Policja z Sochaczewa zlikwidowała jedną z większych na Mazowszu plantacji konopi. Z ich obliczeń wynika, że uprawy dilerzy mogliby wprowadzić do obrotu nawet 12 kilogramów marihuany. Jak podaje policja, roślinami zajmowali się dwaj bracia, którzy nie podlegali nadzorowi właścicieli posesji. Jeden z nich przyznał się do uprawiania plantacji. Informację potwierdziła rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji w Radomiu.
Informację podał portal newsbook.pl, za nim napisał m.in. portal WioWaw.pl. Informację o tym, że plantacja znajdowała się na działce męża Hanny Gronkiewicz-Waltz, Andrzeja Waltza, potwierdził portal TVNWarszawa. Nie udało się jednak dziennikarzom skontaktować z właścicielem posesji.
Rzecznik ratusza, Bartosz Milczarczyk przyznał, że działka od wielu lat jest w rodzinie państwa Waltzów. Zaprzeczył jednak jakoby Andrzej Waltz miał świadomość tego, co dzieje się na jego posesji.
- Pan Waltz raz w roku przyjeżdża na jej teren i sprawdza stan budynków po zimie. Działka o powierzchni ponad 9 hektarów nie ma ogrodzenia - przekazał Milczarczyk. Andrzej Waltz miał już złożyć wyjaśnienia na policji w tej sprawie.
Za prowadzenie nielegalnej uprawy konopi i handel narkotykami braciom może grozić nawet 8 lat pozbawienia wolności.