Sprawa, którą zajmuje się prokuratura dotyczy zwrotu terenu ogródków działkowych na warszawskiej Saskiej Kępie. Nieruchomość położona przy ulicy Kinowej, alei Waszyngtona i alei Stanów Zjednoczonych jest aktualnie zajmowana przez rodzinne ogrody działkowe.
Zawiadomienie o podejrzeniu korupcji temu złożył Jan Śpiewak ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Echo Investment liczyło, że zbuduje przy Waszyngtona ogromne osiedle. - To jest grunt warty ponad miliard złotych, na którym jeden z deweloperów chciał wybudować nową dzielnicę mieszkaniową - mówił na antenie TVP Info.
Jego zdaniem stołeczny ratusz celowo hamował prace nad planem zagospodarowania terenu, po to, by rzekomo ułatwić deweloperowi budowę osiedla. I uniemożliwić zabudowanie terenów zielonych. Śledczy podejrzewają, że prezydent lub jej zastępca przyjęli 2,5 mln zł łapówki. Do zarzutów odniosła się na Twitterze prezydent Warszawy.
Zarzuty Śpiewaka wyglądają na chęć przykrycia ostatniej kompromitacji Prawo i Sprawiedliwość w stolicy - napisała Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Sprawa której śledztwo wszczęła prokuratura ciągnie się, od 2003 roku, kiedy to teren zwrócił wskrzeszonej przedwojennej belgijskiej spółce rządzący wówczas Warszawą Lech Kaczyński. Wydał wtedy decyzję o ustanowieniu na rzecz spółki „Projekt S” Sp. z o.o. na 99 lat prawa użytkowania wieczystego gruntu. Okazało się jednak, że firma otrzymała rekompensatę od państwa w czasach PRL. Wybuchł skandal, dlatego ostatecznie prezydent Kaczyński z reprywatyzacji się wycofał.
Również rzecznik urzędu m.st. Warszawy Bartosz Milczarczyk zaznacza, że decyzję o zwrocie nieruchomości podjął Lech Kaczyński.
To dzięki naszej ciężkiej pracy przez kolejne 10 lat, w zeszłym roku udało się finalnie ten temat rozwiązać i zamknąć tę sprawę, tak aby ta nieruchomość nie została przejęta przez reaktywowaną spółkę - tłumaczy.
Podkreśla również, że zarzuty mówiące o tym, że miasto miałoby działać na szkodę majątku miasta, "są zupełnie nietrafione".
Miasto prowadziło ciężkie boje sądowe przez ostatnich 10 lat właśnie po to, żeby tę nieruchomość odzyskać. Nie ma żadnych działań i zachowań urzędników niezgodnych z prawem" - oświadczył Milczarczyk.
Ostatecznie sprawa znalazła swój finał w 2016 roku. Sąd okręgowy stwierdził, że umowa, dzięki której spółka przejęła roszczenia, jest nieważna. Po formalnym zakończeniu postępowania administracyjnego nieruchomość wróci na rzecz m.st. Warszawy.