Głaz z podobizną Lecha Kaczyńskiego, który stanął przy placu Bankowym nad ranem 9 kwietnia wywołał wiele kontrowersji. Nie tylko okoliczności jego pojawienia się na placu wzbudziły poruszenie, ale również sam wygląd płaskorzeźby. Zdaniem wielu, postać na pomniku w niczym nie przypomina Lecha Kaczyńskiego. Płaskorzeźba wcześniej uzyskała jednak akceptację samego Jarosława Kaczyńskiego.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
Kontrowersyjny wydał się również zwrot na tablicy: "poległ w służbie ojczyzny 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem". Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert stwierdził, że słowo "poległ" zarezerwowane jest dla żołnierzy, którzy zginęli w boju.
Miasto mniej obchodzi wygląd głazu, lecz przede wszystkim to, w jaki sposób trafił na plac. - Został tu umieszczony nielegalnie, będziemy wnioskować o jego usunięcie. Jeszcze w tym tygodniu zostanie wysłana decyzja stołecznego konserwatora zabytków do Wojewody Mazowieckiego w tej sprawie - poinformowała Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza.
Wojewoda Mazowiecki ma prawo odwołać się od decyzji do Generalnego Konserwatora Zabytków. Ostatnie słowo będzie należało jednak do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Urząd wojewódzki nie chce komentować sprawy. Czy wobec tego zadecyduje minister Gliński? - Gdy otrzymamy decyzję, wtedy się do niej ustosunkujemy - oświadczyło biuro prasowe.
Urząd podał jednak wcześniej, że "miejsce upamiętnienia ma charakter tymczasowy, ponieważ na drugą połowę 2016 roku planowane są prace związane z remontem całego dziedzińca i w ramach ustaleń architektonicznych, które będą się odbywały, m.in. z konserwatorem zabytków, będzie zatwierdzone m.in. jego stałe położenie".