Podkreślał w skardze, że to sposób inwigilowania mieszkańców, gdyż urząd może prześledzić trasę, po której danego dnia poruszał się pojazd. Mężczyzna, zamiast wpisywania numeru rejestracyjnego, wstukiwał przypadkowy ciąg liter.
Zarząd Dróg Miejskich przekonywał, że podawanie numeru rejestracyjnego zapobiega przede wszystkim oszustom. Zdarzało się bowiem, że kierowcy, którzy zostali ukarani mandatem, pożyczali kwitek od innego kierowcy i składali reklamację.
13 kwietnia Wojewódzki Sąd Administracyjny przychylił się do skargi mieszkańca. Uznał, że żądanie numeru rejestracyjnego jest niezgodne z prawem. To zdaniem sądu naruszenie jednego z artykułów ustawy o ochronie danych osobowych.
Obowiązkiem Rady, która wydała uchwałę, było zdaniem sądu wskazanie, która z podstaw wymienionych w tej ustawie ma zastosowanie w tym przypadku. Sąd uznał jednocześnie, że Rada błędnie interpretuje wcześniejsze wyroki sądów administracyjnych, na które powoływała się w odpowiedzi na skargę.
Wyrok jest nieprawomocny. Jak podkreśla rzecznik warszawskiego ratusza Bartosz Milczarczyk, miasto na pewno się od tego wyroku odwoła.
- Nic się w sposobie płacenia za parkowanie w Warszawie nie zmienia, gdyż wyrok jest nieprawomocny. Jak tylko otrzymamy uzasadnienie, to się od tego orzeczenia odwołamy, ponieważ w naszej opinii przepisy dotyczące płatnego parkowania są zgodne z ustawą o danych osobowych - mówi rzecznik.
Mężczyzna, który zaskarżył obowiązek podawania numeru ma otrzymać 797 zł zwrotu kosztów postępowania sądowego.