Do zdarzenia doszło w Rembertowie. Zatłoczony do granic możliwości autobus linii 153 utknął w korku, kilkanaście metrów przed przystankiem PKP Rembertów. Pasażerowie spieszyli się na pociąg, ale nie mogą wysiąść, bo kierowca nie otwiera drzwi, czeka aż dojedzie na przystanek.
Sprawę na forum facebookowej grupy Rembertów Bezpośrednio - Hyde Park opisał jej świadek, Robert Twardowski ze stowarzyszenia Rembertów Bezpośrednio.
Jak relacjonuje, spieszący pasażerowie poprosili kierowcę o otwarcie drzwi. Ten odmówił. Zdesperowany pasażer otworzył je, korzystając z trybu awaryjnego. Inni podróżni wykorzystali okazję i wybiegli z pojazdu.
Opis sytuacji w autobusie Źródło: FB - Rembertów Bezpośrednio Hyde Park
W rozmowie z metrowarszawa.pl Robert Twardowski podkreślił, że sytuacje, w których zirytowani pasażerowie proszą o otwarcie drzwi kierowcę autobusu stojącego kilka metrów przed przystankiem to w Rembertowie norma.
- Dzielnica się rozwija, jest coraz więcej samochodów, do tego dochodzi remont na ulicy Żołnierskiej oraz zamknięty przejazd kolejowy. To generuje korki, a tamtejsze autobusy często tkwią w nich w niedalekiej okolicy od przystanków - opowiada Twardowski.
Pan Paweł, który codziennie jedzie na przystanek PKP Rembertów, potwierdza w komentarzu pod historią Twardowskiego, że opisana sytuacja zdarza się każdego dnia. - To norma, że autobus 153 skręcając z Paderewskiego w Chruściela zatrzymuje się w korku. Przejazd kolejowy zostaje zamknięty i przez kilkanaście minut autobus pokonuje 300 metrów - pisze.
Jak dodaje, zwykle kierowcy są uprzejmi i otwierają drzwi gdy autobus stoi w korku. Wtedy ludzie biegną na pociąg. Ale nie zawsze.
Bywa, że kierowca w żaden sposób nie reaguje na prośby pasażerów. Oto opis jednej z takich sytuacji:
Z początku było kulturalnie, ale kierowca zupełnie ignorował pasażerów i zaczęło się robić nerwowo. Jeden próbował wyłamać zaślepkę od pokrętła otwierania awaryjnego drzwi - zaślepka była zadziwiająco mocna i nie dał rady.
Kolejny pasażer, jak pisze, starał się rozchylić tylne drzwi. - Drzwi mocno sprężynowały, ale ostatecznie uległy. Mechanizm drzwi został zniszczony, a ich oprawca został bohaterem Dawno nie miałem do czynienia z takim ignorantem jak opisywany kierowca ZTM - podsumowuje.
Zjawisko nie dotyczy wyłącznie Rembertowa. Podobne sytuacje, jak opowiada mieszkanka Pragi Południe, miały miejsce choćby na Saskiej Kępie. - Działo się to zwłaszcza w okresie odbudowy spalonego Mostu Łazienkowskiego - mówi.
Skontaktowaliśmy się z ZTM i poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie. Igor Krajnow, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego wyjaśnia:
Zgodnie z przepisami, kierowca absolutnie nie może wypuścić pasażerów pomiędzy przystankami. Gdyby któremuś z pasażerów coś się w takiej sytuacji stało, kierowca ponosi odpowiedzialność karną.
Gdy taka sytuacja będzie miała miejsce i zostanie zarejestrowana, to nie ZTM nałoży na kierowcę karę, ale będzie w jego sprawie prowadzone postępowanie przez policję lub inspekcję transportu.
Jednocześnie rzecznik podkreśla, że przepis ten nie może zostać zmodyfikowany: - Kto wtedy odpowiadałby za bezpieczeństwo pasażerów? - pyta retorycznie. Należy pamiętać, że za samowolne otworzenie drzwi grozi pasażerowi kara do 500 złotych.