U schyłku PRL-u, w 1988 r., TVP wyemitowało w "Dzienniku Telewizyjnym" felieton o Warszawie. Narrator nie mógł się nachwalić naszego miasta, chociaż w końcu okazywało się, że wszystko podszyte jest sarkazmem.
Wideo pokazał kanał TVP Historia, a równo w trzydziestą rocznicę emisji przypomniał je facebookowy profil "Telewizja z tamtych lat".
Po peanach na cześć Warszawy (które z początku nawet nie brzmią ironicznie) i widoku na miasto z Pałacu Kultury zaczyna się wyliczanka rzeczy, które mogą, delikatnie mówiąc, denerwować.
To na przykład niedziałające aparaty w budkach telefonicznych, brak biletów do teatru albo reklamy, których jeszcze w stolicy nie było tak dużo. Ale narrator filmu na wszystko ma dobrą radę.
"Jeżeli na ulicy nie działa co trzeci automat telefoniczny, to po prostu nie dzwonić. Jeżeli w hotelu nie gra radio, to nie słuchać. Jeżeli nie ma biletów do teatru, nie chodzić. Jeżeli taksówkarz mówi, że płacimy pięć razy to, co na liczniku, znaczy, że tak ma być" - radzi głos zza kadru.
I jeszcze takie słowa: "Rzeczywiście brakuje u nas reklam, takich z prawdziwego zdarzenia. Ale te, które są, świadczą o przywiązaniu do tradycji. A już na pewno nie ogłupiają, bo u nas przechodnia na byle co złapać się nie da".
To wszystko zilustrowane zdjęciami szyldów, które nie powalają oryginalnością i pięknem. Akurat w tej kwestii chyba niewiele się przez ten czas zmieniło.
Czy Warszawa sprzed 30 lat wiele różni się od dzisiejszej? Co się zmieniło, a co zostało po staremu? Piszcie na metrowarszawa@agora.pl.