Spółdzielnia nie chce bezdomnych na klatkach. Warszawiacy podzieleni: "Uryna i stolec pod drzwiami", "Szczęść Boże katolicy..."

Spółdzielnia apeluje o niewpuszczanie bezdomnych na klatkę schodową i kontakt ze służbami. Warszawiacy podzieleni: "Bardzo dobrze", "Smród na cały budynek, fekalia na wycieraczce", "W Turcji otworzyli centra handlowe dla psów, a w Polsce wyrzuca się bezdomnych z klatek".

Ogłoszenie nawołujące do zgłaszania przypadków osób bezdomnych koczujących po blokowych klatkach przesłał nam nasz czytelnik. Skomentował krótko i nie wprost: "Mróz. A tu zakaz wpuszczania bezdomnych".

Administracja wolskiej spółdzielni mieszkaniowej apeluje do mieszkańców, by widząc takie sytuacje, kontaktowali się z policją lub strażą miejską.

Apel spółdzielniApel spółdzielni metrowarszawa

Sprawa jest kontrowersyjna i budzi wiele emocji. A przede wszystkim - dzieli ludzi - na tych, którzy poruszeni losem bezdomnych, wpuszczają ich na klatki oraz tych, którym obecność - zazwyczaj będącego pod wpływem alkoholu człowieka, który potrafi wszystkie swoje potrzeby fizjologiczne załatwiać w bloku - po prostu razi i przeszkadza.

"Brak słów"

Użytkownicy facebokoowych grup dedykowanych mieszkańcom Ochoty oraz Woli dzielą się opiniami w tej sprawie. Część reaguje oburzeniem i podkreśla, że nie ma nic przeciwko osobom bezdomnym chroniącym się przed mrozami na klatkach:

Oby tylko żadnego z Was nie spotkał taki los jak tych "meneli". Szczęść Boże katolicy!
U nas na klatce na samej górze nocował kiedyś zimą bezdomny i to przez 2 sezony. Ktoś mu dał starą kołdrę, poduszkę, dostawał jakieś jedzenie - miał tylko zapowiedziane, żeby nie brudził. I nie brudził. Rano znikał, wieczorem przychodził. TAK też można
Na Hożej nocuje gostek od kilku lat... Przychodzi z własną pianką i śpiworem. Zwija się przed 6 rano...

Niektóre osoby podkreślają, że noc spędzona na klatce może wręcz uratować komuś życie:

A ludzie umierają co noc z zimna
Przy takich mrozach może to być kwestia życia lub śmierci. Może nie oceniajmy innych tak ostro
W Turcji w te mrozy otworzyli centra handlowe dla psów, żeby nie zamarzły, a w Polsce wyrzuca się bezdomnych z klatek...

"Smród na cały budynek, fekalia na wycieraczce"

Są też tacy, którzy popierają apel spółdzielni, dosadnie opisując przykre sytuacje:

Przemyślenia po zmywaniu kupy z wycieraczki są jednoznaczne
U mnie parę lat temu była taka sytuacja, że wchodząc na strych zastałam pana robiącego kupę na samym środku. Zwróciłam mu dość dosadnie uwagę, ale stwierdził, że musi skończyć. I skończył... Papieru toaletowego niestety chyba nie posiadał, bo postanowił wytrzeć wszystko o ścianę. Dozorca rzygał jak sprzątał
Bardzo dobrze. Klatka schodowa to nie miejsce dla żuli

Pojawia się też argument poczucia bezpieczeństwa:

Mało co burzy poczucie bezpieczeństwa we własnym domu jak przekleństwa i dźwięk butelek późno w nocy, a później rano uryna i nierzadko stolec znajdowane pod drzwiami
A może tak otworzyć kościoły. Jest parę w Warszawie...
Kiedyś w naszej kamienicy bezdomny (s)palił papierosy razem z naszym dachem. On uciekł sam a mieszkańców wygoniła w środku nocy straż pożarna
Są wrażliwi na gaz rozpylony w ich kierunku przez n/n sprawców - wtedy szybko sobie idą. Dzwonienie nie ma najmniejszego sensu, gdyż służby nie chcą sobie zasmradzać radiowozów...

Bywa, że decyzja o niewpuszczaniu bezdomnych na klatkę jest argumentowana ich pijaństwem:

U nas takich ogłoszeń nie ma - za to zdarzają się niestety zasikane schody, winda albo śpiący pan w towarzystwie rozbebeszonych reklamówek i porozwalanych resztek. Smród nie do podrobienia. A mój 9-letni syn, gdy wraca do domu, dzwoni do mnie, żebym po niego na dół zeszła, bo boi się wejść do własnej klatki... Jestem za tym, by takich niechcianych gości nie wpuszczać. Niestety. Mamy w Warszawie noclegownie, a Straż Miejska podwiezie zainteresowanego tam bezpłatnie. Tylko że zainteresowany musi chcieć tam być i do tego pijanych tam nie przyjmują...
Noclegownie nie przyjmują bezdomnych pijanych. Takie są zasady. Nie dziwię się, że nie chcą. Ja też nie chcę takich osób na swojej klatce. Smród na cały budynek, fekalia na wycieraczce. Nie wspomnę o przenoszonych chorobach.

"Nic mnie tak nie wkurza jak kartki w blokach"

Tymczasem Wyborcza opublikowała wywiad z Adrianą Porowską, dyrektorką Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, która apeluje o rzecz dokładnie odwrotną niż wolska spółdzielnia: o otwieranie w mroźne dni klatek schodowych i interweniowanie, gdy ktoś próbuje wyrzucić osobę bezdomną z tramwaju czy autobusu.

Porowska w rozmowie podkreśla, że miejsc w noclegowniach jest za mało: ok. 1500 na ponad 2500 warszawskich bezdomnych (to oficjalna, najprawdopodobniej zaniżona liczba). W niektórych noclegowniach, np. w ośrodku prowadzonym przez Kamiliańską Misję Pomocy Społecznej przy ulicy Traktorzystów w Ursusie nie ma już wolnych miejsc. Ale każdy, kto się do nich zgłosi uzyska pomoc, choćby nocleg na materacu czy podłodze. 

Porowska mówi też:

Nic mnie tak nie wkurza jak kartki w blokach, żeby otwierać okna w piwnicach dla bezdomnych kotów, ale zamykać drzwi przed bezdomnymi ludźmi. Pomagajmy tym i tym.

Zachęca, by widząc na klatce bezdomnego, zainteresować się: zapytać go czy czegoś nie potrzebuje, dać koc i jedzenie. Nie zrażać się, jeśli odpowie "nie", lub coś odburknie, lecz dać kontakt do schronisk i jadłodajni. Na policję i straż miejską radzi dzwonić, gdy osobę bezdomną zauważymy, powiedzmy, na ławce przed blokiem. 

To trudna sytuacja

O wypowiedź poprosiliśmy wspomnianą w apelu Straż Miejską. Monika Niżniak, rzeczniczka straży podkreśla, że jest to trudna sytuacja. 

Trzeba zrozumieć mieszkańców, którzy chronią swoją prywatność, a z drugiej strony tych, którzy świadomie wpuszczają na klatkę schodową osoby bezdomne.

Wywieszane ogłoszenia mają służyć temu, by właśnie nie doprowadzać do sytuacji wzbudzających kontrowersje. 

Mieszkańcy zawsze mogą do nas zadzwonić. A my na pewno nie usuniemy takiej osoby siłą z klatki schodowej. Poprosimy o opuszczenie miejsca, oddalenie się w inne lub wskażemy najbliższą noclegownię, schronisko, a jeśli będzie taka konieczność, ze względu na stan, w jakim znajduje się ta osoba, podejmiemy decyzję, czy przewieźć ją do stołecznego ośrodka dla osób nietrzeźwych czy do schroniska dla bezdomnych.

Rzeczniczka podaje też dane dotyczące interwencji straży. Przez ostatnie 4 dni, podczas największych mrozów, straż przeprowadziła 1200 kontroli miejsc niezamieszkanych. 100 osób zostało przewiezionych do noclegowni a 140 do stołecznego ośrodka dla osób nietrzeźwych. W 20 przypadkach wezwano pogotowie ratunkowe.

Rzeczniczka dodaje też, że w Warszawie straż miejska często interweniuje w sprawie osób bezdomnych będących pod wpływem alkoholu. Takie osoby najczęściej trafiają do ośrodka dla osób nietrzeźwych. Straż miejska nie dysponuje jednak danymi na temat liczby zgłoszeń od mieszkańców skarżących się na osoby bezdomne, które przebywają na klatkach schodowych lub na terenie osiedla.

Ofiary śmiertelne

Ze statystyk Rządowego Centrum Bezpieczeństwa wynika, iż na terenie Polski w tym sezonie zimowym z powodu mrozu zmarło już 71 osób, z czego 6 tylko w ciągu minionej doby. Jak te śmiertelne dane wyglądają na terenie województwa mazowieckiego? Zespół Prasowy Wojewody Mazowieckiego informuje, że w sezonie zimowym odnotowano 6 ofiar śmiertelnych z powody wychłodzenia: w 2016 roku 2 ofiary (w powiecie sokołowskim i w Warszawie), w roku 2017, w samej Warszawie, 4. 

Więcej o: