Spodobało ci się? Polub nas
Idea osiedla składającego się z budynków przy ul. Górczewskiej 15 i 15 A oraz ul. Wawelberga 3 była jak na ówczesne czasy (XIX wiek) kompletnie nietypowa. Powstała z potrzeby, aby zmienić los ludzi, którzy żyli w nędzy. Często w bardzo w prymitywnych warunkach. Pamiętajmy, że przez przepisy carskie Warszawa nie mogła się rozwijać, miasto było niesamowicie zagęszczone, a ludzie żyli w tragicznych warunkach mieszkaniowych, szczególnie klasa robotnicza. Hipolit Wawelberg wymyślił sobie, że stworzy miejsce, w którym ludzie pracy będą mogli za nie wielkie pieniądze wynająć mieszkanie i co za tym idzie, godnie żyć. A warunki, które będą wokół tego przedsięwzięcia funkcjonowały pozwolą się im rozwijać oraz tworzą nową jakość kraju.
Fot. Michał Qmoh
Hipolit Wawelberg, który pomysł na nietypowe osiedle podpatrzył w Wielkiej Brytanii, urodził się w 1843 roku w Warszawie. Jego ojciec był przykładem polskiego "rockefellera". Zaczynał karierę jako tragarz, potem pracował w kantorze wymiany walut, z czasem został jego właścicielem i za zarobione pieniądze zbudował ... bank, który zresztą istnieje do dzisiaj - Bank Zachodni. Jego syn, Hipolit Jr nie chciał być bankowcem, a inżynierem. Jako młody człowiek wziął udział w Powstaniu Styczniowym. Rodzina bała się represji, dlatego wysłała go za granicę, by skończył studia. W międzyczasie założył oddział banku w Petersburgu, za którego prowadzenie miał odpowiadać jego syn. I to wtedy po raz pierwszy Hipolit zasłynął z działalności filantropijnej. Zaczął pomagać finansowo polskim studentom, organizował stołówki, wydawał książki, sfinansował wydawanie tygodnika "Kraj". Marzył o nowoczesnej Polsce. I z tego marzenia wzięła się Kolonia Wawelberga.
Fot. Michał Qmoh
- Widząc niedolę robotników fabryk, w fabrykach Królewstwa Kongresowego, wymyślił sobie, że trzeba polepszyć ich byt. Postarał się o zgodę rządu carskiego na budowę kolonii i wspólnie z żoną założył Towarzystwo Tanich Mieszkań im. Hipolita i Ludwiki Wawelberga. Wcześniej jednak skompletował cały komitet składający się m.in. z lekarzy, prawników, higienistów, architektów, którzy zajęli się badaniami socjologicznymi i projektem architektonicznym osiedla. Budowa ruszyła w 1898 roku. W dniu wmurowania kamienia węgielnego na miejscu leżało 3 mln cegieł. Na inwestycję przeznaczył pierwotnie 300 tysięcy rubli, a całkowity koszt budowy osiedla wyniósł - 550 tysięcy, czyli 470 kg złota - mówi Andrzej Chybowski ze Stowarzyszenia Mieszkańców i Przyjaciół Kolonii Wawelberga , zajmującego się propagowaniem historii osiedla.
Fot. Michał Qmoh
Wszystko zostało dobrze przemyślane. Projektant osiedla Edward Goldberg otrzymał konkretne wytyczne co do tego, jak ma wyglądać zespół budynków tak zaprojektowane stało się prototypem XX w osiedli mieszkaniowych.
Szczyt luksusu
Zdecydowano się na budownictwo koszarowe. Z dwóch przyczyn. Było tańsze, a poza tym chodziło o to, aby do każdego mieszkania wpadało dużo światła. Na działce wybudowano trzy budynki mieszkalne plus trzy socjalne. Wyliczono, że na jednego mieszkańca powinno przypadać 16 m sześciennego powietrza. Wszystkie elementy zostały dokładnie przemyślane Lokale miały być wyposażone w duże okna, podłogi w kuchni wyłożono specjalnym łatwo czyszczącym się tworzywem. Była też bieżąca woda, kanalizacja, na każdym piętrze pisuary i toalety oraz pierwsze w warszawie zsypy na śmieci. Z myślą o osiedlu zbudowano kolektor kanalizacji.
Fot. Michał Qmoh
Poza tym już na samym początku określono regulamin: na terenie osiedla nie można było spożywać alkoholu ani hodować zwierząt. W zamian każdy mieszkaniec był pod opieką lekarza dr Adama Chełmońskiego, ordynatora późniejszego Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus. Wszystkich szczepiono przeciwko ospie. Na terenie osiedla działała też łaźnia parowa, łaźnia z wannami i z prysznicem oraz parówka (sauna). Mieszkańcy korzystali z niej częściowo nieodpłatnie lub płacili symboliczne opłaty. Natomiast warszawiacy z zewnątrz płacili dwa razy więcej. W 1902 roku odnotowano 17 i pół tysięcy kąpieli. Na miejscu działały też dwa uniwersytety ludowe (gdzie m.in. uczono poprawnej polszczyzny) i szkoła podstawowa oraz fundacja Kropla Mleka, która pomagała kobietom wykarmiać dzieci. Do czasów dzisiejszych niestety nie przetrwał budynek izby chorych z salą zabaw i szkoła, w 2003 roku został całkowicie rozebrany budynek w którym mieściła się łaźnia, pralnia i kaplica katolicka.
Przyjaciel literatów i ... Noblisty
Swoim dziełem Hipolit nie nacieszył się zbyt długo. Zmarł w 1901 roku, w wieku 58 lat. W międzyczasie postawił przy Krakowskim Przedmieściu Pomnik Mickiewicza, który zresztą powstał dzięki łapówkom, na które Wawelberg wydał 30 tysięcy rubli.
Fot. Michał Qmoh
Ciekawa historia wiąże się też z laureatem literackiej Nagrody Nobla - Henrykiem Sienkiewiczem. Pisarz po powrocie do Polski ze Stanów popadł w straszne długi. Wawelberg je spłacił i dodatkowo ufundował stypendium, aby napisał "Quo vadis". Wokół finansisty kręciło się wielu literatów: Bolesław Prus, Maria Dąbrowska, Eliza Orzeszkowa. Sponsorował wydanie ich książek. Dzięki wydawnictwu Wawelberga dzieła Mickiewicza trafiły pod "strzechy", by każdy mógł je kupić sprzedawał je za połowę kosztów produkcji.
Marzenie o nowoczesnej Polsce
Co ciekawe Hipolit, mimo że sercem był związany z Warszawą całe dorosłe życie, mieszkał w Petersburgu. Do kraju wrócił dopiero po śmierci, spoczął na cmentarzu żydowskim przy ul. Okopowej. Przez wiele lat o jego grób dbali Wawelberczycy, absolwenci założonej przez niego Szkoły Mechaniczno-Technicznej H. Wawelberga i S. Rotwanda, najlepiej wyposażonej w Europie szkoły inżynierskiej. W 1951 roku włączono ją do Politechniki Warszawskiej.
Czas pokazał, że myśl Wawelberga miała sens. Ludzie, którzy zamieszkali w kolonii poczuli propolskość. Na osiedlu działały różne organizacje, w tym drużyna piłkarska Wawel (od nazwiska Wawelberga). Zresztą była to najsilniejsza drużyna w w podziemnej lidze piłkarskiej w Warszawie, jej członkowie, którzy przeżyli Powstanie Warszawskie grali potem w Klubie Polonia i zostali pierwszymi mistrzami Polski po wojnie.
Fot. Michał Qmoh
Wojna jednak sprawiła, że wszystko poszło w zapomnienie. Mieszkańcy kolonii zginęli podczas rzezi Woli. - Gdy została zniszczona barykada przy ulicy Działdowskiej mieszkańcy, pod dowództwem dozorcy i starszego administratora bronili kolonii do końca. Nie chcieli Niemców wpuścić do środka. W momencie, gdy wdarli się podpalili budynki, rozstrzelali wszystkich mężczyzn, a kobiety z dziećmi pognali do Fabryki Ursus gdzie ich wymordowano. Po wojnie zamieszkali tu urzędnicy i dygnitarze, a kolonię uznano za mienie pożydowskie - opowiada Ewa Chybowska, architektka wnętrz mieszkająca w Kolonii Wawelberga. - Nikt nie pomyślał o tym, że nie była to własność prywatna tylko należała do fundacji. Po wojnie do Warszawy wrócił syn Hipolita Wacław, lecz został wyrzucony z osiedla, nie pozwolono mu nawet spędzić tu jednej nocy - wtóruje jej Andrzej Chybowski.
Zdewastowana historia Woli
Kolonia praktycznie od lat 50. nie została wyremontowana. Co prawda kilka lat temu w ramach rewitalizacji osiedla historyczny bruk zamieniono ... kostką bauma, tam gdzie stała fontanna uruchomiono parking. Wcześniej wyburzono też jeden z zabytkowych budynków.
Dzisiaj wszyscy potomkowie Wawelberga żyją w Brazylii, w Sao Paulo. Mieszkańcy są w kontakcie z wdową po wnuku Hipolita Wawelberga. - Organizując Święto Kolonii Wawelberga szukaliśmy krewnych Hipolita. Na nasze zaproszenie odpowiedziała żona wnuka Hipolita - tłumaczą Państwo Chybowscy. A czy latynoska zdaje sobie sprawę z tego jak duży wpływ rodzina jej męża wywarła na historii Warszawy? - Doskonale o tym wie, do dzisiaj przechowuje pamiątki rodzinne - tłumaczy Andrzej Chybowski. I dodaje: - Hipolit Wawelberg nie miał żadnego interesu w tym co robił. Był bardzo bogatym człowiekiem. W pewnym momencie najbogatszym w całym Królestwie Polskim. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że była to społeczna odpowiedzialność biznesu.
* Za zdjęcia Kolonii Wawelberga wykonane specjalnie na potrzeby naszego tekstu dziękujemy podróżnikowi i miłośnikowi XIX wiecznej historii Warszawy Michałowi Qmoh .
** Obecnie na zabytkowym murze kolonii przy ulicy Górczewskiej 15/15a można obejrzeć wystawę zdjęć zatytułowaną "Wola Wawelbergów". Wystawę przygotowało Muzeum Woli przy współpracy stowarzyszenia mieszkańców. Wystawa ilustruje historię tego miejsca, wokół którego na przełomie XIX i XX w kształtowało się serce i centrum Woli.
Zamieszkali urzędnicy, dygnitarze, a z czasem uznano, że jest mienie pożydowskie, więcc nie wiadomo, nikt nie pomyslał, że nie było to własność prytwania tylko należała do fundacji. Nie ma kto tego odzyskiwać, bo było to własnością fundacji.