Spodobało ci się? Polub nas
Pan Marek wysłał do redakcji maila. W tytule napisał: "Uciążliwe libacje przy ul. Grochowskiej 321/323". W liście wyjaśnia, że ten sam mężczyzna codziennie "nachalnie zaczepia przechodniów, szczególnie kobiety, a nawet dzieci, żebrząc o pieniądze". Kto nie chce mu pomóc, jest obrażany.
"Mieszkańcy pobliskich budynków doskonale znają tego pana i wiedzą, że zdobyte przez niego pieniądze za każdym razem przeznacza na alkohol. Nie spożywa go w swoim mieszkaniu, ale robi to przy głównej ulicy naszej dzielnicy" - pisze pan Marek. Chodzi o Grochowską przy blokach o numerze 321 i 323.
Nasz czytelnik dołączył zdjęcie, na którym widać, jak mężczyzna siedzi na środku chodnika, a obok niego leżą dwie puszki po piwie, jest stolik, na którym mężczyzna podpiera się ręką, widać też laskę opartą o ścianę budynku. "Przykro o tym wspominać, ale ów pan często oddaje mocz w miejscu spożywania alkoholu, o czym świadczy nieprzyjemny zapach, który czuć gdy przechodzimy obok obu budynków" - czytamy w liście. Na końcu nasz czytelnik żali się, że wielokrotnie informował o sprawie służby, ale sytuacja się nie zmieniła.
Mnóstwo zgłoszeń
W straży miejskiej potwierdzają nam, że od początku roku odebrali już 20 zgłoszeń z tego miejsca. Wszystkie dotyczyły tej samej osoby.
- Trzykrotnie wystawiliśmy mandaty za spożywanie alkoholu, w ośmiu przypadkach zastosowaliśmy środki oddziaływania wychowawczego, a pozostałe interwencje nie potwierdziły, że dochodziło do złamania prawa - mówi nam Monika Niżniak z warszawskiej straży miejskiej.
Na uciążliwego sąsiada skarżyli się także mieszkańcy dzwoniąc na policję. - Pod tym adresem od początku roku odebraliśmy cztery zgłoszenia, ale nie za każdym razem dotyczyły tej samej osoby - mówi kom. Joanna Węgrzyniak z południowopraskiej komendy. - Raz było wskazanie, że mogło tam dochodzić do próby żebractwa, a pozostałe telefony od mieszkańców dotyczyły zakłócania spokoju przez osobę nietrzeźwą.
Policja: działamy zgodnie z prawem
Obie rzeczniczki powtarzają to samo: - Apelujemy, żeby za każdym razem, gdy dochodzi do niepokojących sytuacji, dzwonić na policję lub straż miejską po to, byśmy mogli interweniować i odpowiednio rozliczyć człowieka z tego, co robi.
Nasz czytelnik czuje się bezradny. Skarży się, że po odjeździe mundurowych, mężczyzna znów zaczepia przechodniów. Policjanci tłumaczą, że działają zgodnie z prawem. - Jeżeli człowiek popełnia jakieś wykroczenie, to możemy go pouczyć, ukarać mandatem albo zasugerować mu, że ma się tu nie pojawiać, natomiast nie możemy mu zabronić przechodzenia czy przebywania w jakimś miejscu - wyjaśnia Węgrzyniak. I dodaje: - Nie możemy wysłać w jedno miejsce patrolu, który będzie non stop pilnował spokoju w okolicy.
Ciekawostka: zerknijcie na zdjęcia Google Street View ze wskazanego przez czytelnika adresu . Obraz rejestrowano w czerwcu 2014 roku.