Odholowane auto pana Wojtka. Czas: 3 godziny. Koszt: 615 zł. Bezradność: 100 procent [LIST CZYTELNIKA]

Pan Wojtek zdziwił się, kiedy w ostatnią sobotę zobaczył, że z ulicy znikło jego auto. Ukradli? Nie, odholowali. - Złamanie prawa było ewidentne, jednak styl ZDM i Straży Miejskiej bardzo kiepski - komentuje pan Wojtek. Oto jego relacja.

Spodobało ci się? Polub nas

- Rzecz się dzieję na Saskiej Kępie, na ulicy Londyńskiej. W sobotę o 15 wychodzę po auto, nie ma auta. - pisze nasz czytelnik - Pierwsza myśl: Ukradli, ale widzę, że po lewej stronie ulicy nie ma żadnego samochodu. Niemożliwe. Spotykam sąsiada, mówi, że odholowali. Za co? Postawili znak "zakaz parkowania", bodajże w czwartek (z małą tabliczką: obowiązuję od dn. 2.10) ; sprawdzam jest nowiutki znak.

Dzwonię na straż, mam się zgłosić z dokumentami do siedziby, niestety dowód w aucie wożę więc zasuwam na parking ZDM (Praga Płn.), żeby go wyciągnąć. Pan parkingowy łaskawie pozwolił zabrać dowód.

Biorę dokumenty, jadę do siedziby SM (Grochów). Pani wypisuje kwit, że mogę odebrać auto i wręcza mandat (100 zł + 1 punkt karny.) . Na pytanie czy to aby nie jest nie fair tak robić, odpowiada, że to ZDM a Straż Miejska tylko egzekwuje bo musi, bo numer sprawy, bo bieg, bo coś tam. Dodatkowo pani strażniczka zdradza mi, że znak był przykryty folią przed wielką inauguracją.

Dalej, żeby odebrać auto, musiałem zapłacić za odholowanie i dobę postojową, uwaga razem: 515 zł, i nie, nie można tego zrobić przelewem, tylko na Poczcie i jak najszybciej bo każda doba kosztuje 37 zł. Tik tak. Poczta całodobowa jest na ul. Targowej, jakbyś kiedyś potrzebowała, zasuwam tam; miła Pani w okienku mówi, że miała już kilkunastu takich dziś. Płacę (boli), z kwitem wracam na parking ZDM i odbieram auto. Czas: 3h. Koszt: 615 zł. Bezradność: 100 procent.

Uwaga: znaku od wczoraj nie ma. Na forum Saskiej Kępy odnalazłem dziewczynę, której też zabrali auto. Myślimy nad skargą bo choć w sumie złamanie prawa jest ewidentne to jednak styl ZDM i SM bardzo kiepski. Dziś dowiedziałem się, że właściciel mojego mieszkania ma ten sam problem - pisze rozgoryczony pan Wojtek.

O komentarz poprosiliśmy stołeczny ZDM. Do czasu publikacji tekstu odpowiedzi jednak nie otrzymaliśmy. Telefon pani Karoliny Gałeckiej, rzeczniczki ZDM milczy.  

Więcej o: