Siostry uciekły przed wojną z Mariupola w obwodzie donieckim, gdzie wciąż trwają walki i giną ludzie. W Polsce przebywają od lipca 2014 roku.
Od momentu przyjazdu starają się, by nie musieć wracać na Ukrainę - aktualnie ubiegają się o ochronę międzynarodową, która zapewni im bezpieczeństwo. 3 października 2016 roku ruszyła już jednak procedura deportacyjna.
Obie siostry uczą się w I Społecznym Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Zawiszy w Warszawie - w tzw. Bednarskiej. Nauczyły się polskiego, nawiązały pierwsze przyjaźnie, osiągają dobre wyniki w szkole., gdzie jak piszą ich koledzy osiągają wysokie wyniki w nauce oraz aktywnie uczestniczą w życiu szkoły.
Jak mówią o dziewczynach ich koledzy ze szkoły, Valentyna i Valeria "są osobami niezwykle ciepłymi i utalentowanymi, którym wojna brutalnie przekreśliła możliwość edukacji i prowadzenia spokojnego życia w rodzinnym mieście".
Jak informują uczniowie, starsza z sióstr, Valentyna, ma w tym roku maturę, którą pragnie zdać na wysokim poziomie, by móc kontynuować naukę na Akademii Sztuk Pięknych.
Zwracają się więc do wszystkich z prośbą o wsparcie petycji. - Ne zgadzamy się, by Valentyna i Valeria byłby ponownie narażone na niebezpieczeństwo - piszą.
Petycja ma trafić do Urzędu Do Spraw Cudzoziemców, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Rzecznik Praw Obywatelskich Adama Bodnara, Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka oraz Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracyjnych Mariusza Błaszczaka. Udało się uzbierać ponad dwa tysiące podpisów.
W grudniu pisaliśmy o innej Ukraince - Darynie, której koledzy z gimnazjum również walczyli, by dziewczyna nie została deportowana. Wtedy Daniel Witko z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka mówił, że takich przypadków, jak Daryny jest w Polsce wiele.
Podkreślał, że rodzin wielodzietnych, które przyjeżdżają do Polski z Ukrainy i ubiegają się o status uchodźcy, jest w Polsce bardzo dużo. Zaledwie kilka procent takich rodzin go otrzymuje.
Państwo polskie stoi na stanowisku, że tylko w niektórych rejonach Ukrainy dochodzi do konfliktów i działań zbrojnych, w innych można normalnie funkcjonować i żyć. Osoby, które otrzymują pozytywną decyzję w przedmiocie udzielenia jakiejś formy ochrony międzynarodowej – statusu uchodźcy czy ochrony uzupełniającej - stanowią wyjątek - wyjaśniał.
Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak bardzo zaangażował się w sprawę Daryny, podobnie jak Rzecznik Praw Obywatelskich. Dzięki wsparciu, jakie otrzymała dziewczyna i jej mama, udało się ocalić tę ukraińską rodzinę przed deportacją.