Afera reprywatyzacyjna wybuchła, gdy okazało się, że miasto w 2012 roku przekazało w prywatnej ręce działkę przy Placu Defilad (jej przedwojenny właściciel Holger Martin był Duńczykiem, a Dania to jedno z państw, którym Polska Ludowa wypłaciła odszkodowania związane z tzw. dekretem Bieruta, państwo polskie nie było więc nic winne Duńczykowi).
Dyskusja rozgorzała jeszcze bardziej po publikacji artykułu przez Gazetę Stołeczną, w którym opisano podejrzane transakcje i decyzje urzędników stołecznego ratusza związanych ze zwrotem nieruchomości. PiS obarcza odpowiedzialnością prezydent Warszawy - Hannę Gronkiewicz-Waltz, która dopiero dziś (artykuł wyszedł w weekend) zdecydowała się na rozmowę z dziennikarzami. Oprócz dziennikarzy na Czerskiej pojawili się rano także działacze Partii Razem. Mieli transparent z hasłem: "Najpierw ludzie, potem zyski".
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
Gronkiewicz Waltz oświadczyła, że zarzuty jej stawiane są bezpodstawne oraz że dokładnie zbadała sprawę zwrotu działek. W oświadczeniu ogłoszonym dziś rano powiedziała, że trzech urzędników z biura gospodarki nieruchomościami - Marcin Bajko, Jerzy Mrygoń oraz Krzysztof Śledziewski. którzy przyczynili się do oddania działki, zostaną dyscyplinarnie zwolnieni. - Doszłam do wniosku, że urzędnicy nasi nie dołożyli należytej staranności. Dlatego też wszyscy ci, którzy informowali nas, również wprowadzając w błąd i mnie będą dyscyplinarnie zwolnieni - oświadczyła.
Prezydent zadeklarowała również, że udostępnieni listy wszystkich nieruchomości, którymi zajmował się mecenas Robert Nowaczyk specjalizujący się w reprywatyzacji. - Zwrócę się do rady miasta o powołanie komisji nadzwyczajnej w tej sprawie. PO będzie miała mniejszość w tej komisji - zapowiedziała prezydent. Komisja ta ma zrobić audyt od roku 1910. W pierwszej kolejności ma się zająć nieruchomością przy Noakowskiego 16, którą rodzina Waltzów przejęła za czasów prezydenta Kaczyńskiego - powiedziała.
Na pytanie Wielowieyskiej, czy to nie ona powinna czuć się odpowiedzialna za patologie, do jakich doszło podczas jej kadencji, prezydent podkreślała, że jej zdaniem obowiązków nie dopełniło Ministerstwo Finansów, które podejmuje ostateczne decyzje. Przekonywała na każdym kroku, że to ona była pierwszym prezydentem, który dwukrotnie starał się doprowadzić do uchwalenia ustawy reprywatyzacyjnej.
- Gdy rządził PiS również dochodziło do zwrotów działek. Przyznaję, że oddanie działki było pochopne, dlatego wobec urzędników za to odpowiedzialnych będą wyciągnięte konsekwencje. Moim zadaniem teraz jest doprowadzenie do uchwalenia małej ustawy reprywatyzacyjnej. Wchodzi w życie 17 września. Od tej pory zacznie się nowe życie dla Warszawy - powiedziała Gronkiewicz-Waltz.
Na tym, jak dodała nie koniec. - PO złoży również projekt dużej ustawy reprywatyzacyjnej, która ma m.in. ustalić wysokość odszkodowania oraz rozwiązywać kwestie reprywatyzacji nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce. To będzie koniec dekretu Bieruta. Grzegorz Schetyna jest zdeterminowany, żeby ten projekt złożyć - mówiła i podsumowała. - Dzięki tej sytuacji wreszcie będziemy mieli ustawę reprywatyzacyjną. Podkreśliła również, że nie będzie brała udziału w kolejnych wyborach samorządowych. - 12 lat wystarczy, czas na młodsze osoby - powiedziała.