Historie psów porzuconych w wakacje są straszne. Nigdy tego nie róbcie swojemu przyjacielowi [Międzynarodowy Dzień Psa]

Ufnie wychodzi z domu i wsiada do samochodu. Cieszy się na spacer lub pierwszą w życiu wycieczkę. Choć jakby trochę mniej. Coś wisi w powietrzu. Jakiś stres, skupienie. Coś jest inaczej. Jednak nie wie co, nie przypuszcza. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że to ostatnie chwile spędzone z panem. I że do domu nie wróci już nigdy.

Spodobało ci się? Polub nas

Co roku do schronisk w okolicach Warszawy trafiają dziesiątki porzuconych psów. Najwięcej w czasie Bożego Narodzenia i teraz - w okresie wakacyjnym. Powody? Różne. Bo pies się znudził. Bo szczeka. Bo nie taki miał być. Bo same z nim problemy. Bo z nim nie da się pojechać na wakacje. Najłatwiej wtedy zapakować psa do auta i wyrzucić, przerzucić przez mur albo przywiązać do drzewa. Nieważne, że może wpaść pod samochód, cierpieć, błąkać się, głodować. Nieważne, że to nieludzkie. Ważne że skuteczne.

W imieniu bezdomnych psiaków prosimy - nie ignoruj błąkającego się psa, zwłaszcza, jeśli biegnie w niebezpiecznym miejscu, przy drodze czy autostradzie. Zwracaj uwagę na psa biegającego bez smyczy w środku lasu. Zawsze zgłoś to straży miejskiej (986) lub ekopatrolowi.

Jednym z miejsc, gdzie trafiają bezdomne psiaki, jest schronisko w Milanówku. Przedstawimy historie kilku jego mieszkańców. Takich opowieści jest o wiele więcej. Duża ich część pozostanie na zawsze w sferze domysłów. Nie znamy wielu faktów, nie wiemy, kim byli ludzie, którzy zdecydowali się porzucić swoich podopiecznych. Jedno jest jednak pewne - we wszystkich tych przypadkach pies stał się zbędnym, zawadzającym elementem, którego trzeba się pozbyć. Historie porzuconych psów opowiedzieli wolontariusze ze schroniska w Milanówku.

Pies ze schroniska w MilanówkuPies ze schroniska w Milanówku archiwum schroniska w Milanówku archiwum schroniska w Milanówku

Ramzi - historia jakich wiele W letni czerwcowy dzień 2011 roku wzdłuż głównej Milanowskiej drogi biegł pies. Był zdezorientowany, rozglądał się, kręcił. Za pośrednictwem straży miejskiej trafił do schroniska. Ramzi - srebrzysty szaraczek o nieco orientalnym wyrazie pyska, od którego wziął swoje imię. Teraz, po czterech latach spędzonych w schronisku, stał się pieszczochem, swoim ulubionym wolontariuszom pozwala się miętosić i drapać po brzuchu, okazało się też, że jest mądry, zdolny, pięknie biega przy rowerze. Ale wciąż jest w nim coś, co powoduje, że niektóre osoby czują przed nim lęk. To coś trudnego do określenia, coś niewielkiego, jakaś maleńka rysa. Tego wspaniałego psa musiało spotkać coś złego. Domyślamy się, że mógł być wyrzucony z samochodu. Na szczęście nie zamknął się w sobie, nie jest agresywny. Może Ramzi po prostu stracił kilka procent zaufania do człowieka? W tak ufnym stworzeniu jak pies różnica od razu daje się zauważyć...

Pies ze schroniska w MilanówkuPies ze schroniska w Milanówku Archiwum schroniska w Milanówku Archiwum schroniska w Milanówku

Dyzio - niezwykły szczęściarz (ten czarny obok golden retrievera) W schronisku nazywał się Czesio. Czarny, drobny, młody psiak. Pewnego dnia dłonie, które były dla niego zapewne najważniejsze na świecie, które karmiły, głaskały i nosiły, przerzuciły go przez schroniskowy mur. Czesiek miał jednak szczęście. Wpadł do boksu, gdzie akurat nie było żadnego niebezpiecznego psa. Kilka lat przeżył w boksie razem z psimi koleżankami, które kolejno znajdowały domy. Mimo młodego wieku nie wzbudzał dużego zainteresowania. W końcu jego szczęście znów się do niego uśmiechnęło - został adoptowany przez wolontariuszy. Teraz jest zadowolonym z życia, wesołym, pogodnym psem. Otrzymał nowe imię - Dyzio. Teraz wydaje się zupełnie szczęśliwy. Korzysta z życia, ma psią przyjaciółkę, jeździ na wycieczki, uwielbia pieszczoty. Tylko czasem, np. kiedy coś obok niego spadnie lub gdy usłyszy gwałtowny, głośny dźwięk, wpada w szok. Na pewno przeżycia młodości przyczyniły się do tego, że pozostał psiakiem wrażliwym, delikatnym psychicznie.

Pies ze schroniska w MilanówkuPies ze schroniska w Milanówku Archiwum schroniska w Milanówku Archiwum schroniska w Milanówku

Buka - opowieść mało bajkowa Buka - imię jak z bajki. W "Muminkach" Buka była postacią przerażającą, negatywną. A tu - odwrotnie. Buka to przemiła sunia. To jej opiekun okazał się czarnym charakterem. W pewien wiosenny dzień Bukę znaleziono przywiązaną do drzewa. Na sobie miała ogromną kolczatkę. Nawet niebezpieczny pies nie zasłużyłby na taki los, a co dopiero mówić o tak wesołym, kontaktowym i słodkim psiaku jak Buka. Nie wiemy, jak dokładnie wyglądały wcześniejsze losy Buki, ale mamy nadzieję, że nie zdążyła przeżyć niczego, co spowodowałoby u niej traumę. Wierzymy, że zapomni, że czas zatrze złe wspomnienia. Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Buka jest młoda i zdecydowanie kocha życie. Kocha cały świat. Teraz świat powinien się jej odwzajemnić.

Pies ze schroniska w MilanówkuPies ze schroniska w Milanówku Archiwum schroniska w Milanówku Archiwum schroniska w Milanówku

Loki - porzucony malec Pisk opon, pęd powietrza. Samochody, droga... Nie zdawał sobie sprawy z tego, co się stało - właśnie został porzucony. Nie wiedział, co to znaczy. A nawet gdyby wiedział, nie zrozumiałby. Nie uwierzyłby w to, że można pozbyć się przyjaciela, wyrzucić go jak niepotrzebny śmieć. Takie rzeczy nie mieszczą się w psiej głowie. Taki jest los Lokiego, młodego psiaka, który w zeszłym roku w czasie majowego weekendu został wyrzucony z samochodu w Komorowie. Nie wiemy, czym zasłużył sobie na taki los. Nie rozumiemy, jak psiak, który dopiero niedawno rozpoczął życie, został skazany na bezdomność, głód, ból, a może nawet na najgorsze. Na szczęście trafił do schroniska i szybko znalazł dom. To wesoły, miły, ładny piesek. Oby nigdy nie pamiętał tego strasznego dnia na początku maja...

Loki i Dyzio mieli szczęście i znaleźli już domy, Buka, Dyzio i wiele innych psów cały czekają.

Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Milanówku ul. Brwinowska 48 05-822 Milanówek tel. 22 724 82 05

Więcej o: