Spodobało ci się? Polub nas
"Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły, kto spotyka w lesie dzika, ten na drzewo szybko zmyka" - pisał Jan Brzechwa, a śpiewał wiele lat później Piotr Fronczewski aka Pan Kleks. Warszawiacy, którzy w ostatni wtorek zobaczyli dziki w pobliżu wejścia do stacji metra Młociny, co prawda na drzewa nie uciekali, ale zaskoczeni chwycili za telefony komórkowe i robili zdjęcia i kręcili filmy. Teraz mają niezbity dowód na to, że zwierzęta leśne chodzą po mieście.
Po co? Internauci ich wizytę na Bielanach potraktowali z przymrużeniem oka i sugerują, że to nowa ekipa do strzyżenia trawników, patrol antyimigrancki albo wyrwały się tu, bo chcą przejechać się metrem z Młocin do Śródmieścia. Ktoś napisał jednak, że po prostu są głodne i dlatego wyszły z pobliskiego lasu. I to najbardziej prawdopodobna przyczyna obecności dzików w mieście. Jedna z internautek napisała, że karmi je chlebem. To błąd, o czym wspominał naszej dziennikarce Józef Mierzwiński z Lasów Miejskich. - Ludzie są nierozsądni w kontakcie z dzikim zwierzęciem, w ogóle się nad tym nie zastanawiają, że dokarmiając dziki przyzwyczajają je do miasta i sprawiają, że zaczynają się one tutaj jeszcze lepiej czuć - mówił metrowarszawa.pl .
To, że dziki chodzą po Warszawie, coraz rzadziej dziwi. Tylko w ostatnim roku widziano je m.in. na Białołęce, Bemowie czy Bielanach, a także nad Wisłą. W poniedziałek z kolei pisaliśmy o tym, że ktoś strzelał do dzików w Wilanowie. Tą sprawą zajmuje się już policja.
Stado dzików na spacerze wokół Stadionu Narodowego, fot. Michał Chimkowski
Co robić, gdy spotkamy stado dzików? Nie należy się ich bać, bo z natury nie są agresywne. Nie powinniśmy jednak do nich podchodzić. Lepiej się wycofać i zawiadomić Lasy Miejskie (nr całodobowy - 600 020 746). Można też zadzwonić do straży miejskiej (nr 986).