Były wiceprezydent Warszawy pod lupą prokuratury. Jarosław Jóźwiak: PiS tak chce przejąć władzę

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo wobec Jarosława Jóźwiaka, byłego wiceprezydenta Warszawy. Chodzi o kamienicę przy ul. Naokowskiego, którą spadkobiercom zwrócił ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie "niedopełnienia obowiązków od 4 grudnia 2014 do 12 września 2016 roku, przez osobę zobowiązaną do nadzorowania Biura Gospodarki nieruchomościami". W tym czasie na stanowisku wiceprezydenta pracował Jarosław Jóźwiak.

Chodzi dokładnie o tzw. "Kamienicę Waltzów" przy ul. Noakowskiego 16, którą przed 13 laty prezydent Warszawy Lech Kaczyński zwrócił spadkobiercom, w tym mężowi Hanny Gronkiewicz-Waltz. Cztery lata temu zwrot budynku zablokował minister transportu, który doszukał się informacji o tym, że po wojnie kamienica została wyłudzona przez oszusta. Jak podało dzisiaj Radio Zet - prokuratorzy uważają, że stołeczny ratusz powinien wiedzieć o decyzji ministra transportu i starać się o cofnięcie decyzji dotyczącej zwrotu nieruchomości.

Sprawy nie mogę skomentować inaczej jak działaniami politycznymi wymierzonymi w Prezydent m.st. Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz mającymi doprowadzić do przejęcia przez PiS władzy w stolicy - komentuje Jarosław Jóźwiak. 

Były prezydent twierdzi też, że przede wszystkim prokuratura powinna skupić się na wątku, dlaczego w 2003 roku urzędnicy Lecha Kaczyńskiego wydali decyzje zwrotową Noakowskiego 16, nie analizując merytorycznie zwrotu. 

Na zarzut, dlaczego ratusz zajmował się sprawą wiedząc, że kamienica należy do rodziny prezydent stolicy odpowiada: 

Zwróciliśmy się do wojewody o wyznaczenie innego organu do zbadania sprawy. Odmówił.

I dodaje: 

W 2012 roku sama prokuratura wnioskowała do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o uchylenie decyzji zwrotowej. Rok później otrzymała odmowę. 

Wiceprezydentem Warszawy Jarosław Jóźwiak został dwa lata temu, a sprawa uchylenia decyzji przedawniła się w 2013 roku. 

Na rok przed objęciem przeze mnie funkcji - wyjaśnia były wiceprezydent.