Żeby zaadoptować psa, trzeba zrobić naprawdę niewiele - wystarczy przyjść do schroniska, odbyć jeden spacer przedadopcyjny oraz podpisać umowę ze schroniskiem. Psy przekazywane się nieodpłatnie. Przedstawiciele Palucha rzadko utrudniają adopcję. Zależy im, żeby psiaki znalazły nowych właścicieli. - Nie wiadomo, może tak się komuś spodobał, że postanowił go zabrać bez podawania swoich danych, które są niezbędne do sporządzenia umowy. Niektórzy przyszli właściciele mają z tym problem. Pies jest zaczipowany i wykastrowany, więc rozmnażanie odpada - informuje pracowniczka schroniska.
Spodobało ci się? Polub nas
Może. Co ciekawe, do kradzieży doszło w samym środku dnia. 27 listopada ktoś wszedł na teren schroniska i po prostu wyciągnął Duracella (bo tak ma na imię skradziony psiak) z klatki. - Klatki nie są zamykane na kłódki. A teren schroniska jest dość spory, więc po prostu nie zauważyliśmy, co się dzieje w miejscu, w którym przebywał Duracell - opowiada pracowniczka.
Nagranie z monitoringu pokazuje, że mniej więcej wtedy, gdy doszło do kradzieży, po schronisku kręcił się mężczyzna w białej czapce. Na nagraniu nie widać jednak momentu wyciągania psa z klatki. Pracownicy schroniska już zgłosili kradzież na policję. - Duracell wedlug relacji opiekunów schroniska to piesek energiczny, ale dość nieufny. Tym bardziej zastanawia, jak komuś udało się go zabrać - dodaje pracowniczka.
Jak się okazuje, nie jest to pierwszy raz kiedy doszło na Paluchu do podobnego incydentu. - Kradzieże się zdarzają, ale bardzo rzadko. I zazwyczaj później te psy do nas wracają. Nie przypominam sobie, żeby wracały w bardzo złym stanie - dodaje pracowniczka.
Czy Duracell zostanie odnaleziony? Ciężko powiedzieć. To, co zastanawia, to motyw kradzieży. Mamy jednak nadzieję, że sprawca okaże się dobrym opiekunem dla małego Duracella.