Pani Wanda zaprasza do swojego mieszkania.
- Umeblowałam je w dwa tygodnie w Sklepowisku - mówi. - Kupiłam kanapę, komodę, szafki do kuchni. Bardzo bym chciała jeszcze móc korzystać z tego sklepu, na normalne markety mnie nie stać, a tam były świetne ceny i wszystko można było kupić - mówi.
Pani Wanda nie jest odosobniona, warszawiacy pokochali Sklepowisko i formułę jego działania. Przez cztery lata działania tego charytatywnego sklepu na warszawskich Szmulkach, z klientów stali się znajomymi, a nawet przyjaciółmi.
Idea sklepu była prosta: Ludzie oddawali tam rzeczy, które nie były już im potrzebne. Później za symboliczną cenę można je było kupić. W Sklepowisku można więc było znaleźć ubrania, książki, meble, gadżety, naczynia i AGD. Sklep prowadzili wolontariusze i podopieczni Stowarzyszenia Emmaus, osoby wykluczone społecznie, bezdomni i niepełnosprawni. Dla nich praca w sklepie była rodzajem terapii, powrotem do normalności. Zanim zebrane przedmioty przekazywali nowym właścicielom, starannie je odnawiali. Zyski trafiały na pomoc osobom w trudnej sytuacji.
sklepowisko Sklepowisko Sklepowisko
- Wierzymy w sens pomagania tym, którzy chcą zmienić swoją sytuację. Poprzez wspólną pracę dajemy szansę odzyskania wiary w swoje możliwości, wspieramy się nawzajem. Sprzedając taką zwykłą parę używanych butów za kilkanaście złotych, możemy pomóc komuś wyjść na prostą - mówi Iwona Malicka, która Sklepowisku poświęciła całe życie.
Z przyczyn niezależnych, Sklepowisko, które podlegało pod stowarzyszenie Emaus, trzeba było jednak zamknąć. Mimo, że sklep na Szmulkach był chyba jedyną tego typu, całkowicie samowystarczalną organizacją charytatywną, nie korzystającą z żadnych dotacji i funduszy z zewnątrz, pojawiły się problemy, które trzeba było rozwiązać, a mówić o nich już nie ma po co.
?Nowa siedziba stowarzyszenia Emmaus przy ulicy Kaweczynskiej 30 Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
- Dziś znowu potrzebujemy waszego wsparcia, ale tylko na start, żeby Sklepowisko zaczęło na siebie zarabiać. Wtedy będą też pieniądze na realizację naszych celów statutowych - mówi Malicka.
Ekipa tworząca sklep na Szmulkach powołała fundację "Siłą Rzeczy". Chcą stworzyć kolejny sklep, a raczej przestrzeń, bo prócz handlu będą się tam odbywały warsztaty (m.in. stolarki, szycia, decoupage'u, kompetencji sprzedażowych, fotograficzne itd.) będą spotkania sąsiedzkie, imprezy, wspólne gotowanie i tańce. Idea ma się nie zmienić: W Sklepowisku będzie można zostawić używane, lecz nie zużyte rzeczy, żeby inni mogli je kupić w atrakcyjnych cenach. I znów klientami mają być ubożsi, ale też kolekcjonerzy, zbieracze, antykwariusze, miłośnicy szmateksów, giełd i bazarów. Tych, których nie będzie stać na zakupy potrzebnych rzeczy, dostaną je w zamian za pomoc w Sklepowisku. Prosty barter.
Spodobało ci się? Polub nas
- Mamy zapał do działania, doświadczenie, wiernych klientów, którzy wciąż dzwonią i pytają, kiedy wreszcie otworzymy Sklepowisko. - mówi Malicka. - Mamy upatrzony lokal, obiecany komputer. Ale wciąż brakuje nam wielu rzeczy, aby nasze przedsięwzięcie się udało. Liczymy na Wasze wsparcie - dodaje.
Jeśli chcecie wesprzeć Sklepowisko możecie to zrobić za pomocą platformy wspieram.to .
Na start potrzebne jest ponad 15 tys. zł. Z tych pieniędzy opłacony ma być pierwszy czynsz i kaucja za lokal, adaptacja i remont, podstawowe wyposażenie sklepu, postawienie strony internetowej, szyld sklepu, ulotki informacyjne itd. W planach jest sala warsztatowo-szkoleniowa, pomieszczenie socjalne, zakup używanego samochodu dostawczego, wózka transportowego itd.
- Każda złotówka się liczy, jak już ruszymy, to nikt nas nie zatrzyma - mówi Malicka.