Warszawa jest już oficjalnie miastem bez cyrków. Wczoraj prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz podpisała zarządzenie ws. zakazu organizowania na terenach należących do m.st. Warszawy przedstawień cyrkowych z udziałem zwierząt.
Spodobało ci się? Polub nas
Po ogłoszonej decyzji stołecznego ratusza internauci natychmiast zaczęli zastanawiać się, co stanie ze zwierzętami, które nie będą już "zarabiać" na utrzymanie swoich właścicieli.
Facebook / metrowarszawa.pl Facebook / metrowarszawa.pl Facebook / metrowarszawa.pl
Wstrząsająca jest historia 36-letniej niedźwiedzicy, która była atrakcją igrzysk olimpijskich w Moskwie w 1980 roku, a od kilku lat przetrzymywana jest wraz z innymi zwierzętami cyrkowymi w starym autobusie zaparkowanym na przedmieściach Petersburga. Natomiast całkiem niedawno w Polsce było głośno o dwóch wysłużonych cyrkowych ogierach: Kasztanie i Siwym, które przed rzeźnią uratowała Fundacja Centaurus. Czy jest więc szansa, aby mogły liczyć na godną emeryturę?
- I to jest dobre pytanie. Mam nadzieję, że urzędnicy, którzy wydają rozporządzenie o zakazie organizowania przedstawień cyrkowych z udziałem zwierząt, jednocześnie mają to dobrze przemyślane. Z naszym ogrodem zoologicznym nie porozumiewał się nikt w tej sprawie - mówi Ewa Zbonikowska, wicedyrektor warszawskiego ogrodu zoologicznego. - Nie ulega wątpliwości, że kierunek decyzji jest słuszny. Jestem za tym, aby zakazać występowania zwierząt w cyrkach. To już nie ta epoka, jest to żałosne, śmieszne, archaiczne - podkreśla.
Aktualnie w Polsce działa 17 cyrków. Jednak to głównie Zalewski i Korona zbudowały swój program na występach zwierząt. Szacuje się, że nowej opieki będzie potrzebowało około sto zwierząt. - Bez problemu znajdą nowy dom w ośrodkach dla dzikich zwierząt, ogrodach zoologicznych czy u osób prywatnych (domowe i gospodarskie) - tłumaczy Cezary Wyszyński z Fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva.
W ubiegłym roku cyrkowe misie uratowało poznańskie ZOO. - My także przyjęliśmy porzucone niedźwiedzie, ale to nie oznacza, że ogrody mają stać się nagle schroniskiem - wyjaśnia Andrzej Kruszewicz, dyrektor warszawskiego ZOO. I dodaje: - Po pierwsze cyrkowe zwierzęta mają niewiadome pochodzenie i nie posiadają certyfikatów zdrowotnych, które my chcielibyśmy mieć. Po drugie właściciel zwierząt według ustawy ma obowiązek opiekowania zwierzętami w zdrowiu i chorobie, a nie oddać do zoo i mieć święty spokój - komentuje.
Natomiast na wczorajszym spotkaniu, podczas którego cyrkowcy z Cyrku Zalewski i Korona spotkali się z radną Aleksandrą Gajewską i przedstawicielami VIVY, zadeklarowali, że i tak nie oddadzą żadnego zwierzęcia. - Nie zostawimy tak tematu. Chciałabym, abyśmy porozmawiali wspólnie z miastem i organizacjami pozarządowymi nad dalszymi rozwiązaniami. Przygotujemy je i zobaczymy, jaka będzie reakcja środowiska cyrkowego - mówi Aleksandra Gajewska, radna m.st Warszawy.
Cyrkowcy mają żal do stołecznych urzędników o to, że przed podpisaniem rozporządzenia nie zapytano ich o zdanie. Narzekali też, że nie stać ich będzie na utrzymanie zwierząt, dlatego będą musieli je zabić, ale z drugiej strony zapewniali, że kochają zwierzęta i nie dzieje się im w cyrku żadna krzywda.