"UWAGA!!! Zaginęła Suczka o imieniu LOLA. Ma 12 lat. Rasa: Pinczer miniaturowy- brązowy. Lola jest już mocno siwawa. 16.09(piątek) około 11 rano uciekła z kliniki Weterynaryjnej ELWET w Warszawie na Al. Niepodległości 24/30, personel zamiast poinformować właścicieli od razu zrobił to około godziny 15 !!! Prosze o jakiekolwiek informacje. Na osobę która znajdzie psa czeka NAGRODA. Telefon kontaktowy: +48603032456 +48601882048" - takie ogłoszenie widnieje na stronie wydarzenia na portalu Facebook pod hasłem "Zaginęła Lola, staruszka 12letnia - pomóżcie nam ją znaleźć".
Suczka miała zostać poddana rutynowemu zabiegowi usuwania kamienia z zębów. Zabieg, choć prosty, wymaga uśpienia. Pracownicy kliniki mieli zadzwonić około godziny 15 z informacją, że psa można już zabrać do domu. Owszem, zadzwonili, ale z zupełnie inną wiadomością. Pies uciekł przez otwarte drzwi wejściowe i to jeszcze przed zabiegiem, kilka godzin wcześniej. Jego właścicielka, ubolewa: - Gdyby zadzwoniono po mnie od razu, może udałoby mi się jeszcze pieska przywołać, a tak przestraszył się i zapędził aż na skrzyżowanie Wołoskiej i Domaniewskiej. Tam widziano go po raz ostatni w piątek.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
W poszukiwania zaangażowana jest cała rodzina, czyli 12 osób, które oplakatowały Warszawę ogłoszeniami o zaginięciu. Na psa czeka również osowiały kot - zwierzęta wychowywały się razem.
Właściciel kliniki w rozmowie z metrowarszawa.pl wziął winę na klatę: - Nie wypieramy się odpowiedzialności: tak, pies zginął, jesteśmy winni tej sytuacji, ale takie rzeczy się zdarzają. Jak do tego doszło? Drzwi akurat były otwarte, pies skorzystał i dał dyla, to nasza wina. Wyobraża sobie pani, że gubię psa i od razu dzwonię do właściciela? Nie, najpierw skupiliśmy się na łapaniu go, poszukiwaniach. Pani została zawiadomiona nieco wcześniej, niż twierdzi, ale przede wszystkim od razu poinformowaliśmy patrole ekologiczne i straż. Pół personelu jeździło za tym psem, ale to jest taki typ psa, który nie pozwala do siebie podejść. Obecnie utrzymujemy stały kontakt ze schroniskiem. Chciałem spotkać się z właścicielką dwukrotnie, ale jak dotąd nie mogła. Oczywiście nie wypieram się, wina leży po naszej stronie, dlatego chciałbym się spotkać i porozmawiać, jakoś tę sprawę musimy załatwić. Ja rozumiem ból tych państwa, współczuję im i nie unikam odpowiedzialności.