Włamali mu się do mieszkania. Nie zauważyli kamery. "To jak gwałt, dzieci brzydzą się skorzystać z toalety"

Ktoś we wtorek wtargnął do mieszkania pana Krzysztofa, mieszkańca Mokotowa, i je okradł. Splądrował mieszkanie, zabrał nawet drobniaki ze skarbonki dzieci. Wszystko nagrała kamera.

O włamaniu, do którego doszło we wtorek, pan Krzysztof poinformował na swoim Facebooku. Opublikował zdjęcia splądrowanego mieszkania oraz w bardzo dosadnych słowach opisał to, co myśli na temat złodziei. Wyjawił również jeden, kluczowy fakt - w mieszkaniu miał kamerę, która wszystko nagrała.

Masz mało czasu

- Weź sobie te komputery i to, co wyniosłeś. Sprzedaj na giełdzie, a biżuterię w lombardzie. Dołóż do tego drobniaki, które wyjąłeś ze skarbonek moich dzieci. I wszystko, co zabrałeś. Tego, co najcenniejsze i tak nie znalazłeś. Opchnij więc to, co masz jak najprędzej i idź się zabaw. Baw się do upadłego, bo masz mało czasu. Bardzo mało - pisze pan Krzysztof.

Złodziej nie zauważył bowiem, że w mieszkaniu pan Krzysztof zainstalował kamerę. W kilku ostrych słowach opisał to, co zrobi złodziejom, jak nie zwrócą mu skradzionych rzeczy. Przestrzegł również innych mieszkańców. 

Na Mokotowie grasuje złodziej, najprawdopodobniej para, dziewczyna i chłopak, wiek 20-30. Dziś był włam w alei Niepodległości w okolicach stacji metra Pole Mokotowskie, w biały dzień, między 12 a 14.

Ukradli pieniądze ze skarbonki dziecka, zostawili tablety

Jak mówi pan Krzysztof w rozmowie z metrowarszawa.pl, złodziej lub złodzieje dostali się do mieszkania, wyłamując zamki. 

- W naszej okolicy było ostatnio kilka włamań - skontaktowało się ze mną na Facebooku kilka osób okradzionych w identyczny sposób - ten sam bałagan, te same skradzione rzeczy - opowiada pan Krzysztof i wymienia rzeczy, które złodzieje ukradli:

Dwa laptopy, trochę biżuterii, ale tylko złotej, wszystkie pieniądze, jakie udało się znaleźć, włącznie z drobniakami w skarbonkach dzieci, trochę kosmetyków i torbę z zapasami szkolnymi mojej córki - wafle ryżowe, zgrzewka wody, jakieś batoniki - mówi.

I podsumowuje: Żenada.

To jest jak gwałt

Jak dodaje, złodzieje "przeoczyli" leżące na wierzchu telefony, dwa tablety, netbook, telewizor, srebro. - Z tego, co wiem, tak było w każdym przypadku. Zostały wartościowe skrzypce, dyski zewnętrzne - opowiada pan Krzysztof.

Podejrzewa, że złodzieje kradną wyłącznie rzeczy, które mogą upłynnić, jak pieniądze czy złoto. - Ale po co brali stare laptopy? Tego nie rozumiem - zastanawia się. Wyznaje, że poczuł się okropnie, jak zastał swoje mieszkanie splądrowane przez złodziei.

To jest jak gwałt. Więcej czasu spędziliśmy, myjąc ściany i piorąc, co się da, niż sprzątając bałagan. Starsze dzieci, nastolatki, brzydzą się skorzystać z ubikacji, maluchy nic nie wiedzą, myślą, że spały u babci, bo w domu pękła rura i zalało mieszkanie - mówi.

To mogą być oni

Pan Krzysztof przekazał sprawę na policję na Mokotowie. W środę opublikował post, w którym przeprosił za swoje zachowanie i zbyt ostrą reakcję. Podziękował za wsparcie internautów oraz policji za rozpoczęcie śledztwa. 

Dziś był już na policji, ale na razie, jak mówi, nikogo nie znaleźli. 

Niestety na chwilę obecną policja niewiele więcej wie. Sprawdzają nagrania, zabezpieczyli ślady w naszym domu, ale niestety brak odcisków palców, złodziej był w rękawiczkach - opowiada.

Jak dodaje, nie ma pojęcia, dlaczego złodzieje wybrali akurat jego blok i jego mieszkanie, które mieści się na 4. piętrze. - To stary, przedwojenny dom, kiedyś wojskowy, mieszka tu b.prezydent Warszawy, kilku staruszków. Są dwie firmy i biuro SLD. Żadnych bogaczy czy melin. A w sąsiednim domu kilku emerytowanych milicjantów. Trudno to logicznie wyjaśnić - opowiada.

W poście pana Krzysztofa pojawił się również link do tekstu z 17 stycznia opublikowany w serwisie polsatnews.pl, gdzie widać twarze kobiety i mężczyzny. Pan Krzysztof twierdzi, że mogą być to te same osoby, które grasowały w jego mieszkaniu. Ale pewności nie ma.

Przyjęliśmy zawiadomienie

Mł.asp. Marta Bejer z biura prasowego potwierdziła wyłącznie, że policja przyjęła zawiadomienie w sprawie wtorkowego zdarzenia przy ulicy Niepodległości. - W tej chwili trwają czynności w tej sprawie, zbierany jest materiał dowodowy - informuje.

Policja zaprzecza jednak, jakoby wizerunek osób, które pojawiły się w serwisie polsatnews.pl, do którego linkuje pan Krzysztof w swoim poście, odpowiadały wizerunkom złodziei z nagrania z włamania.

Więcej o: