Rzecznik Komendanta Stołecznego Policji Mariusz Mrozek poinformował PAP, że do Centrum Powiadomienia Ratunkowego zadzwonił ktoś anonimowo z informacją o podłożeniu ładunku wybuchowego. Policja poinformowała o tym organizatora. Rekomendacja Centralnego Biura Śledczego była taka, że nie jest konieczne przeprowadzenie ewakuacji; decyzja należała do organizatora.
Spodobało ci się? Polub nas
Organizator ze względów bezpieczeństwa zdecydował o zakończeniu manifestacji. W komentarzach pod artykułami na temat zdarzenia na manifestacji pojawiały się opinie, że to "nowa władza" odpowiada za fałszywy alarm.
Kilka tygodni po manifestacji kontaktowaliśmy się z policją w celu ustalenia, czy odnaleziono autora fałszywego alarmu. Ze względu na wagę, sprawa została przekierowana do Komendy Stołecznej Policji. Postępowanie prowadzone było pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów.
Śledztwo zostało umorzone w dniu 15.03.2016 r. z powodu niewykrycia sprawców - poinformował nas Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów. - Osoba powiadamiająca o zdarzeniu posłużyła się niezareejstrowanym numerem IMEI, który nie był używany wcześniej - dodał.
Jak informuje, na 33 sprawy o przestępstwo z art. 224a kk ("o fałszywym zawiadomieniu", przyp. red.), które prowadzone były przez Prokuraturę Rejonową Warszawa
Mokotów, 19 zakończyło się umorzeniem z powodu niewykrycia sprawcy.
- Najczęstszą przyczyną jest posługiwanie się przez sprawców niezarejestrowanymi kartami SIM używanymi jednorazowo. Ponadto w przypadku powiadomień np. mailem nie zawsze udaje się ustalić indywidualnego użytkownika komputera - ustalamy konkretny komputer, ale jest to np. komputer w kafejce internetowej, bibliotece itp, czasami okazuje się, że np. komputer jest używany przez kilku członków rodziny - dodaje Dziekański.
Za fałszywy alarm bombowy grozi kara do ośmiu lat więzienia.