Na wczorajszym proteście taksówkarzy najbardziej skorzystał Uber

Każdy ma prawo protestować, jednak to co zrobili stołeczni taksówkarze to była głupota i strzał w kolano. Skoro żyją z tego, że wożą ludzi, jak mogli nie przyjmować od nich zleceń i zablokować miasto? W tym czasie Uber, przeciwko któremu protestowali taksówkarze, przygotował specjalny rabat, tym samym pozamiatał konkurencję.

Spodobało ci się? Polub nas

Czwartek na ulicach Warszawy to był prawdziwy Armagedon. Gwiaździsty protest taksówkarzy na kilka godzin zablokował całe miasto. Samochody stojące w kilometrowych korkach, kierowcy przeklinający taksówkarzy, nerwy i złorzeczenia. Protestujący taksówkarze chcieli zwrócić uwagę na problem nielegalnych przewoźników, w tym ich największego obecnie wroga - Ubera.

Pikietując pod sejmem taksiarze domagali się większych kontroli; przestrzegali przed pleniącym się czarnym rynkiem i żądali ogromnych kar, nie tylko dla kierowców, ale też dla firm i korporacji, za pośrednictwem których świadczone są nielegalne usługi przewozowe.

Wygląda jednak na to, że najwięcej na ich proteście zyskali właśnie ci "nielegalni przewoźnicy", w tym Uber.

- Kolejny protest taksówkarzy w Warszawie był kuriozalny - zablokowanie ważnych dla miasta arterii spowodowało, że zamiast wsparcia mieszkańców większość osób wylewała na nich kubły pomyj. Taksówkarze muszą zrozumieć, że to nie Uber, MyTaxi czy iTaxi są dla nich zagrożeniem ale usługi "przewozu osób" i sama ilość (oraz jakość!) korporacji, które w pogoni za klientami obniżają poziom usług, jakości transportu i konkurują wyłącznie liczbą taksówek. Kuriozalne jest, że w Warszawie jeździ więcej taksówek niż w Nowym Jorku. W Warszawie mieszka i przebywa 2 mln osób a w NY 8 mln! - mówi Artur Kurasiński, bloger zajmujący się m.in. nowymi technologiami.

- Transport publiczny, w tym taksówki powinien być dozorowany, tymczasem większość przewoźników uprawia wolną amerykankę i nikt nie ma nad tym kontroli - mówi Jacek Żakowski, dziennikarz. - Najważniejsze jest bezpieczeństwo i jakość usług. To nie jest tylko polski problem, europejskie miasta zmagają się z nim od dawna i również szukają rozwiązań. Jesteśmy na początku tej drogi, obserwujemy jak zderzają się dwie siły: tradycyjna, etatystyczna z dziką, nieuregulowaną. Rozumiem rozgoryczenie "tradycyjnych taksówkarzy", ale jednocześnie mogę powiedzieć, że jeśli nie podniosą jakości usług, nie dostosują się do zmieniających się warunków, to znikną z rynku. Ale proszę się nie obawiać, Uber nie wykosi taksówkarzy. W momencie, kiedy zostanie opodatkowany, przestanie być takim halo. Dziś można go nazwać pasożytem, a kiedy przestanie pasożytować poziom jego atrakcyjności zmaleje. Dlatego trzeba szukać rozwiązań, żeby zachować atrakcyjność Ubera, ale bez pasożytowania - mówi Żakowski.

Warszawiaków wczorajszy protest wyprowadził z równowagi i wątpię, żeby solidaryzowali się z taksówkarzami. Nie dość, że stali w korkach, to nie mogli zamówić taksówki, a ich protest sprawił, że wielu potencjalnych klientów skorzystało z usług tych, przeciwko którym taksówkarze protestowali. Życie nie cierpi próżni. Kiedy taksówkarze zamiast wozić klientów zablokowali miasto, Uber przygotował specjalny rabat. Każdy kto zamówił wczoraj przejazd, dostał 50 procent rabatu.

- Ideą Ubera jest wprawienie miast w ruch - łączenie ludzi z bezpieczną i niezawodną możliwością transportu za pomocą jednego kliknięcia (...) Ze względu na przewidywane utrudnienia w ruchu drogowym 24.09.2015 udostępniamy poniższy kod promocyjny uprawniający do 50% zniżki na przejazd w godzinach 6:00 - 14:00. Kod wykorzystać mogą zarówno ci, którzy korzystają z aplikacji na co dzień, jak i nowi użytkownicy - napisali wczoraj przedstawiciele warszawskiego Ubera i trzeba przyznać, że był to strzał w dziesiątkę.

Więcej o: