Kolejka na cztery godziny stania - mówi mieszkanka Warszawy, która z Pragi jeździ na Wolę, aby w Tłusty Czwartek zjeść właśnie tego pączka. Czy to najlepszy pączek w stolicy? Ciężko ocenić - nasza ekspertka umieściła pączki z Górczewskiej dopiero na czwartym miejscu. Dlaczego? O tym przeczytacie w naszym rankingu.
Tradycją w Tłusty Czwartek jest stanie w kolejce po pączki przy Górczewskiej, a dla mediów tradycją jest relacjonowanie tego, co się w niej dzieje. Z jakich powodów warszawiacy ustawiają się w długiej, nawet na pół kilometra kolejce po pączki? Sprawdził to nasz reporter - Tomasz Golonko.
- Ludzie stoją tu od 8 rano, ci, którzy byli od 5, 6 już pączki zdobyli - mówi reporter. Czekają młodzi, ale i starsi.
Tłusty Czwartek na Górczewskiej Tomasz Golonko
- To już tradycja, że się w tej kolejce stoi - mówi starsza kobieta. - Przychodzę po te pączki od 40 lat, żadnego Tłustego Czwartku nie opuściłam. To są najlepsze pączki w Warszawie - dodaje. Siła jest, jak podkreśla. I być musi, bo przed starszą panią jeszcze co najmniej dwie godziny stania.
- Mnie po pączki wysłał szef. Stoję, bo muszę - mówi na oko 40-letni mężczyzna. - Szef mówił, że to są najlepsze pączki w mieście i one muszą być w firmie. Wspomagam się napojami wyskokowymi, bo bym chyba nie dotrwał do końca tej kolejki - żartuje.
Są starsi, ale i młodsi. Dlaczego? - Jak byłyśmy małe, przychodziłyśmy tu z rodzicami po pączki, teraz przychodzimy już same, z sentymentu. Miłe wspomnienie z dzieciństwa - mówią 20-letnie dziewczyny. Na pytanie, czy smak pączków ich zdaniem się zmienił, zaprzeczają: Nie, jest dokładnie taki sam jak przed kilkunastoma laty.
Tłusty Czwartek na Górczewskiej Tomasz Golonko
Są też tacy, którzy nigdy nie zrozumieją fenomenu kolejek po pączki do cukierni przy Górczewskiej. - Mieszkam tu od 70 lat - mówi mieszkanka kamienicy, w której znajduje się cukiernia. - Obserwuję te kolejki co rok. Musiałabym chyba paść na głowę, żeby się zdecydować na stanie kilka godzin po pączki - stwierdza i, jak mówi, nie je pączków, ale faworki, i kupuje je u konkurencji.
Są też pączkowi "turyści". - Te kolejki to już chyba atrakcja turystyczna. Przyszłam z tatą zobaczyć, czy to prawda - mówi dziewczynka. - Stoimy tu od 10 minut, ale nie wiem, czy zostaniemy. Cztery godziny to długo... najwyżej się poddamy - dodaje.