Spodobało ci się? Polub nas
Najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu trafi do domu pomocy społecznej, jej czworonożny przyjaciel, o którym przypomina sobie jedynie, gdy go widzi, nie będzie mógł z nią pójść.
Proszę o dom dla niego - choćby tymczasowy. To miły, mniej więcej dwuletni futrzak. Na człowieka najpierw syczy, potem ociera się i mruczy. Podobnie jak jego opiekunka jest zdezorientowany i zestresowany. Póki co zajęły się nim sąsiadki pani Elżbiety z noclegowni, ale wiadomo, że nie może tam długo zostać i że jak media przestaną interesować się sprawą, kot trafi do schroniska lub na ulicę. Pilnie potrzebuje domu i opieki - podobnie jak ona.
Starsza pani, o której jest głośno od kilku dni w mediach, najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu trafi do domu pomocy społecznej. Jej czworonożny przyjaciel, o którym przypomina sobie jedynie, gdy go widzi, nie będzie mógł z nią pójść. - Prosimy o dom dla niego, choćby tymczasowy - mówią Ewa Tomaszewicz i Małgorzata Rawińska, które przeczytały doniesienia prasowe na temat eksmisji starszej kobiety i natychmiast zainteresowały się losem kociaka.
- Nie mogłyśmy przejść obojętnie obok tej historii. Spotkałam się z panią Elą, niestety widać u niej oznaki demencji starczej, ma problemy z pamięcią. Jak się dowiedziałyśmy, brat pani Eli kategorycznie zaznaczył, że nie zaopiekuje się jej zwierzakiem - opowiada Małgorzata Rawińska.
Kot to przesympatyczny, drobny, wykastrowany, mniej więcej dwuletni futrzak. Podobnie jak jego opiekunka jest zdezorientowany i zestresowany. - Póki co, zajęły się nim sąsiadki pani Elżbiety z noclegowni, ale wiadomo, że nie może tam długo zostać. Kot najprawdopodobniej trafi do schroniska lub na ulicę. Pilnie potrzebuje domu i opieki, podobnie jak ona.
Pani Elżbieta Bek na okładce "Stolicy" w 1967 roku, kieruje ruchem w Alejach Jerozolimskich miesięcznik Stolica miesięcznik Stolica
O sprawie, którą nagłośniła Gazeta Stołeczna jest głośno od kilku dni, bowiem 71 letnia, emerytowana milicjantka kapral Elżbieta Bek (popularna wśród warszawiaków na przełomie lat 60. i 70. W 1965 roku wygrała konkurs kierowania ruchem) została eksmitowana ze służbowego mieszkania w bloku przy Piwarskiego na Mokotowie. Opinię publiczną zbulwersował sposób w jaki to zrobiono. Jak twierdzą sąsiedzi kobietę wyprowadzono z domu i zmieniono zamki. Komenda Stołecznej Policji tłumaczy się wysokim zadłużeniem (35 tys zł). Przestraszona i mająca kłopoty z pamięcią kobieta siedziała ze swoim kotem pod drzwiami. Miała przy sobie jedynie dokument podpisany przez urzędnika wojewody, informujący ją o eksmisji oraz skierowanie do noclegowni przy ul. Stawki.
Osoby, które chcą pomóc w znalezieniu kochającego domu dla kociaka proszone są o kontakt pod nr tel.: 602 - 503 - 022.