Skutki nowej ustawy Szyszki, która weszła w życie 1 stycznia (zezwolenie na wycinkę nie jest wymagane dla drzew poniżej 100 cm obwodu, przyp. red.), Warszawa już odczuła - drzewa wycinane są na potęgę. Warszawiacy niemalże codziennie informują o kolejnej rzezi. Nie każda wycinka to efekt nowej ustawy, wiele wyrżniętych w ostatnim czasie drzew była chora lub ich wycinka została zatwierdzona wcześniej przez Stołecznego Konserwatora Zabytków (który wydaje zgodę).
Nie zmienia to jednak faktu, że wiele terenów Warszawy, które są w prywatnych rękach, na których znajduje się zieleń i drzewa, są zagrożone. I to nie byle jakie tereny, bo te najbardziej reprezentacyjne.
Jan Śpiewak, były przewodniczący stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, alarmuje:
Nie wiem, czy wiecie, ale duży fragment Ogrodu Saskiego został zreprywatyzowany i w każdej chwili może zostać wycięty. To samo się tyczy wielu innych parków w naszym mieście. Tak działa państwo z kartonu - pisze na Facebooku.
Fragment Ogrodu Saskiego, z Pałacem Błękitnym i ogrodem do niego przylegającym, przeszedł w ręce prywatne w 2012 roku. Prezydent Warszawy zwróciła rodzinie Zamoyskich - spadkobiercom, hektar parku od ul. Marszałkowskiej.
Był to jeden z większych zwrotów w ścisłym centrum Warszawy od 1996 roku, czyli uruchomienia tzw. małej reprywatyzacji opartej na dekrecie Bieruta, który po 1945 r. zlikwidował prywatną własność gruntów w stolicy. Byli właściciele nieruchomości, korzystając ze ścieżki administracyjnej, odzyskali majątek odebrany im po wojnie.
W związku z tym, że teren ten jest w prywatnych rękach, jego właściciel może z nim robić, co chce - również wycinać rosnące na nim drzewa. - Wątpimy, żeby właściciel tej nieruchomości miał zamiar to zrobić, ale nigdy nie wiadomo. Wystarczy, że może - mówi Agnieszka Kłąb, rzecznik stołecznego ratusza.
O teren w Ogrodzie Saskim, ale nie tylko ten, martwi się Michał Krasucki, Stołeczny Konserwator Zabytków. W rozmowie z metrowarszawa.pl wymienia również inne reprezentacyjne w Warszawie parki, których dotknąć może bezlitosny topór Szyszki.
Pałac Błękitny z ogrodem maps.google.pl
- To fragment terenu przy ulicy Frascati, fragment Parku Świętokrzyskiego czy Parku Rydza-Śmigłego oraz teren Alei na Skarpie, gdzie już dokonano wycinki - wymienia Krasucki.
W związku z tym, że obecna ustawa nie chroni drzew rosnących na prywatnych terenach, będę wnioskował do Barbary Jezierskiej (Mazowiecki Urząd Ochrony Zabytków, przyp. red.) o wpis fragmentu Ogrodu Saskiego oraz pozostałych parków do rejestru zabytków. Tylko w ten sposób będzie można ochronić drzewa tam rosnące przed wycinką - wyjaśnia.
Park Rydza-Śmigłego - fragment, któremu grozi wycinka maps.google.pl
Jak mówi Agnieszka Kłąb, kłopoty z terenami zielonymi, będącymi obszarami użyteczności publicznej, to efekt braku dobrej ustawy reprywatyzacyjnej. Dzięki niej, jak mówi Kłąb, miasto mogłoby je zatrzymać w zamian za rekompensatę finansową dla wysuwających roszczenia spadkobierców. O jej uchwalenie, jak podkreśla rzeczniczka, prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz walczy od lat.
Park Świętokrzyski - fragment, któremu grozi wycinka maps.google.pl
Aleja na Skarpie - fragment, któremu grozi wycinka maps.google.pl
- Dzięki uchwaleniu małej ustawy reprywatyzacyjnej we wrześniu 2016 roku udało się już nie doprowadzić do przejęcia przez spadkobierców kilku takich terenów. Ale mała ustawa nie wystarcza. Czy duża ustawa zostanie uchwalona? Tego nie wiemy. Na razie się nie zanosi - mówi Kłąb.
Topór Szyszki dotarł już do jednego z terenów przez nas opisywanych - Alei na Skarpie. Ten teren, jak informuje Michał Krasucki, od zawsze był zielonym skwerem. Kiedyś należał do ogrodów Frascati. Prywatny właściciel tych terenów nie wystąpił o zgodę na wycinkę, bo - nie musiał.
Tych drzew już nie uratujemy. Co z pozostałymi?
Topór dobrej zmiany Michał Krasucki
Zobacz także WIDEO: Warszawa apeluje o zmianę ustawy ws. wycinki. "Czas liczymy w padających drzewach"