Wystarczył dzień, żeby odnaleźć rodzinę tajemniczej piękności. Na jaw wyszły nowe fakty [ZDJĘCIA]

Poszukiwania rodziny piękności z portretu prowadziło Narodowe Archiwum Cyfrowe. - To nieprawdopodobne, że tak szybko udało się ich odnaleźć - mówi pani Magdalena, w której domu album ze zdjęciami leżał przez 70 lat.

Raptem kilka dni temu Narodowe Archiwum Cyfrowe poinformowało na swoim profilu na Facebooku, że poszukuje spadkobierców albumu ze zdjęciami kobiety, której tożsamość udało się rozpoznać dopiero niedawno.

Piękna łuczniczka

Przypadek sprawił, że udało się powiązać bohaterkę albumu z fotografią z Ilustrowanego Kuriera Codziennego i zidentyfikować postać, która przez ponad siedemdziesiąt lat była anonimową piękną nieznajomą - pisało Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Kurier podawał, że to Maria Otorowska-Jakubowska. Z opisu zdjęcia wiadomo było, że w roku 1927 została laureatką konkursu piękności na balu w Reducie Towarzystwa Strzeleckiego. Inna fotografia przedstawiała tę samą osobę jako łuczniczkę w roku 1926.

Album ze zdjęciami diwy przez 70 lat przebywał w domu rodziny pracowniczki archiwum - pani Magdaleny Hartwig - na Saskiej Kępie. Ta postanowiła po latach odszukać spadkobierców zbioru, bo, jak mówi, w końcu stało się to możliwe dzięki internetowi i możliwości zdigitalizowania obrazu.

Nie miała na imię Maria

Rodzina Marii Otorowskiej-Jakubowskiej odnalazła się od razu - jej wnuczka przeczytała artykuł o poszukiwaniach na naszej stronie i od razu odezwała się do Narodowego Archiwum. Jak mówi pani Magdalena, okazało się, że żyje wnuczka Otorowskiej oraz jej syn. A także inni członkowie rodziny.

Wyszło również na jaw, że Otorowska tak naprawdę nie miała na imię Maria, ale... Irena. Więcej pani Magdalena nie chce zdradzić, ale to na pewno nie koniec tej fascynującej historii.

Na pewno postaramy się spotkać z rodziną jak najszybciej i dowiedzieć się, jak potoczyły się losy pięknej Ireny - dodaje.

Laureatka konkursu piękności

Irena Otorowska urodziła się w 1903 roku w Warszawie. Dzieciństwo i młodość spędziła w Krakowie. Pochodziła z rodziny mieszczańskiej. Jako młoda dziewczyna uczestniczyła w balach organizowanych w Krakowie. Właśnie na jednym z nich - w Reducie Towarzystwa Strzeleckiego w 1927 roku - została wybrana laureatką konkursu piękności.

Podczas tego wydarzenia zrobiono zdjęcie, dzięki któremu po latach udało się zidentyfikować postać z albumu. Otorowska zmarła w połowie lat 60-tych. Obecnie żyją jej dzieci, wnuki, prawnuki oraz praprawnuczek, będący spadkobiercami albumu. Wkrótce rodzina, która przez ponad 70 lat przechowywała album, dzięki pośrednictwu
NAC, będzie mogła oddać go prawowitym właścicielom.

Moda na tropienie przeszłości

Jak informuje Kamil Nowelli z Narodowego Archiwum Cyfrowego, odnalezienie rodziny to sprawa bez precedensu. Cała historia znalazła swój szczęśliwy finał za sprawą digitalizacji archiwaliów.

Może jakbyśmy wiedzieli wcześniej że Otorowska-Jakubowska nie miała na imię Maria, ale Irena, udałoby się ją odnaleźć wcześniej. Lecz aktywność na Facebooku po opublikowaniu postu z portretem przerosła wszelkie nasze oczekiwania. Wiadomość dotarła do przynajmniej 50 tysięcy osób - mówi.

I dodaje: Ta historia pokazuje, że warto szukać dokumentów, które zaginęły. Naszym celem jest również stworzenie takiego miejsca w sieci - swoistego systemu zrzeszającego instytucje zajmujące się digitalizacją obrazów i akt z całej Polski, który pozwoli na wyszukiwanie dokumentów za pomocą jednej strony - szukajwarchiwach.pl - opowiada.

Rocznie samo Narodowe Archiwum Cyfrowe opracowuje około 2 mln różnych dokumentów. - Posiadamy w naszych zbiorach niezwykłe fotografie. Panuje moda na tropienie przeszłości właśnie dzięki temu, że to tropienie jest teraz możliwe i ułatwione. Historia odnalezienia właścicieli albumu pokazuje, że warto promować cyfrową
archiwistykę - kończy Nowelli.

Więcej o: