Spodobało ci się? Polub nas
- Łatka była bezdomnym kotem, urodziła się gdzieś pod blokiem, w którym mieszkaliśmy do zeszłego lata - opowiada Joanna Widz, która wraz z mężem i córkami, od lat i na własny koszt "wyłapuje" i sterylizuje bezdomne koty z Legnicy. - Te koty zawsze przez kilka dni po zabiegach mieszkały u nas, potem wypuszczaliśmy je na wolność. Jednak Łatka, tak podbiła nasze serce, że została u nas na stałe - opowiada pani Joanna.
Łatka archiwum prywatne archiwum prywatne
Kiedy w zeszłym roku państwo Widz kupili dom pod miastem, kotka przeprowadziła się razem z nimi. Nadal włóczyła się, jak to dzika kotka, po okolicy. Ale zawsze wracała na noc.
- 28 września nie wróciła. - opowiada pani Joanna - Przyszła rano, chociaż "przyszła" to zbyt wiele powiedziane. Nie miała jednej tylnej nogi, która została urwana, druga była całkowicie zmiażdżona. Doszła tylko do swojego ulubionego miejsca i padła. Co się stało? Nie wiemy, podejrzewamy tylko, że uległa jakiemuś wypadkowi wieczorem i całą noc krążyła w okolicy naszego domu - tłumaczy pani Joanna.
Łatka archiwum prywatne archiwum prywatne
Trzeba było działać szybko. Jeszcze tego samego dnia, kotka przeszła operację. Łapy Łatki zostały amputowane w legnickiej lecznicy ARKA przez dr Jacka Zarzeckiego.
To dzięki niemu właściciele kotki dowiedzieli się, że jest szansa na nowatorski zabieg wszczepienie tytanowych implantów w miejsce amputowanych łapek. Kolejne miesiące to czas wizyt u dr Zarzeckiego, opieka nad unieruchomionym zwierzęciem i ciągła zmiana opatrunków.
Łatka archiwum prywatne archiwum prywatne
I tak, jak w przypadku Dozi , przygotowaniem tytanowych implantów, na których niebawem będą mocowane protezy nóg, zajęli się naukowcy z Pracowni Implantów Weterynaryjnych łódzkiego Technoparku.
- Zabieg polegał na włożeniu implantów w obydwie tylne kości piszczelowe. - opowiada dr Michał Nowicki z grochowskiej przychodni Vet4Pet. Doktor Nowicki jest jednym z pierwszych lekarzy na świecie, którzy podjęli się leczenia czworonożnych pacjentów z użyciem implantów. - Operacja wymagała ogromnej precyzji, gdyż grubość tych implantów to zaledwie 3 milimetry - mówi Nowicki.
Kilka dni temu Łatkę odwiedziła rodzina, kotka dochodzi do zdrowia. W tym momencie lekarz wraz z naukowcami z Technoparku pracują nad protezami.
- Za jakieś dwa tygodnie będziemy mogli postawić Łatkę na nowych, tytanowych łapkach - cieszy się dr Michał Nowicki.
Łatka archiwum prywatne archiwum prywatne
- Córeczki tęsknią za Łatką, są w niej całkowicie zakochane. - mówi Andrzej Widz, współwłaściciel kotki. - Smutno nam widzieć ją, jak leży unieruchomiona w klatce, w klinice. Wiemy, że jest pod szczególną i troskliwą opieką, ale już chcemy, żeby wróciła do domu - dodaje.
Tak, jak w przypadku Dozi, tak w przypadku Łatki, zabieg nie był komercyjny. Wszystkie koszty związane z implantami (materiałem, projektem, produkcją itd) ponieśli dr Nowicki i naukowcy z Technoparku. Za operację i hospitalizację zwierzaka płacą właściciele Łatki. Celem warszawskiego lekarza i łódzkich naukowców jest popularyzowanie metody wszczepiania tytanowych implantów w miejsce amputowanych kończyn u zwierząt.
Łatka Archiwum prywatne Archiwum prywatne
- Planujemy przeprowadzić jeszcze dwie podobne operacje. Następnie będziemy starali się o grant naukowy. Jest dużo zwierząt, choćby po takich, jak Łatka, po wypadkach komunikacyjnych, którym moglibyśmy pomóc. W niedalekiej przyszłości planujemy odtwarzać całe stawy, ale to już wyższa szkoła jazdy i inne koszty. - kończy weterynarz.
Kolejnym zwierzakiem, któremu chce pomóc dr Nowicki jest pies Forest, który wpadł we wnyki i stracił obie łapy.