Sześcioletni pies rasy cocker-spaniel miał dużo szczęścia, że trafił pod opiekę warszawskiej organizacji Ratujemy Kundelki . Kilka dni temu jego właściciele pojawili u zaprzyjaźnionej z fundacją pani weterynarz, skarżąc się na to, że pies od trzech dni nie chce jeść.
Fart jest pod opieką organizacji "Ratujemy kundelki" źródło: "Ratujemy kundelki" źródło: "Ratujemy Kundelki"
Podczas badania okazało się, że na grzbiecie zwierzak ma zaschniętą, pełną krwi i gnijącą skorupę. - Lekarka opatrując psa, nie mogła uwierzyć, że rusza się o własnych siłach - tłumaczy Karolina Gadalska z Fundacji Ratujemy Kundelki. Gdy weterynarz zaczęła odsłaniać ranę, wydostał się z niej nieprzyjemny zapach. Smród gnijącej rany. - Obserwując to, co dzieje się w gabinecie weterynaryjnym właściciele Farta stwierdzili, że aż tak śmierdzącego psa do domu ze sobą nie wezmą. Dlatego chcą go uśpić. Nie zgodziła się na to lekarka. Podjęła decyzję, że zaopiekuje się nim sama i poprosiła, aby zrzekli się psa. Od razu dała nam znać o tym co się dzieje - tłumaczy Karolina.
Spodobało ci się? Polub nas
Według (byłych już) właścicieli psiak został pogryziony trzy dni przed ich wizytą u lekarza. Według opinii weterynarza jest to możliwe. Uważa, że do zakażenia musiało dojść przynajmniej tydzień wcześniej. - Zdarzały się nam pogryzione psy, ale nie aż w takim stanie. Gdy weszłyśmy do kliniki i zobaczyłyśmy, jak wygląda, nogi nam się ugięły - opowiada Karolina.
Fart, cocker spaniel źródło: Ratujemy Kundelki źródło: Ratujemy Kundelki
Z lecznicy Fart nie wyjdzie zbyt szybko. Istnieje ryzyko, że z pupy i z tyłu pleców psa odpadnie cały płat skóry. - Martwica postępuje w ranę tak głęboko, że można w nią włożyć całą rękę. Jest oddzielona od mięśni. Lekarze robią, co mogą, ratują to, co zostało - zaznacza Karolina. I dodaje, że regeneracja skóry i martwych miejsc jest bardzo długotrwała. Jeśli płat skóry odpadnie w najbliższym czasie to gojenie się rany może potrwać nawet pół roku.
Na co liczy Fart? Na smakołyki!
Aktualnie Fart smarowany jest specjalną maścią, która nie dopuszcza do wysuszenia uszkodzenia, powoduje gojenie oraz odłączanie się martwej tkanki od żywej. Pies dostaje również antybiotyk oraz silne leki przeciwbólowe. Gdy już martwica ustąpi, w następnej kolejności będzie miał zakładane opatrunki żelowe oddychające, ale najpierw trzeba pozbyć się martwicy, bo inaczej rana ciągle będzie gniła od środka. Ponadto pies ma opuchnięty brzuch na dole.
Mimo tego, co spotkało Farta i jak ogromne cierpienie zafundował mu człowiek - jest pogodnym, radosnym psiakiem. - Rozdaje buziaki, cały czas chce się przytulać i bardzo potrzebuje kontaktu - mówi Karolina. - Dzielnie znosi czyszczenie ran. Grzecznie czeka na spacer i nie załatwia się w szpitalnym boksie. Ma apetyt.
Fart jest pod opieką Fundacji "Ratujemy Kundelki" źródło: "Ratujemy Kundelki" źródło: "Ratujemy Kundelki"
Co wiadomo o ludziach, którzy przyprowadzili spaniela do lecznicy? - Że mają jeszcze innego psa, który zresztą pogryzł Farta - tłumaczy Karolina Gadalska.
Organizacja zdecydowała, że nie pozostawi sprawy bez odzewu. W tej chwili zbiera materiały dowodowe, które przekaże policji. Nie ukrywa też, że potrzebne są środki finansowe na leczenie Farta. Na tę chwilę trudno określić, ile wyniesie całkowity koszt leczenia. - Fajnie byłoby też, gdyby ktoś chciał mu sprezentować gryzaki. Na pewno sprawiłyby mu radość. Gryzienie i żucie stymuluje umysł, uspokaja, czyści zęby i wyzwala endorfiny - wylicza Karolina.
Przed psiakiem jeszcze kilka miesięcy leczenia, ale jest szansa na to, że poza bliznami będzie funkcjonował normalnie. Historia Farta jest na bieżąco opisywana na wydarzeniu "Fart - pogryziony do uśpienia" .