Spodobało ci się? Polub nas
O sprawie poinformowała "Polityka Warszawska" , która nieoficjalnie dowiedziała się, że Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadzi kontrolę w fundacji "Bęc Zmiana".
Ma to związek ze zwolnieniem Pawła Matusza, pracownika księgarni "Bęc Zmiany", który na początku września skrytykował warunki swojej pracy. Na swoim profilu FB napisał: "Co ma wspólnego Gandhi z Bęcem? Czy też pracował na umowę o dzieło? Czy może pracował na czarno, bo umowę zawsze podpisywał dopiero po wykonanej pracy? A może dowiadywał się ile wyniesie jego pensja dopiero pod koniec przepracowanego miesiąca". Dzień później mężczyzna stracił pracę.
Za zwolnionym Pawłem Matuszem wstawiła się Komisja Pracujących w Organizacjach Pozarządowych: - Zdecydowanie nie zgadzamy się ze stwierdzeniem, że Fundacja Bęc Zmiana nie jest pracodawcą, ponieważ jest zależna od konkursów grantowych. Każdy pracodawca, nie tylko Fundacja Bęc Zmiana, działa w określonym kontekście prawno-finansowym i pozostaje w zależności od swojego otoczenia. Zgodnie z logiką występującą w oświadczeniu Fundacji Bęc Zmiana każdy pracodawca w firmie prywatnej też mógłby stwierdzić, że nie jest pracodawcą i nie stać go na kodeksowe traktowanie pracowników i pracownic, ponieważ jego firma jest zależna od swoich klientów, którzy nie płacą wystarczająco dużo, aby firma mogła spełniać "wygórowane" wymogi Kodeksu Pracy.
W związku z zarzutami, które padają po zakończeniu współpracy z Pawłem Matuszem, chcielibyśmy przedstawić naszą perspektywę. Jesteśmy zaskoczeni, że mimo zaangażowania w dyskusję wielu instytucji i osób (często znanych nam osobiście) nikt nie zapytał nas o komentarz w tej sprawie.
1. Zakończenie współpracy z Pawłem nie nastąpiło z powodu jego wpisu na FB - dyskusja na ten temat toczyła się wewnątrz zespołu od dłuższego czasu. Wpis przedstawia naszym zdaniem nieprawdziwe zarzuty, oczerniające także nas - jego współpracowników, co powoduje całkowitą utratę zaufania do Pawła jako współpracownika. Warunki pracy Pawła Matusza były podobne do naszych. Podobnie jak Paweł, poznaliśmy je na początku współpracy z Fundacją. Wynagrodzenie Pawła było ustalone na jego prośbę na stałym poziomie 1500 zł netto, przy elastycznym czasie pracy, dostosowanym do programu studiów (średnio 30 godzin w tygodniu). Paweł brał wolne w razie potrzeby, nadgodziny za pracę ponad ustalony wymiar odbierał w inne dni tygodnia, korzystał też z płatnego urlopu. Zakres jego obowiązków został ustalony wspólnie i ograniczał się jedynie do pomocy asystenckiej w prowadzeniu sklepu, takich jak obsługa klientów, pakowanie i wysyłanie listów oraz paczek. Wszystkie pozostałe czynności związane z pracą sklepu, takie jak rozliczenia, zamówienia towarów, rozbudowa asortymentu itp. były wykonywane przez kierownika księgarni Tomasza Dobrowolskiego.
2. Tocząca się w tej sprawie dyskusja zdecydowanie spłyca problem prekarnych warunków pracy panujących w sektorze kultury. Mamy świadomość, że większość naszych wynagrodzeń pochodzi z budżetów projektowych, które preferują umowy cywilno-prawne przy wypłacie honorariów i ograniczają wysokość kosztów osobowych. Przyznajemy, że powoduje to prekaryzację warunków naszej pracy, nie zgadzamy się jednak na nazywanie ich wyzyskiem. Każda praca w Bęcu jest opłacana, dotyczy to zarówno kuratorów, artystów, autorów, jak i tych, którzy realizują projekty. Każdy współpracownik, jeśli tego potrzebuje, jest ubezpieczony. Bęc ubezpiecza także ludzi, którzy nie pracują z nami na stałe, a którzy z racji na swój zawód, nie są objęci systemem socjalnym. Nasze wynagrodzenia zawsze są płacone w terminie, mamy płatne urlopy i elastyczny czas pracy. Wiemy, że problem prekarności nie dotyczy tylko Fundacji Bęc Zmiana, wielokrotnie o tym mówiliśmy i poszukiwaliśmy praktycznych dróg wyjścia z tej sytuacji. Oczekujemy, że publiczne zainteresowanie warunkami naszej pracy stanie się przyczynkiem do rzeczowej dyskusji na ten temat i realnej zmiany polityki na poziomie poszczególnych organizacji jak i systemowym.
Swoją perspektywę przedstawiła także Bogna Świątkowska, która zwróciła uwagę na to, że fundacja dysponuje bardzo skromnymi środkami. - "Fundacja ma cel i misję, które nie muszą być ekonomicznie zrozumiane. Taka jest kultura" - powiedziała w rozmowie z "Polityką Warszawską". Potwierdza, że nikt w organizacji nie ma umowy o pracę oraz to, że z Pawłem Matuszem podpisywano umowy dopiero po przepracowanym miesiącu. Narzeka na tryb projektowy. - "Tak pracujemy. Zawieramy umowy śmieciowe, ale mamy bezpłatne, letnie i zimowe urlopy, urlopy na żądanie, płacimy ZUS i ubezpieczenia zdrowotne".