Do kolizji doszło w znienawidzonym przez rowerzystów miejscu - na Moście Poniatowskiego.
Rowerzyści zmuszeni są tam jechać lewym pasem. Ponadto, nie mają prawa poruszać się buspasem w wyznaczonych godzinach (buspas funkcjonuje tam od 7-9 i od 14-18). Tomasz jechał pasem, który przechodził w buspas. W pewnym momencie z zatoczki wjechał na niego autobus linii 517. Potrącił rowerzystę, który przewrócił się na jezdnię. Pan Tomasz twierdzi, że kierowca nie włączył kierunkowskazu.
Rowerzysta nagrał wideo z kolizji i wstawił je na stronę "Święte krowy warszawskie". Pod postem rozgorzała dyskusja. Internauci zastanawiali się, kto właściwie zawinił w tej sytuacji: czy pan Tomasz, jadąc buspasem i nie pozwalając, aby autobus włączył się do ruchu (art. 18, punkt 1 kodeksu drogowego), czy może kierowca autobusu nie powinien był wymuszać pierwszeństwa (art. 18, punkt 2 kodeksu drogowego).
Padło również inne pytanie: czy rowerzysta mógł jeszcze przebywać na jezdni z napisem buspas? Chodzi o tzw. strzałki naprowadzające, które uprzedzają o zjechaniu z pasa, gdyż pas w dalszej części jest przeznaczony dla określonych pojazdów (w tym przypadku autobusów). Tam, gdzie są strzałki, można się jeszcze poruszać.
Kolejne pytania zadaje Witek Smolik z Masy Krytycznej: - Dlaczego kierowca autobusu jechał w ogóle zatoczką, rzecież linia 517 jedzie prosto - z ronda Waszyngtona aż do ronda de Gaulle'a - czy to była próba wyprzedzenia rowerzysty? Z jaką prędkością jechał kierowca? Gdyż na filmie widać, że z dość sporą. Ruch gestem został wykonany bardzo późno - rowerzysta miał małe szanse na reakcję - wymienia.
Jak mówi pan Tomasz, tuż po kolizji rozmawiał z kierowcą autobusu.
Nie była to przyjemna wymiana zdań, mam zresztą nagranie z tej rozmowy. Kierowca był przekonany, że miał prawo opuścić zatoczkę i włączyć się do ruchu - mówi Tomasz.
Rowerzysta nie skontaktował się z policją, ponieważ - jak mówi - miał poczucie, że rzeczywiście nie powinien był przebywać na buspasie. Po wypadku pojechał do szpitala - okazało się, że ma w kolanie zerwane więzadło. Następnego dnia, po dyskusji z internautami, zdecydował się jednak złożyć zeznania na komisariacie przy ul. Wilczej.
Policjant stwierdził, że mogłem jechać tym pasem bo były jeszcze strzałki naprowadzające - powiedział Tomasz po przesłuchaniu.
W sprawie Tomasza będzie prowadzone postępowanie.
Tymczasem wideo wraz z prośbą o komentarz poprosiliśmy Zarząd Transportu Miejskiego. Rzecznik ZTM Igor Krajnow podkreślił, że według relacji kierowcy winny jest rowerzysta. "Uderzył pięścią w szybę od kabiny kierowcy po czym, w wyniku tego ruchu, przewrócił się, a po chwili odjechał z miejsca zdarzenia, nie doznając żadnego uszczerbku na zdrowiu" - opisuje sytuację rzecznik.
Rowerzysta popełnił wykroczenie polegające na jeździe buspasem i blokowaniu ruchu autobusów. Kierowca autobusu, co widać na filmie, pokazał rowerzyście ręką gest, że powinien zjechać z buspasa - dodaje.
Co z wątpiwościami internautów? "Tak naprawdę na podstawie tego materiału nie jesteśmy w stanie na te pytania odpowiedzieć. Dysponujemy jedynie kartą informacyjną przesłaną nam przez przewoźnika. Jeśli sprawa zostanie (lub została zgłoszona) na policję, to te fakty ustali policja w czasie postępowania" - podkreśla rzecznik ZTM.
Ścieżki rowerowej nie będzie
Od dawna toczą się dyskusje na temat tego, jak usprawnić ruch na moście. Witek z Masy Krytycznej mówi, że Masa od dawna prowadzi rozmowy z miastem na ten temat. Póki co - bezskutecznie.
Zarząd Dróg Miejskich zdaje sobie sprawę, że Most Poniatowskiego nie jest przyjazny rowerzystom. - Przeprawa jest wąska i nie ma na niej wystarczająco dużo miejsca, by pomieścić wszystkich użytkowników w sposób komfortowy - pisał Mikołaj Pieńkos z Wydziału Komunikacji Społecznej ZDM.
Jak dodał, mostem porusza się obecnie 7 linii autobusowych i nawet 40 autobusów na godzinę w jednym kierunku. - Buspas ma umożliwiać pokonanie tej trasy autobusem z prędkością 50 km/h, a zatem pokonanie ok. kilometrowego buspasa w ciągu nieco ponad minuty. Jadąc z prędkością roweru, bez możliwości jego wyprzedzenia, autobus pokona tę trasę w 4 minuty. To oznacza olbrzymie utrudnienia dla kilku tysięcy pasażerów podróżujących mostem i w efekcie spadek atrakcyjności poruszania się komunikacją zbiorową, która powinna mieć w centrum priorytetowe znaczenie - wyjaśniał.
Alternatywą jego zdaniem byłaby likwidacja jednego z pasów ruchu i budowa drogi dla rowerów. To rozwiązanie jego uderzałoby jednak albo w pasażerów komunikacji, albo wymagałoby całkowitego zamknięcia mostu dla samochodów. Nie jest to możliwe.
Jak podkreślał, samo rozwiązanie problemu mostu niewiele da. - Po obu stronach most przechodzi w szeroką arterię bez infrastruktury rowerowej. Nawet jeśli na moście powstałaby droga dla rowerów, nie pomoże ona w dalszej jeździe al. Waszyngtona czy Al. Jerozolimskimi - tłumaczył.