"Nie masz cwaniaka nad warszawiaka", czyli dokładnie 100 lat temu urodził się Stanisław Grzesiuk

Autor, pieśniarz, piewca obyczajów i przede wszystkim wielki bard Czerniakowa. Jego piosenki do dziś nucą pod nosem zakochani w Grzesiuku warszawiacy. Z okazji 100. rocznicy urodzin wspominamy najsłynniejszego cwaniaka stolicy.

"Taką ja mam po ojcu zasadę życiową: Boso, ale w ostrogach". Motta życiowego Stanisława Grzesiuka nie trzeba warszawiakom tłumaczyć. Stanisław Grzesiuk był dzieckiem warszawskiej ulicy, od najmłodszych lat zahartowanym w bójkach. Uciekał ze szkoły, z lekcji religii. Wielu widziało w nim jedynie cwaniaka, obiboka, lenia. Za zadziornym spojrzeniem kryły się jednak niebywała inteligencja, spryt i niepospolite poczucie humoru.

 

Grzesiuk urodził się w Małkowie koło Chełma, ale już w wieku dwóch lat przeprowadził się z rodziną do Warszawy. Dzieciństwo i młodość spędził na Czerniakowie - przede wszystkim w kamienicy przy ulicy Tatrzańskiej - w sporej części zamieszkiwanym przez warszawską biedotę i margines społeczny. Dorastanie na w biednej robotniczej dzielnicy wymagało od niego niezwykłej siły charakteru, odwagi i honorowej postawy.

Grzesiuk zarabiał, śpiewając na warszawskich ulicach. Wśród jego najbardziej znanych szlagierów znalazły się "Nie masz cwaniaka nad warszawiaka", "Komu dzwonią", "U cioci na imieninach", "Siekiera, motyka". Piosenki Staszka łatwo wpadały w ucho. Nic dziwnego, że warszawski bard szybko stał się modny.

Największym przełomem w życiu Grzesiuka była śmierć jego ojca. Grzesiuk zaczął uważać, że ówczesny porządek społeczny zawsze będzie deprecjonować osoby chcące wyrwać się z getta biedy. Po wojnie był warszawskim radnym oraz działaczem społeczno-lewicowym, gorąco sympatyzującym z PRL-em. Widział w nim szansę zapobieżenia nędzy, chorobom i - jak uważał - obecnemu w dwudziestoleciu międzywojennym wyzyskowi.

 

Karierę pisarską Grzesiuk rozpoczął dopiero po wojnie. Znajomi skłonili go, aby opisał swoje barwne przeżycia, o których często im opowiadał. W 1958 roku zadebiutował powieścią "Pięć lat kacetu", w której opisał swój pięcioletni pobyt w obozach koncentracyjnych. Barwny, choć prosty język, wartka akcja i wszechobecny humor, jakim jest przesycona ta książka, uczyniły go sławnym. Później przyszedł czas na autobiograficzną powieść "Boso, ale w ostrogach", a w końcu "Na marginesie życia", będącą relacją zmagań Grzesiuka z gruźlicą w obliczu śmierci. Ale nawet wtedy Stanisław Grzesiuk pozostał sobą. Twardy, pełen przewrotnego humoru żył tak długo jak mógł. Boso, ale w ostrogach.

Lubisz Stanisława Grzesiuka? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl

Zobacz wideo
Więcej o: