Najgorsze było czekanie. Kolejne terminy oddania do użytku metra przekładano kilkakrotnie. Pierwszy pociąg z pasażerami wyjechał w końcu na tory 7 kwietnia, a pod koniec 1994 roku odcinek między Kabatami a Politechniką był gotowy do eksploatacji. Jednak problemy z odbiorami technicznymi wydłużyły oczekiwanie na nowy środek transportu w Warszawie. Przez ten czas odbywały się próbne przejazdy według normalnego rozkładu jazdy, ale pociągi nie zabierały ludzi. Można je było za to podglądać przez szyby odgradzające wejście na stację od przejścia podziemnego.
ROBERT KOWALEWSKI / AGENCJA GAZETA
Metro organizowało także dni otwarte. Była to jedyna okazja jeszcze przed jego oddaniem, by zobaczyć jak wyglądają przygotowania, jaki jest wystrój stacji, jakie pociągi zamówiono... Ale i tak największą atrakcją były darmowe przejazdy pociągiem na całym odcinku. Kursowały wtedy dwa sześciowagonowe składy rosyjskich wagonów dostarczonych do stolicy jeszcze w 1989 roku przez Związek Radziecki. Jeździły wahadłowo co 20 minut na odcinkach Kabaty - Wilanowska i Wilanowska - Politechnika (trasę podzielono, bo tory nie wszędzie były wówczas ułożone).
Tłumy warszawiaków w dniu otwarcia pierwszej linii metra 7 kwietnia 1995 roku, stacja Wilanowska Fot. Michał Mutor / Agencja Wyborcza.pl
Pociągi były bardzo zapchane. Chętnych było tak wielu, że część musiała czekać na nieukończonych stacjach na następne metro.
Otworzyli metro, zlikwidowali autobusy
Pierwsza podziemna kolejka w Warszawie miała umożliwić warszawiakom szybki dojazd między Ursynowem a Śródmieściem. Zaledwie w ciągu 18 minut można było dotrzeć z Kabat do stacji Politechnika. Mieszkańcy Ursynowa z jednej strony mogli czuć się wyróżnieni, że to im skrócono czas przejazdu do centrum miasta, ale z drugiej strony po oddaniu metra zlikwidowano aż trzy "czerwone" linie przyspieszone (502, 504, 508), które dowoziły mieszkańców Ursynowa na Mokotów i do Śródmieścia. Autobusy te - mimo że nie miały wielu przystanków po drodze - w dużej mierze dublowały się z trasą metra.
Pierwsi pasażarowie metra w dniu otwarcia 7 kwietnia 1995 roku Fot. Michał Mutor / Agencja Wyborcza.pl
Dziurkacze na ścianach i bez bramek
Dziś najbardziej rzucającą się w oczy wizytówką drugiej linii metra są szklane, kolorowe wejścia zwane przez warszawiaków motylkami (ze względu na ich skrzydlaty kształt przypominający literę M). Gdy otwierano metro w 1995 roku, zadaszeń przy wejściach nie było.
Otwarcie metra 7 kwietnia 1995, stacja Wilanowska Fot. Michał Mutor / Agencja Wyborcza.pl Otwarcie metra 7 kwietnia 1995, stacja Wilanowska, fot. Michał Mutor / Agencja Gazeta
W roku otwarcia pierwszej linii metra nie było też bramek. Kto chciał - czy miał bilet, czy nie - mógł na peron wejść. Jedynym straszakiem przypominającym o obowiązku płacenia za szybką jazdę pod ziemią była wymalowana żółta linia przed schodami z napisem "Strefa biletowa". Kasowniki były umieszczone na ścianach. Bilety można było skasować w zapomnianych dziś dziurkaczach.
Trzy wagony i potworny ścisk. Zamiast reklam - zegary
Na peronie w 1995 roku oczywiście nie było elektronicznych ekranów informacyjnych ani reklam. Były za to zegary: jeden pokazujący godzinę, a drugi - ile czasu minęło od odjazdu pociągu (zamiast za ile minut i sekund metro wjedzie na stację). Wówczas metro w godzinach szczytu kursowało co 3-4 minuty. Na drugiej linii rano i popołudniu ma zabierać pasażerów ze stacji co około 2 minuty.
Pierwsi pasażerowie na stacji Wilanowska w dniu otwarcia metra 7 kwietnia 1995 roku Fot. Michał Mutor / Agencja Wyborcza.pl Pierwsi pasażerowie na stacji Wilanowska w dniu otwarcia metra 7 kwietnia 1995 roku, fot. Michał Mutor / Agencja Gazeta
Jeszcze w latach 90. metro było potwornie zatłoczone. Pewnie niewielu już dziś pamięta, ale najpierw pociąg podziemnej kolejki składał się z zaledwie trzech wagonów. Ile razy widziało się pasażerów, którzy biegli do ostatnich drzwi przez pół peronu. Jesienią 1997 roku - po kolejnej dostawie rosyjskich pociągów - na trasę wypuszczono pierwsze czterowagonowe składy. To pozwoliło nieco rozładować tłok w metrze.
Decyzję o uruchomieniu pierwszej linii metra podjęto 10 dni przed jej otwarciem. W tym czasie rozsyłano zaproszenia VIP-om i prowadzone były ostatnie prace porządkowe. 25 lat temu w piątek 7 kwietnia o godzinie 15 na stacji Wilanowska, wówczas najbardziej reprezentacyjnej, z udziałem m.in. ówczesnego premiera Józefa Oleksego, ówczesnego prezydenta Warszawy Marcina Święcickiego i wielu innych polityków z wielką pompą oddano warszawiakom metro. Prymas Polski kardynał Józef Glemp poświęcił stację i pociąg z oficjelami ruszył.
Prymas Polski kard. Józef Glemp podczas otwarcia metra 7 kwietnia 1995 roku, stacja Wilanowska Fot. Michał Mutor / Agencja Wyborcza.pl Prymas Polski kard. Józef Glemp podczas otwarcia metra 7 kwietnia 1995 roku, stacja Wilanowska. Fot. Michał Mutor / Agencja Gazeta