Spodobało ci się? Polub nas
Artykuł ukazał się w lipcowym wydaniu brytyjskiego magazynu lifestyle'owego "Monocle". O Warszawie napisał Josh Fehnert. Wspomina, jak siedział ze słynną warszawską projektantką mody Anią Kuczyńską nad kieliszkiem wina. "Ludzie w Warszawie na nowo odkrywają, kim są. Ja jestem projektantką mody z Europy Centralnej i nigdy nie mówię o tym ze wstydem" - wyznała brytyjskiemu dziennikarzowi Kuczyńska.
Autor skupia się na zjawisku budowania tożsamości przez warszawiaków i rozliczania się z komunistyczną przeszłością. "Po 25 latach od upadku komunizmu i rozpowszechniania się wolnego rynku, Warszawa to wciąż miasto niespodzianek. Centrum to elektryzujące połączenie szklano-stalowych wysokościowców, budynków mieszkalnych ery sowieckiej i rozpościerających się zielonych parków" - pisze Fehnert. Zauważa, że warszawska architektura jest kluczowa dla zmieniającego się ducha miasta i jego tożsamości. Jego uwadze nie umknęły też reklamy wielkoformatowe, które - jak pisze - uczepiły się warszawskich budynków.
Spacer po mieście
Fehnert zabiera czytelnika w podróż po najważniejszych punktach Warszawy. Wspomina o Starym Mieście, które nazywa pełną kolorów repliką, która naśladuje budynki zniszczone w czasie II wojny światowej.
Dawny Dom Partii, fot. Bartosz Bobkowski / AG
Wymienia też ważne punkty, które przypominają o trudnej historii miasta - Pałac Kultury i Nauki , dawny Dom Partii, w którym mieści się dziś salon Ferrari, butik Montblanc oraz bar Cuda na Kiju. Pisze też o Pradze, "robotniczej dzielnicy, która przetrwała II wojnę światową". Spacerując po niej, Fehnert dotarł do Soho Factory. Tam spotkał Jacka Majewskiego i Rafała Grobla ze studia projektowego Super Super. "Wciąż jesteśmy miastem na dorobku, ale jeśli jesteś ambitny i bardzo czegoś chcesz, to jest tu wiele możliwości" - mówił Majewski. Z Soho Factory ścieżka brytyjskiego dziennikarza wiedzie na Stadion Narodowy, a stamtąd nad Wisłę, "popularnego ostatnio kierunku wśród młodych warszawiaków".
Moda na lokalność
Fehnert dostrzega też odradzającą się w Warszawie modę na lokalność. Po zachłyśnięciu się konsumeryzmem lat 90. i luksusowymi towarami, które wraz z demokracją zaczęły spływać do Warszawy, w ostatnich trzech-czterech latach nasze nastawienie się zmieniło - znów doceniamy to, co polskie, lokalne. Opisuje rodzinną pracownię szewską Janusza i Agi Prus, której dziadek był jednym z najpopularniejszych szewców w Warszawie w latach 40. i 50. Dziś ich firma produkuje jedną parę butów w ciągu tygodnia, bo każdy szczegół projektu omawia nawet kilka razy z klientem. - Coraz więcej ludzi w Warszawie ceni sobie jakość produktu - mówił Fehnertowi Janusz Prus.
Aga Prus w swojej pracowni, fot. H. Karapudy
Wraz z zainteresowaniem rzemiosłem przyszła moda na dobre i zdrowe jedzenie. Smaki Warszawy to już nie tylko barszcz, pierogi i kapusta, ale też nowe pokolenie dobrych restauracji i magazynów kulinarnych, jak Smak czy Usta. Dziennikarz docenił również popularne - zarówno w poprzednim ustroju, jak i dziś - bary mleczne.
Przeczytaj cykl artykułów: cudzoziemcy w Warszawie