Opatruje rany zadane Warszawie. Poruszający projekt fotografa ze Śródmieścia [ZDJĘCIA]

Warszawski artysta Paweł Czarnecki zrealizował nietypowy projekt artystyczny - postanowił umieścić plastry wykonane z ceramiki w miejsca dotknięte wojennymi zniszczeniami. - Liczę na to, że z takich małych cegiełek da się zbudować lepszy świat - mówi fotograf.

Spodobało ci się? Polub nas

Jeden z plastrów znajduje się na dawnej bramie wjazdowej budynku Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, za którą w latach 60. XX wieku zbudowano Dom Artysty Plastyka. Na bramie widoczne są ślady ostrzału z czasów II wojny światowej. Kolejny można znaleźć na budynku Reduty Banku Polskiego. Obiekt został zniszczony w trakcie powstania warszawskiego. Do dziś pozostała zachodnia ściana, która została wpisana do rejestru zabytków. Inny plaster widnieje na budynku przy ul. Naruszewicza. Jest ich jednak o wiele więcej. Znajdują się w całej Warszawie - na Woli, w Śródmieściu, na Pradze.

Do rany przyłóżDo rany przyłóż Paweł Czarnecki Paweł Czarnecki

Projekt "opatrywania ran Warszawie" nosi nazwę "Do rany przyłóż". Jego autorem jest warszawski artysta - Paweł Czarnecki. Tak pisze o projekcie na swoim blogu : "Miejsca, w których wojna skończyła się jakby wczoraj. Rany, które nigdy się nie zagoiły. Pamięć zapisana na murach karabinem tkwi tam do dziś. Symboliczne opatrunki z ceramiki pojawiły się w różnych zakątkach stolicy (Wola, Śródmieście, Mokotów czy Praga Południe). Oprócz próby zwrócenia uwagi na tragiczną przeszłość wybranych miejsc wynika jednocześnie z troski jaką autor obdarza swoje miasto".

Do rany przyłóżDo rany przyłóż Zamoyskiego 27/ Paweł Czarnecki Zamoyskiego 27/ Paweł Czarnecki

Do rany przyłóżDo rany przyłóż Jagiellońska 9/ Paweł Czarnecki Jagiellońska 9/ Paweł Czarnecki

Projektem "Do rany przyłóż" Paweł Czarnecki chce zwrócić uwagę na tragiczną przeszłość wybranych miejsc w Warszawie. Ale, jak mówi artysta, chęć opatrzenia ran Warszawie wynika również z miłości do miasta i chęci otoczenia go opieką. Autor przyznał w rozmowie, że włożył on bardzo dużo pracy w realizację projektu. - Długo zastanawiałem się, jakiego materiału użyć do wykonania prac. Musiał być z jednej strony trwały i odporny na warunki zewnętrzne, a z drugiej strony zadowalający od strony estetycznej. Padło na ceramikę - opowiada.

Do rany przyłóżDo rany przyłóż Paweł Czarnecki Paweł Czarnecki

Do rany przyłóżDo rany przyłóż Naruszewicza 10/ Paweł Czarnecki Naruszewicza 10/ Paweł Czarnecki

Każdy z plastrów najpierw został wyrzeźbiony w glinie, powleczony szkliwem, a następnie wypalony w specjalnym piecu. Z pomocą przyszedł artyście Paweł Kasprzak, jego dawny nauczyciel jeszcze z czasów Liceum Plastycznego. - To dzięki Pawłowi mogłem wypalić swoje prace. Nie da się tego zrobić w warunkach domowych - mówi Paweł. Łącznie powstało 47 sztuk ceramicznych plastrów z symbolem Polski Walczącej oraz z warszawską syrenką.

Do rany przyłóżDo rany przyłóż Sprzeczna 6/ Paweł Czarnecki Sprzeczna 6/ Paweł Czarnecki

Opatrywanie ran Warszawie artysta rozpoczął w Śródmieściu. - Śródmieście to moja dzielnica, w której się wychowałem i poranione ściany czy do połowy zburzone kamienice, znam na pamięć. Mijam je codziennie, podobnie jak setki innych ludzi - mówi fotograf. Paweł Czarnecki miał poczucie, że wielu osobom te smutne widoki już spowszedniały. - Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że za jakąś "ruderą", która lada moment się zawali, kryje się tragiczna historia. Te budynki to niemi świadkowie wojennych dni. Chciałem, aby warszawiacy przypomnieli sobie, co kiedyś przeżyła Warszawa - mówi Paweł.

Do rany przyłóżDo rany przyłóż Most Poniatowskiego, okolice plaży/ Paweł Czarnecki Most Poniatowskiego, okolice plaży/ Paweł Czarnecki

Do rany przyłóżDo rany przyłóż Wybrzeże Kościuszkowskie 35/ Paweł Czarnecki Wybrzeże Kościuszkowskie 35/ Paweł Czarnecki

Do rany przyłóżDo rany przyłóż Paweł Czarnecki Paweł Czarnecki

Fotograf szybko zdał sobie sprawę, że nie może ograniczyć się wyłącznie do Śródmieścia. - Zależało mi na tym, aby trafić również do innych dzielnic dotkniętych wojną i tak zacząłem umieszczać plastry na Żoliborzu, Mokotowie czy Pradze. Niestety, część z nich została już zniszczona. Ale jestem niepoprawnym idealistą i liczę na to, że z takich małych cegiełek da się zbudować lepszy świat - w którym będą żyć ludzie lubiący swoje miasto, traktujący je nie tylko jako miejsce pracy, sypialnię czy imprezowe zagłębie na jedną noc, ale również jako takie, nad którym warto się czasem pochylić, poznać jego historię, któremu warto poświęcić czas. Moim zdaniem najlepiej zacząć od własnego podwórka - dodaje Paweł.

Więcej o: